Gdańska kapsuła czasu wystartowała [o Festiwalu Organy Plus +]
Dziewięćdziesiąt minut muzycznej medytacji przy muzyce z dalekiej przeszłości. Przestrzeń, w którą można schować się przed zgiełkiem codzienności, zapomnieć o problemach, uspokoić się, odlecieć. A to dopiero początek gdańskiego festiwalu Organy Plus, który potrwa 10 dni, do 7 października. Ale nie ociągaj się, nie zwlekaj, idź już dziś na koncert.
Ale najpierw ćwiczenie. Wyobraź sobie: wchodzisz do strzelistego, imponującego budynku. Myślisz: kościół. A jednak w środku bardziej wygląda na magazyn. Rozglądasz się i widzisz stos dziwnych elementów, które – gdy przyglądasz im się bliżej – wydają się fragmentami organów, żałosnymi strzępkami organów, które kiedyś pewnie były świetne. W twojej głowie pojawia się zwariowana myśl, że może trzeba te strzępki pozbierać, zbudować resztę instrumentu i ocalić to dzieło. Tym bardziej, gdy okazuje się, że strzępków jest całkiem sporo – 66% szafy głównej i pozytywu oraz 90% prospektu pedałowego. Jest od czego zacząć!
Tak było wiele lat temu w Kościele św. Trójcy w Gdańsku. Dzięki uporowi ojca Tomasza, rektora kościoła i profesora Andrzeja Szadejki przepiękne organy Mertena Friese, zbudowane w manierystycznym stylu a położone nietypowo, bo z przodu nawy głównej, po prawej stronie – w 2018 roku zabrzmiały pełną mocą, odbudowane praktycznie od zera. Praca to była żmudna, wymagająca nie tylko cierpliwości i determinacji, ale przede wszystkim ogromnej wiedzy, doświadczenia. Profesor Andrzej Szadejko, organista, szybko zrozumiał jednak jaki potencjał tkwi w gdańskim instrumencie, więc znalazł i przekonał do współpracy najlepszych organmistrzów i wszelkiej maści ekspertów.
Ale to nie koniec historii. Bo ona właściwie zaczyna się w miejscu, w którym organy odzyskały głos, a właściwie wszystkie swoje głosy. Andrzej Szadejko postanowił stworzyć festiwal, który będzie pretekstem, aby instrument rozbrzmiewał jak najczęściej. Organy Plus stały się wizytówką nie tylko kościoła św. Trójcy, ale i całego Gdańska. Tym bardziej, że rekonstruktorska misja Andrzeja Szadejki nie skończyła się w tym miejscu. Pod jego wodzą zrekonstruowano organy w Centrum św. Jana, w kościele św. Jana Bosko w Gdańsku Orunii a aktualnie trwa odbudowa drugiego instrumentu w kościele św. Trójcy, w kaplicy św. Anny.
Festiwal Organy Plus w tym roku odbywa się pod hasłem Jubileusze. Zwykle są one dość zacne – np. 400. Rocznica śmierci jednego z najwybitniejszych klawiszowców w historii muzyki – Williama Byrda. Albo 150. rocznica śmierci kompozytora Maksa Regera. To okazja do posłuchania twórczości twórców, o których na co dzień się nie mówi, poza wąskim gronem ekspertów zafascynowanych dziełami i kompozytorami dziś pozostającymi poza głównym nurtem, często niesłusznie. Nie mam o to żalu, bo muzyki twórców najbardziej popularnych – jak Bach czy Telemann – wystarczy do słuchania na lata. Jednak w festiwalu Organy Plus właśnie to cenię sobie najbardziej – możliwość odkrywania. Francesco Maffon, Luca Marenzio, Giulio Osculati, Asprilio Pacelli – to tylko niektóre nazwiska kompozytorów, których utwory wykonał zespół Vasa Consort z Krakowa pod kierownictwem dyrygenta i organisty Marcina Szelesta. I cóż to była za uczta! Dźwięki organów, skrzypiec i violi da gamba przeplatały się z głosami ośmioosobowego chóru. Skromny skład sprawił, że utwory brzmiały klarownie, delikatnie, słychać było wszystkie misterne ozdobniki i można było docenić kunszt wykonawczy. Wrażenie potęgowało kameralne umiejscowienie publiczności – nie w nawie głównej, ale w prezbiterium, w części blisko ołtarza, gdzie kumulował się dźwięk dochodzący z lektorium – jedynej takiej przestrzeni dla chóru i orkiestry, przylegającej do szafy organowej.
Inauguracja pobudziła apetyt na kolejne koncerty. Ich różnorodność tematyczna, stylistyczna, bogate składy wykonawcze zachęcają do wzięcia udziału w tym niecodziennym maratonie muzycznym. Do czego wszystkich Was zachęcam.