Dobry początek sezonu [Francisco Fullana w Filharmonii Łódzkiej]
Koncert poświęcony Andrzejowi Markowskiemu – wybitnemu dyrygentowi i kompozytorowi – rozpoczął ten sezon artystyczny w Filharmonii Łódzkiej. Publiczność mogła usłyszeć utwory z XX wieku, które odwoływały się do twórczości tego kompozytora.
Wieczór otworzyła Uwertura koncertowa E-dur op. 12, a następny był Koncert skrzypcowy nr 1 op. 35 Karola Szymanowskiego. Wisienką na torcie była III Symfonia Witolda Lutosławskiego połączona z krótką projekcją filmu o Andrzeju Markowskim. Koncert prowadzony pod batutą Pawła Przytockiego wykonała Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Łódzkiej.
Andrzej Markowski był kierownikiem artystycznym Filharmonii Łódzkiej w latach osiemdziesiątych. Wykonywał głównie muzykę baroku oraz tą bardziej współczesną – muzykę XX wieku. Komponował utwory do filmu oraz teatru, zwłaszcza muzykę elektroniczną. Zdobywał liczne nagrody i wyróżnienia w Polsce i poza jej granicami.
Już od pierwszych dźwięków wiedziałam, że czeka mnie wyjątkowo barwny wieczór. Uwertura koncertowa Karola Szymanowskiego wkomponowała się w nastrój panujący za oknem – nieprzewidywalny, intensywny i tajemniczy. Ekspresja wykonania wtórowała emocjom jesiennym, a siła brzmienia i rozmach wbijały w fotel.
Po intensywnej Uwerturze przyszła kolej na finezyjny Koncert skrzypcowy nr 1 Karola Szymanowskiego z udziałem hiszpańskiego artysty Francisca Fullany. Dźwięk skrzypiec już od początku przeniósł mnie w świat baśni i rozkwitającej natury. Ich lekkość i barwność uspokoiły moje zmysły, śmiało proponując mi rozgoszczenie się w bezpiecznym fotelu filharmonii. Gdybym miała skontrastować utwór Szymanowskiego z pierwszym, ten z pewnością nazwałabym wiosną. Nie tylko przez motyw śpiewu ptaków, ale również różnorodność dźwięku, która szybko skojarzyła mi się z siłą natury i powiewem nowego. Moją uwagę przykuło solo skrzypcowe wykonane przez Francisca Fullanę – również długo oklaskiwane przez łódzką publiczność. Fullana wybitnie oddał charakter utworu i zaprezentował porywającą dynamikę dźwięku. Subtelność wykonania podkreśliło niezwykłe brzmienie jego skrzypiec.
Prawdziwym ukoronowaniem wieczoru okazała się III Symfonia Witolda Lutosławskiego. Jeśli wcześniejsze wykonania utworów Szymanowskiego przypomniały mi o jesieni i wiośnie, ten śmiało porównałabym do letniej burzy. Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Łódzkiej i jej dyrygent Paweł Przytocki wspięli się na wyżyny swoich umiejętności i z rozmachem wykonali złożony utwór. Utwór wydaje się mieszanką napięcia i różnorodności dźwięku – na zmianę zaostrzając charakterystyczną dla burzy intensywność, jak i wprowadzając pożądaną w naturze równowagę. Z całą pewnością zakończenie koncertu III Symfonią Lutosławskiego było prawdziwą ucztą dla złaknionych muzyki melomanów.
Koncert inaugurujący sezon artystyczny 2024/25 Filharmonii Łódzkiej uraczył nas prawdziwą mieszanką dźwięków i emocji. Był odważną zapowiedzią nadchodzącego sezonu, która niezaprzeczalnie rozbudziła mój apetyt na muzykę. Nie pozostaje nic innego, jak prosić o więcej i czekać niecierpliwie na kolejne muzyczne doświadczenia!