Cztery ściany samotności – [„Gospodynie domowe. Zapomniana historia” w Arte TV]
Wielu współczesnym zabieganym kobietom, z trudem dzielącym czas pomiędzy obowiązki zawodowe, a liczne zajęcia domowe, przeszło chyba choć raz przez myśl, iż ich niepracujące babki czy prababki wiodły o wiele prostsze i spokojniejsze, a może i szczęśliwsze życie.
Taki podział ról, w którym to kobieta zajmuje się domem i dziećmi, zaś zadaniem mężczyzny jest zapewnienie rodzinie bytu materialnego, należy dziś raczej do rzadkości. Trzeba jednak pamiętać, że jeszcze dwa, trzy pokolenia wstecz stanowił często spotykany, a w niektórych środowiskach nawet dominujący wzorzec. Oczywistym było wówczas, iż kobieta, nawet pracująca przed ślubem, po wyjściu za mąż poświęci się całkowicie podtrzymywaniu ogniska domowego, troskę o sprawy materialne pozostawiając mężczyźnie, a fakt, iż zamężna kobieta nadal pracuje zawodowo budził zdziwienie, a nawet skłaniał do snucia podejrzeń o złej kondycji finansowej danej rodziny. Co więcej, ten model związku małżeńskiego był lansowany przez media końca pierwszej połowy oraz pierwszych dziesięcioleci drugiej połowy XX wieku, aprobowany przez ówczesnych ekonomistów, wychwalany przez autorytety moralne (zwłaszcza wywodzące się z nurtu konserwatywnego) oraz propagowany przez środowiska religijne. Kobieta niepracująca zawodowo (mimo iż częstokroć niezwykle zapracowana), była przedstawiana jako osoba szczęśliwa, godna podziwu oraz odnajdująca satysfakcję w należytym wypełnianiu domowych obowiązków, trosce o męża i dzieci.
Czy jednak wizerunek szczęśliwej i spełnionej życiowo gospodyni domowej jest prawdziwym portretem, czy tylko sprytną manipulacją mająca na celu pokazanie kobietom „gdzie ich miejsce”? Na pytanie to stara się odpowiedzieć Michèle Dominici w dokumencie „Gospodynie domowe. Zapomniana historia”. Zamiast mnożyć dane socjologiczne, sięgać po wypowiedzi psychologów i lekarzy, francuska reżyser oddaje głos samym zainteresowanym – tym, dla których cztery ściany rodzinnego domu stały się całym światem, czasem bezpiecznym azylem, a często więzieniem, w którym nie ma miejsca na snucie marzeń i realizację planów. Przedstawiając radości i smutki towarzyszące na co dzień „boginiom domowego ogniska”, Dominici sięga po fragmenty kilkunastu dzienników prowadzonych przez gospodynie domowe z Francji, Anglii i Niemiec. Ich odmienne, jeśli chodzi o szczegóły, a zaskakująco podobne co do zasadniczej treści przeżycia składają się na niezwykle intymny portret „żony udomowionej” – kobiety, która uwierzywszy, że kończące jej ulubione dziecięce bajki słowa „i żyli długo i szczęśliwie” mają szanse na realizację w prawdziwym życiu, zapłaciła za swoją naiwność nie tylko utratą złudzeń i rozczarowaniem, ale przede wszystkim niemal całkowitym uzależnieniem od mężczyzny, brakiem samodzielności finansowej, poczuciem bezsensu, a niejednokrotnie również zaburzeniami psychicznymi.
Kolejne wpisy w pamiętnikach pozwalają towarzyszyć młodym, zakochanym i pełnym nadziei dziewczętom niepostrzeżenie zmieniającym się w zgorzkniałe żony, dla których jedynym ratunkiem przed rozpaczą, depresją i samymi sobą jest valium, panaceum nieszczęśliwej gospodyni domowej. Wraz z dokumentalistką śledzimy, w jaki sposób indywidualne, intymne losy kobiet splatają się z wielką historią; począwszy od końca II wojny światowej, kiedy to powrót mężczyzn z frontu umożliwił podjęcie przez obie płcie ról „przypisanych im przez naturę”, aż po lata 70. i 80., gdy rewolucja seksualna i przetaczająca się przez Wielką Brytanię, Niemcy i Francję druga fala feminizmu oraz nowy obraz wyzwolonej „kobiety pracującej” po raz kolejny przewartościowały dominujący paradygmat męskości i kobiecości. Jesteśmy świadkami radosnych ślubów oraz odbiorcami dramatycznych wyznań, oglądamy popularne reklamy, filmy pochodzące z prywatnych archiwów, słuchamy szlagierów, audycji radiowych i telewizyjnych. Wszystko to tworzy kulturowo-społeczną mozaikę, barwny patchwork, w którym to, co osobiste, miesza się z tym, co charakterystyczne dla epoki, a indywidualne głosy poszczególnych kobiet tworzą chór wspólnie opowiadający tę samą dramatyczną historię, zapomnianą opowieść gospodyń domowych.
Czy możemy liczyć na szczęśliwe zakończenie tej baśni? Nie jest to wbrew pozorem łatwe pytanie. Autorka dokumentu, pozwalając nam śledzić losy swoich bohaterek, wydaje się mówić, iż nic nie jest w stanie zmienić przeszłości ani odmienić losu pokolenia milczących, pełnych poświęcenia pań domu, dla których zamknięta przestrzeń mieszkania okazała się nie miejscem schronienia, lecz klatką. Z drugiej strony to właśnie negatywny przykład gospodyń domowych sprawił, że pokolenie ich córek, a później wnuczek, stwierdziło, iż chce w życiu już czegoś innego – możliwości rozwoju zawodowego i osiągania swoich celów, równouprawnienia na płaszczyźnie politycznej oraz osobistej, a przede wszystkim – prawa do dokonania wyboru, jakiego nie miały ich matki i babki, niezależnie od tego, czy będzie on oznaczać posiadanie wielodzietnej rodziny, czy też wyjazd do Egiptu, by tam zrealizować swoje największe marzenie – pracę archeologa. „Jestem bardzo dumna z tego, kim się stałaś” – pisze w liście do swej dorosłej córki jedna z gospodyń domowych. Kto wie, czy bez miłości, wsparcia oraz determinacji matki wyrażającej się w pragnieniu, by jej dziecko żyło życiem pełniejszym i bardziej świadomym, byłoby to w ogóle możliwe?