Gdy musisz się obudzić [tomik poetycki „rano otwieram oczy” Doroty Nowak]
Tomik „rano otwieram oczy” Doroty Nowak to poruszający zapis córki pozostającej w żałobie, która uczy się żyć w świecie pozbawionym dawnych punktów odniesienia. Niektórych uderzy tu więc odwaga, szczerość, a niekiedy nawet dosłowność wyznania. Innych zbliży to, co uniwersalne. Utrata ukochanej osoby dotyczy przecież nas wszystkich.
Jednak poetka wykracza poza rozpacz i poczucie pustki. Potrafi dostrzec to, co ukryte. Ufność i zawierzenie, wartość nauki życia po niewymazywalnej stracie, życia samego w sobie… Pisze przy tym z reguły o detalach codzienności – tych trudnych detalach, jakże innych, gdy od teraz niecelebrowanych z kimś bliskim. I zarazem jakże pięknych, gdy to właśnie one budzą nas do nowego dnia, na przekór wszystkiemu i w imię tych, którzy nam kiedyś dar życia dali i poświęcili. Mimo wszystko niezmiennemu rytmowi dnia i nocy warto zaufać, wybudzać się z letargu… póki żyjemy.
ufność
stanęliśmy nad tą samą przepaścią
nad którą twój dziadek a później ojciec
widzieli światło w tunelu podążali za nim
obserwowaliśmy jak na środku jeziora
wyrastają mury domy a w nich oczy matek
i ojców świętych jak światło z pobliskiej kaplicy
trzymaliśmy się za ręce wodne zwierzęta
wychyliły głowy a my łapaliśmy się za słowa
kolejny raz nad przepaścią nabieraliśmy sił
(Dorota Nowak, „rano otwieram oczy”, Tomasz Kowalczyk, Lublin 2022)
Tak, utrata rodzica niemal zawsze sprowadza nas na skraj przepaści. Niezależnie od łączących nas rodzinnych więzów, od tego, czy mamy dobre, czy gorsze wspomnienia z dzieciństwa, jest to wyrwa, z którą trzeba żyć, niezaprzeczalny stan ducha, którego nieuchronnie trzeba doświadczyć i z którym należy się jakoś uporać, aby się w nim nie pogrążyć. Może zresztą do końca nie jest to nawet możliwe, lecz zostaliśmy stworzeni do tego, żeby próbować, witać się i żegnać, kochać i pamiętać, doświadczać i przemijać.
schowek
coraz częściej odkrywam
miejsca w których można głośno
rozdzielać światło i ciemność
na tyle głośno by nikt
nie usłyszał
nie zobaczył
(Dorota Nowak, „rano otwieram oczy”, Tomasz Kowalczyk, Lublin 2022)
Tymczasem rozeznanie jest potrzebne. Żałobę trzeba umieć nazwać, być może łatwiej mają tu twórcy, poeci, sztuka od razu oferuje im możliwość autoterapii. Czy spowiedź z miłości Doroty Nowak taką formę autoterapii stanowi? Z całą pewnością, lecz z trudnych dobrodziejstw tego procesu mogą korzystać i czytelnicy, którzy odnajdą tu potencjalne podobieństwo ludzkich przeżyć.
odmienny stan
pamiętam skrzypiącą podłogę w schronisku
akurat próbowaliśmy zaczerpnąć powietrza
gdy poruszyłeś głową w tak nieziemski sposób
że jezioro wyrzuciło na brzeg mgławice
połknięte przez dwuczube perkozy i rybitwy
do płuc dostał się obłok kosmicznego pyłu
leżeliśmy w środku bukowego lasu historia
zapisywała się na korze drzew przyrastały słoje
trzymałeś mnie za rękę czuliśmy jak molekuły
gęstnieją warunkując przebieg nowego życia
(Dorota Nowak, „rano otwieram oczy”, Tomasz Kowalczyk, Lublin 2022)
Rozróżnienie duchowych stanów „mroku i światła” pomaga także pojąć znaczenie różnych prób życiowych, tajemnicy ludzkiego odchodzenia, ustępowania miejsca kolejnym pokoleniom w naprawdę niekończącym się łańcuchu wspomnień.
homeomorfizm
najpierw spróbujmy zawiązać sznurówki
później będziemy rozmawiać łączyć
słowa budować krokwie łatać
wzmacniać jętkami pochyłe belki
dawno temu widziano jak pioruny
uderzały w dom i ogród nikt nie zginął
w miejscu leja wyrosło drzewo – teraz
rozważamy historię nawleczonych słów
na gałęziach drzewa budowaliśmy domek
nad nami niebo pod stopami pochyłe belki
sznurówki butów naprężały się ściskały
rozszerzały spójrz zachowały ciągłość
(Dorota Nowak, „rano otwieram oczy”, Tomasz Kowalczyk, Lublin 2022)
Jednak powrót życia odbywa się powoli, jak i drzewa wzrastają, zakwitają i wreszcie owocują w pewnym cyklu. Niezmiennym, ale i niemożliwym do przyspieszenia, a jeśli już, to tylko nieznacznie.
zapiąć
ogłaszano zaćmienie księżyca
gdy z drewnianej szkatułki posypały się
guziki powiedziałeś że to nieziemski znak
bo rozpinaliśmy je tej nocy gdy przez szczeliny
zmurszałego drewna zaglądały świetliki
od dnia w którym odeszła mama
boję się świtów a ty cierpliwie zbierasz
rozsypane guziki rozpinasz zapinasz
chowasz zaćmiony księżyc do szkatułki
(Dorota Nowak, „rano otwieram oczy”, Tomasz Kowalczyk, Lublin 2022)
Czym jest ów wspomniany w wierszu „księżyc do szkatułki”? Czy dla każdego będzie symbolem czegoś innego, czy też księżycem, który od zarania tak samo nam wszystkim świeci? I czy odejście rodziców i każdego, kto spędził z nami większość naszego życia, można porównać do księżycowego zaćmienia? Dorota Nowak tego nie robi, byłoby to zapewne za proste. Ale otwarcie przyznaje, że boi się świtów. I jednocześnie tytułuje swój tomik „rano otwieram oczy”, stawiając na odwagę.
siostry
wiem że zbyt często dzwonię jednak moja
ciekawość w jakiej kondycji miewa się świat
dotykany przez ciebie krwią z naszej krwi
wybiega poza sferę pytań dlaczego to tak boli
potrafię wyobrazić sobie cień rzucany przez nocną
lampkę na twoim stoliku sposób w jaki odkładasz
słuchawkę by sięgnąć po nić łączącą ogniwa między
nami obserwuję jak z tkliwością opatrujesz stare rany
chcę wiedzieć jak miewa się tata, który mieszka z tobą
(Dorota Nowak, „rano otwieram oczy”, Tomasz Kowalczyk, Lublin 2022)
Poezja wielokrotnie nagradzanej i lubianej przez czytelników, choć chyba wciąż jednak za mało znanej, Doroty Nowak porusza, wzrusza, momentami onieśmiela. Niby wielu już w literaturze pytało o to, jak się obudzić do przyszłości po stracie, jak w ogóle odnaleźć się w teraźniejszości, która tę przyszłość pomalutku przybliża. Lecz mało kto jeszcze we współczesnej poezji pyta o to, gdzie mieszkają zmarli. I o to, gdzie naprawdę mieszkamy, gdy ich już wśród nas nie ma. Bo: „ciemność ze snu i jasność za oknem/mają tak pozazmysłową intensywność/że opowiadanie się po którejkolwiek/stronie przestaje mieć znaczenie”...