Jednocząc siły branży [o Festiwalu Muzyki Filmowej]
Festiwal Muzyki Filmowej w tym roku pozostawił po sobie wyjątkowo dobre wrażenie. Było nie tylko miło i inspirująco; realizacja i pomysły organizatorów olśniły nawet wieloletnich fanów FMF.
Koncert z muzyką filmową Johna Powella (orkiestracja suit filmowych: Batu Sener) – m.in. z filmów takich jak „Wyścig szczurów” (światowa premiera), „Han Solo: Gwiezdne wojny – historie”, „A Prussian Requiem” czy doskonale wykonane także podczas bisu „Uciekające kurczaki” – mimo że pozbawiony warstwy wizualnej, a może właśnie dlatego, miał w sobie iście oscarowy szyk. Gospodarzem wieczoru był kompozytor we własnej osobie. Zachowując branżowy dystans oraz bezceremonialną, lecz elegancką szczerość i poczucie humoru, Powell rozśmieszał, zachwycał i wzruszał publiczność. Splendoru wydarzeniu dodał też fakt, że wśród światowych premier pojawiły się fragmenty opery kompozytora „An Englishman, a Frenchman & an Irishman”.
I trzeba przyznać, że koncert był wykonany niemalże świetnie. Niemalże, bo o ile orkiestra Sinfonietta Cracovia pod dyrekcją Gavina Greenawaya i Chór Polskiego Radia wykonali całość z werwą, a solistka Holly Sedillos (sopran) włożyła w każde swoje wystąpienie sporo czaru, to zdarzył się i kawałek nieudany. Dowcipna piosenka na wokalistkę i kurczaka była zaśpiewana zaskakująco nieczysto. Bynajmniej nie z powodu dowcipnej partii „kurczaka” (czyli w pierwowzorze kosmity wyglądającego jak tenże), w którego wcielała się sama wokalistka, ale ze względu na... jej własną partię, która w tej sytuacji była trudna do realizacji i zaniedbana.
Niemniej warto było czekać na przyjazd Powella do Krakowa tak długo (wizyta przesunęła się o kilka lat z uwagi na pandemię). Kompozytor wynagrodził swoim fanom to oczekiwanie i dwukrotnie spotkał się z nimi – najpierw w pałacu Potockich, a później w miasteczku festiwalowym – opowiadając o swojej pracy i rozdając autografy.
A już finałowy pokaz (w ramach FMF4Kids) kultowej animacji „Jak wytresować smoka?” – filmu mądrego i czułego, edukującego i historycznie, i społecznie, i ekologicznie – całkowicie rozwiał wszelkie wątpliwości co do tego, że mieliśmy do czynienia z wydarzeniem sezonu. Cudowne, inspirowane tradycjami skandynawskimi i szkockimi tematy, dodające aury mistycyzmu i wojowniczości partie chóru (zwłaszcza męskiego) wybrzmiały tak cudownie, że wielu z nas tego wieczoru miało łzy w oczach. O ile, oczywiście, widoku nie zasłaniał któremuś z dorosłych lub dzieci sprzęt nagłośnieniowy, bo takie sytuacje mimo wszystko okazały się nie do uniknięcia…
Lecz FMF to nie tylko efektowny finał. To również koncert muzyki Zygmunta Koniecznego z udziałem Joanny Słowikowskiej i AUKSO Orkiestry Kameralnej Miasta Tychy pod dyrekcją Marka Mosia czy koncert z muzyką Kilara i Glassa. To też wręczenie Nagrody Kilara (Powellowi właśnie), nagrody za polską ścieżkę dźwiękową roku (Wojtkowi Urbańskiemu za „Hiacynta”) oraz Young Talent Award FMF (w tym roku zwycięzcą został absolwent Królewskiego Kolegium Muzycznego w Sztokholmie Henrik Lindström).
To wreszcie ciekawie zilustrowany wizualnie koncert z muzyką z filmów Skolimowskiego („Scoring4Polish Directors: Jerzy Skolimowski”) i wystawa jego autorskich obrazów, ukazująca nieznane wielu oblicze niedawno nagrodzonego w Cannes za film „IO” reżysera. Ponadto miniony Festiwal Muzyki Filmowej to wyjątkowa w tym roku inicjatywa „Composers4Ukraine” i wiele potrzebnych inicjatyw branżowych.
Miejmy nadzieję, że w przyszłości pojawi się na festiwalu jeszcze więcej kompozytorów, reżyserów i producentów (zwłaszcza polskich!), tak wśród panelistów oraz zaproszonych gości, jak i na widowni.
Maja Baczyńska, Anna Józefiak