Łódzka historia Artura Rubinsteina [rozmowa z Maciejem Janikiem]

01.03.2023
Artur Rubinstein. Łódzkie tropy

O Rubinsteinie każdy słyszał. Nie każdy jednak miał okazję przyjrzeć się mu przez pryzmat łódzkich historii i zapisków archiwalnych. O wyjątkowej, zapadającej w pamięć i przepięknie wykonanej książce „Artur Rubinstein. Łódzkie tropy”, wydanej przez Filharmonię Łódzką opowiedział nam jej autor Maciej Janik.

Anna Grzelak: Widać, że książka w każdym calu jest wyrazem podziwu dla wielkiego artysty. Skąd wzięło się u Pana zainteresowanie osobą i historią Rubinsteina?

 

Maciej Janik: Rubinstein był łodzianinem, tak jak i ja. Uważam go zawsze za swojego krajana. On wielki pianista, ja skromny meloman zasłuchany od dziesięcioleci szczególnie w brzmienie instrumentu o czarnych i białych klawiszach. Byłem w maju 1975 r. na ostatnim łódzkim koncercie maestra. Czyż może dziwić mój szczególny związek z Rubinsteinem i atencja, jaką go darzę?

 

Jak wyglądała praca nad książką? Od czego rozpoczął Pan historię – od dokopywania się do archiwów i starych dokumentów, od przetrząsania zdjęć, tworzenia drzewa genealogicznego?

 

Punkt wyjścia to wspomnienia samego mistrza. Łódzki okres życia stanowi w nich bardzo niewielki fragment. Podane tam fakty starałem się weryfikować poprzez zachowane materiały archiwalne. Mają one zdecydowanie inny charakter niż pamiętniki. To wynik działalności rosyjskich urzędów odnoszących się do ścisłych procedur, tworzących akta wcale nie z myślą o przyszłych biografach i historykach, lecz o ówczesnej teraźniejszości. Co – jak łatwo się domyśleć – nie ułatwia pracy. Początki poszukiwań były związane z ustaleniami dotyczącymi ul. Piotrkowskiej 78, najbardziej łódzkiego z łódzkich miejsc łączonych z osobą Rubinsteina. Dzięki aktom zachowanym w Archiwum Państwowym w Łodzi udało się ustalić, że było to miejsce urodzin artysty, a nie tylko jeden z przystanków na jego długiej drodze życia. Gdy uporałem się z tym zagadnieniem przyszła kolej na następne ważne punkty w jego łódzkiej biografii. I tutaj pojawił się zupełnie nowy adres – ul. Więckowskiego 28. To w tej kamienicy Rubinstein mieszkał najdłużej. Jej współwłaścicielem był ojciec artysty. Uznałem także, że należy się pochylić nad najbliższą rodziną maestra i doprowadzić jej łódzkie dzieje aż po czasy zagłady Żydów w trakcie II wojny światowej. Drzewa genealogiczne to właściwie produkt końcowy przeprowadzonej kwerendy. Poznawane nowe fakty z biografii artysty rodziły kolejne pytania – stąd powstał także rozdział o jego niedoszłej służbie wojskowej. Pomimo wyjazdu z rodzinnego miasta ta przykra zależność od władz rosyjskich nadal łączyła maestra z Łodzią.

 akt urodzenia Artura Rubinsteina

Wiemy, że Rubinstein był wybitnym twórcą i geniuszem fortepianu, ale jaki Rubinstein był prywatnie?

 

Jestem specjalistą w dziedzinie archiwaliów, które milczą, jeśli chodzi o sferę życia prywatnego. W tym zakresie mogę opierać się wyłącznie na wspomnieniach pianisty, relacjach jego żony i dzieci. Znane są jego miłość do wszelkich przejawów życia, wrażliwość na niewieście wdzięki, pasja kolekcjonera dzieł sztuki i bibliofila, smakosza oraz osoby z niezwykłą ciekawością, poznającej ciągle nowe miejsca na mapie świata. Bywał także trudny we współżyciu, uparty.

 

Łódź zajmowała w życiu artysty wyjątkowe miejsce, co wielokrotnie podkreślał, wracając do Polski. W jaki sposób Łódź na niego wpłynęła?

 

Łódź to przede wszystkim wspomnienia, do których często i chętnie powracał. Tu wszystko było pierwsze: zauroczenia dziewczynami, poznawanie dźwięków (nie tylko tych muzycznych), lekcje gry na fortepianie, wyjazd za granicę do Berlina, kontakty z ludźmi, którzy posługiwali się różnymi językami, nawet charakterystyczne zapachy wylewanych na ulice nieczystości zwanych w Łodzi rynsztokami, pamiętane jeszcze w 1975 roku.

 

Książka jest przepięknie wydana, dodatkowo opatrzono ją filmem. Działa na wiele zmysłów, ale przede wszystkim jest niezwykle estetyczna. Który jej element ceni Pan sobie najbardziej?

 

Za najcenniejsze uważam niesztampowe rozplanowanie tekstu, bardzo dobrą jakość reprodukcji, które czasami sięgają samej krawędzi karty, tak jakby chciały odpłynąć gdzieś razem z czytelnikiem, zaokrąglenia poszczególnych stron zamiast tradycyjnych, ostrych, pod kątem prostym przyciętych końcówek.

Artur Rubinstein. Łódzkie tropy

Czy jakiś fragment historii Rubinsteina szczególnie Pana zadziwił lub zapadł w pamięci na dłużej?

 

Wszystko, co napisałem, pozostanie ze mną do końca życia. Trudno jest wypunktować jakiś konkretny fragment biografii mistrza. Myślę, że szczególnie zapamiętam epizod, gdy ojciec pianisty zbankrutował, mały Artur stracił fortepian, a rodzina musiała opuścić własną kamienicę. I oto podczas wertowania kolejnych kart archiwaliów wyłonił się protokół sporządzony przez komornika zajmującego mienie Rubinsteinów. Na pierwszym miejscu urzędnik wymienił nowy fortepian marki Schröder. Taki, jaki opisał maestro w swoich pamiętnikach. To było wzruszenie i jednocześnie wiele satysfakcji. Niestety nie wiadomo, kto kupił ten instrument. Byłaby to podstawa do kolejnego historycznego śledztwa.

 

Co wyniesie Pan dla siebie z pracy nad książką?

 

Pomimo bardzo wąsko zakreślonej tematyki, w gruncie rzeczy niewielkiej ilości tekstu, wspartego jednak ikonografią, udało się książkę wydać. To zasługa wielu doskonałych fachowców, którzy zostali wymienieni na stronie redakcyjnej. Podczas powstawania publikacji zetknąłem się z życzliwością i zainteresowaniem wielu osób, które mnie dopingowały, motywowały, a kiedy było trzeba – także krytycznie spoglądały na moje dokonania.

 

Książkę Macieja Janika „Artur Rubinstein. Łódzkie tropy” można nabyć w kasach biletowych Filharmonii Łódzkiej.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.