Kino familijne: Zakochany wilczek
„Zakochany wilczek” (reż. Anthony Bell, Ben Gluck) to film animowany z 2010 r. I choć nie można powiedzieć, aby strona wizualna w tej bajce była zniewalająca, to jednak sam pomysł na fabułę jest wprost świetny.
Z pewnością zakochają się w tym filmie wszyscy miłośnicy dzikiej przyrody (szczególnie wilków, jak ja) oraz podróży, zwłaszcza tych po Ameryce Północnej. Bohaterami opowieści są dwa młode kanadyjskie wilki, które mieszkają w Parku Narodowym w Jasper. Kate jest córką przywódcy stada, samca alfa, podczas gdy Humphrey znajduje się na samym dole wilczej hierarchii. Kate ma związać się z Garthem, samcem alfa z konkurencyjnej watahy, co ma przynieść pokój wśród zwierząt. Mimo to Humphrey zakochuje się w wilczycy i wkrótce zyskuje okazję do tego, aby zdobyć jej serce. Zrządzeniem losu Kate i Humphrey zostają schwytani przez strażników parkowych i przewiezieni do Parku Narodowego Sawtooth w Idaho w celu powiększenia tamtejszej populacji wilków. Jednak mając na względzie dobro swojej rodziny, podejmują się ucieczki i pełnej niebezpieczeństw drogi powrotnej, mając za swoich przewodników jedynie wędrowne ptaki. W tym czasie w Parku Narodowym w Jasper atmosfera staje się coraz bardziej napięta, a sytuacja dodatkowo się komplikuje, gdy siostra Kate Lilly (tak jak Humphrey będąca omegą) zdobywa serce Gartha.
Cała historia jest niebanalna i urocza – opowiada o tym, że przeciwieństwa się przyciągają, że możemy się od siebie nawzajem wiele nauczyć i uzupełniać zarówno charakterami, jak i umiejętnościami. Że nikogo nie można oceniać po pozorach. I że w miłości nie da się niczego zaplanować. Nie brak tu też akcentów humorystycznych – nieumiejący wyć Garth może wywołać salwy śmiechu w najmłodszych widzach. Twórcy też bardzo sprawnie zawarli w fabule ciekawostki dotyczące wilków, czuć w tym autentyczną miłość i pasję do tych zwierząt.
Jak już wspomniałam, sama realizacja nie zachwyca – wizualnie postaci nie są tak wysublimowane jak w wielu innych animacjach, także dubbing nie może się równać z tym, który znamy z polskich opracowań filmów ze studia Walta Disneya czy ze studia Pixar. Niemniej „Zakochanego wilczka” ogląda się z przyjemnością, a jego fabuła naprawdę wciąga i zapewne dlatego doczekała się kontynuacji („Alfa i omega: Święta w wilczym stylu”, 2014).
(MB)