Kompozycja, doświadczenie, komunikacja [Festiwal Prawykonań w NOSPR]

24.03.2023
Festiwal Prawykonań w NOSPR, Wojtek Blecharz, Field 8. Elixir

Pierwszy kontakt z utworem stanowi nie lada wyzwanie, szczególnie gdy nazwisko kompozytora/kompozytorki nie jest kojarzone z szeregiem innych, wcześniej poznanych dzieł. Kredyty zaufania, które trzeba rozdać na prawo i lewo, niestety rzadko się zwracają, jednak obcowanie z muzyką współczesną to zawsze cenne doświadczenie. Najlepszym miejscem na zorientowanie się w aktualnych prądach i tendencjach kompozytorskich są festiwale. Oczywiście każdy słyszał o Warszawskiej Jesieni, ale równie ciekawy jest młodszy Festiwal Prawykonań odbywający się w katowickim NOSPR w cyklu dwuletnim.

Tegoroczna, dziesiąta edycja zestawiła ze sobą 17 twórców i tyle samo kompozycji o różnorodnej tematyce. Jednakże można było zaobserwować predylekcję młodszego pokolenia do sięgania po aspekty społeczno-polityczne, a w starszym po filozoficzno-estetyczne. Chociaż pojawił się jeden wyjątek w postaci opery dziecięcej Jerzego Kornowicza Album rodzinny, która w dość lekkiej formie poruszała wątki m.in. nierówności społecznych czy antysemityzmu. Jednak były one ukryte w aluzjach, jasnych tylko dla starszych członków publiczności.

 

Złożoność i konceptualność muzyki współczesnej może odstraszać niektórych melomanów. Celem jej odbrązowienia zorganizowane zostały spotkania z kompozytorami rozprawiającymi nie tylko o swoich kompozycjach, ale również o swojej twórczości, a na stronie organizatora udostępnione zostały komentarze twórców do swoich utworów. W zamyśle słuszny pomysł, w praktyce jednak enigmatyczne, czasem poetyckie teksty przekazujące jedynie twórczą inspirację, często skupiające się na aspektach techniczno-narracyjnych, nie są zbyt przekonywające. Ponieważ droga od koncepcji do realizacji jest bardzo długa i kapryśna, a to, co było wstępnie planowane, przeobraziło się w coś zupełnie innego, postanowiłem przyjść na każdy koncert, nie przeczytawszy uprzednio słowa od kompozytora, a co za tym idzie – z większą swobodą interpretacyjną. Dzięki temu kompozycje festiwalowe ułożyły mi się w dwie, nierówne kategorie.

OKEANOS, Grażyna Pstrokońskiej-Nawratil, Festiwal Prawykonań, NOSPR

Komponowanie kompozycji

 

Utwory pierwszej grupy cechowały się bardziej konserwatywnym podejściem do materiału muzycznego. Nie chodzi tu o kwestie zapisu partyturowego czy o nawiązania do tonalności dur-moll, ale o jasno wytyczone ramy formalne. W konsekwencji muzyczna narracja dążyła do celu wytyczonego i znanego od pierwszych dźwięków utworu. Oprócz tego uwidaczniała się maestria w operowaniu akustycznym źródłem dźwięku, niezależnie czy była to orkiestra symfoniczna, chór, czy kameralny zespół. Jeżeli pojawiła się elektronika, tak chętnie wykorzystywana w drugiej grupie, ograniczała się jedynie do uprzednio nagranych kwestii i puszczenia ich w istotnych momentach kompozycji.

 

Jednym z ciekawszych dzieł otwierających festiwal był OKEANOS Grażyny Pstrokońskiej-Nawratil, przeznaczony na wielką orkiestrę symfoniczną wzmocnioną organami. Jest wynikiem licznych podróży kompozytorki i jej wrażliwego słuchu na naturę. Muzyczny ocean nie ogranicza się jedynie do prostej ilustracji morskiego żywiołu, kompozytorka eksploruje bowiem jego potęgę i niebezpieczeństwo z nim związane. Z jednej strony to pozytywna afirmacja wody, nasycona impresjonistycznymi harmoniami połączonymi z messiaenowskimi modi, przelewająca się w nieskończonych barwach. Z drugiej zaznaczone jest ogromne niebezpieczeństwo, które czeka na każdego mniej uważnego podróżnika. Przestroga nie jest jednak przekazana wprost, ukrywa się bowiem w orkiestrowej gęstwinie w postaci sygnału SOS w alfabecie Morse’a.

 

Jeżeli OKEANOS był przykładem mistrzostwa operowania wielką orkiestrą symfoniczną, to Jak by to powiedzieć Tadeusza Wielickiego i Respira Agnieszki Stulgińskiej są wokalnymi perłami. Wielicki podejmuje w formie słuchowiska poważne, egzystencjalne tematy – znaczenie sztuki, jej recepcji, twórczości w ogóle, możliwości percepcyjne słuchacza i wiele więcej. Pod względem warsztatu kompozytorskiego nie można mu nic zarzucić. Swobodne szafowanie słowami – z czego niektóre zamiast w partii wokalnej pojawiały się wyłącznie jako instrumentalna wstawka, imitująca głos ludzki z całą jego intonacją i frazowaniem – czy ironizujące zapowiedzi przyjazdu i odjazdu pociągu, rozbudowywane o mitologiczne nazwy stacji oraz o rozrywanie poszczególnych głosek na wzór poezji Białoszewskiego, były zarówno angażujące, jak i podkreślały symbolikę i melancholijny wydźwięk dzieła. Orkiestra muzyki nowej pod batutą Szymona Bywalca wraz z Joanną Freszel (sopran) i dwojgiem aktorów – Jędrzejem Wieleckim i Matyldą Damięcką – to najwyższa wykonawcza półka, przynajmniej w kwestii muzyki współczesnej. Zgranie tak wielu fragmentarycznych elementów często traktowanych ad libitum zakrawało na niewykonalność. Jednak OMN to już właściwie synonim niezawodności i jakości, do którego tak wiele zespołów chciałoby pretendować.

 

Jak by to powiedzieć krąży wokół abstrakcji, Respira skupiona jest natomiast na temacie arcyludzkim – oddechu i życia kobiety. W dwóch częściach kompozycja łączy w sobie łaciński, gęsty od dysonansów chorał z performatywnym odcinkiem wykorzystującym innuicki śpiew gardłowy, przypominający Education Of The Girlchild: Biography Meredith Monk. Stulgińska wiele wymaga od zespołu wokalnego, jednak śląski chór specjalistów od muzyki współczesnej, czyli Camerata Silesia pod Anną Szostak, sprostał każdemu wyzwaniu. Potężna, klasterowa kulminacja pierwszej części wypełniła bez trudu kameralną salę NOSPR, wbijając w fotel i odbierając poczucie jakiejkolwiek stabilności. Następująca po nim rytmiczna, pierwotna muzyka oddechów, jęków i krzyków zapadnie mi w pamięć na długo. Respira to szacunek dla życia, afirmacja kobiecości, ale również obdarcie człowieka z wszelkich masek, docierając do jego wnętrza. Słowem – jeden z najpiękniejszych utworów muzyki współczesnej.

Katarina Gryvul, Solastalgia, Festiwal Prawykonań, NOSPR

Komponowanie doświadczenia

 

Druga grupa utworów tworzyła doświadczenie, w którym słuchacz miał się zanurzyć, trwać, kontemplować. Oczywiście nie jest to nowa tendencja w sztuce XXI wieku, wspominając jedynie o twórcach pokroju Lachenmanna, Sciarrino, Takemitsu czy La Monte Younga. Trwanie, mikrozmiany, wolno pęczniejąca faktura orkiestrowa to główne cechy At different times Aleksandry Słyż. Jednoczęściowa konstrukcja trwała jednak za krótko, aby móc w pełni wejść w medytacyjny stan ducha, w którym czas toczy się jedynie poza zamkniętymi drzwiami sali koncertowej. Podobnego niedosytu doświadczyłem na koncercie Kwartetu Śląskiego, na którym w każdym utworze następował przerost formy nad treścią. Ciekawszych wrażeń doznałem, słuchając Field 8. Elixir Wojtka Blecharza. Utwór pomyślany na 10 grup instrumentalnych, umieszczonych w różnych miejscach NOSPR, wymaga od publiczności zachowania całkowitej ciszy i bezszelestnego poruszania się, aby nie zakłócić żadnego muzycznego zdarzenia. Długi, prawie godzinny utwór bazuje na rozłożonym szeregu alikwotów, których poszczególne składowe przelewały się bez żadnych przeszkód po całym budynku katowickiej siedziby.

 

Wśród różnych przeżyć – od kontemplacji do oczyszczenia – zapadającym w pamięć było również poczucie nostalgii, a lepiej Solastalgii, której według komentarza Katariny Gryvul do utworu o tym samym tytule „doświadczamy, kiedy naruszane jest endemiczne poczucie miejsca”. To właściwie impresja kompozytorki po wizycie we Lwowie, nierozpoznawalnym po rosyjskiej inwazji. Spotkanie Gryvul z publicznością przepełnione było emocjonalnym spojrzeniem na przyrodę zaczynającą naśladować odgłosy alarmów przeciwbombowych, na sonosferę miasta wypełnianą szumem generatorów prądu. Właśnie szumowe elementy zostały wykorzystane w Solastalgii na flet basowy, klarnet basowy, saksofon barytonowy, perkusję, fortepian i elektronikę. Już w doborze zespołu wykonawczego uwidoczniło się dążenie do niskich, dudniących brzmień. Jednak w bardziej tradycyjnej warstwie ilustracyjno-narracyjnej Spółdzielnia Muzyczna wykonująca podczas jednego koncertu utwory konceptualne (Close to zero intensity Viacheslava Kyrylova) i performatywne (The Suspense Anny Sowy) nie przekonała mnie w tym sentymentalnym spojrzeniu na przeszłość i teraźniejszość. Możliwe, że to brak warstwy słownej spowodował takie wrażenie, gdzie poszczególne zdarzenia muzyczne odbierałem raczej jako puste, apatyczne ilustracje. Ice to weep Pawła Malinowskiego wykorzystujący fragmenty z tekstów Thomasa Hardy’ego i Simona Armitage’a był o wiele bardziej przekonywający zarówno pod względem symbolizmu tekstu, ogólnej atmosfery, jak i narracyjnych strategii.

Process Karol Nepelski, Festiwal Prawykonań NOSPR

Komponowanie

 

Porzucając nieco sztuczny podział na grupy, na uwagę zasługuje szczególnie jeden utwór, podejmujący istotny, współczesny temat polityczno-społeczny. Process Karola Nepelskiego to muzyczny performance inspirowany prozą Georga Orwella (Folwark zwierzęcy i Rok 1984) oraz Franza Kafki (Proces), a także filmem Federico Felliniego (Próba orkiestry). Członkowie Cameraty Silesii dwoili się i troili, aby wypełnić wszystkie wskazówki choreograficzno-teatralne partytury, co niewątpliwie pokazało wszechstronne umiejętności zespołu Anny Szostak. Opowiedziana historia o nierównościach w społeczeństwie, korupcji władzy, pozornej bezsensowności buntu odnosiła się przede wszystkim do sytuacji w Polsce. Większość wypowiadanych kwestii ograniczała się do wyodrębnionych liter „a”, „e”, „i”, „s”, co miało nawiązywać do okrzyków skandowanych podczas antyaborcyjnych protestów kobiet, w których kompozytor brał udział. Bezpośredniość, z jaką zostały przedstawione te oraz inne elementy, miała przełożyć się na wyrazistość, niejednoznaczność i siłę muzycznego manifestu. „Miała”, gdyż przez sytuację podobną do głośnego wycofania Koncertu fletowego Pawła Szymańskiego na Festiwalu EUFONIE niektóre fragmenty przedstawione zostały nieprzekonująco, aby nie powiedzieć nieszczerze. Według komentarza kompozytora na spotkaniu z publicznością już po koncercie zespół nie zgodził się na całkowite wykonanie utworu, doprowadzając do kilku znaczących zmian. Nie zostały zaprezentowane informacje czysto statystyczne, mające obiektywizować wypowiedzi kompozytora. Ponadto kluczowe dla społecznego kontekstu utworu litery zostały ograniczone, nie pojawiła się bowiem litera „s” (choć należy przyznać, że niekiedy ta litera przebijała się w gąszczu dźwięków i wydarzeń – przypadek a może wewnętrzny konflikt w zespole?). Zastanawiające kwestie wolności wypowiedzi twórczej, autonomii zespołu wykonawczego, stosowności podobnych manifestów na takich festiwalach, celu kompozytorskich manifestów należy przemyśleć indywidualnie. Jednak sytuacja, która wyrosła wokół Process, podkreśliła Orwellowskie inspiracje i nawiązania i paradoksalnie „siła rażenia” kompozycji zwiększyła się kilkunastokrotnie. Możliwe, że dzięki temu temat nierówności zostanie podjęty z nową siłą i spowoduje podjęcie radykalniejszych środków. W końcu podstawą do zmiany jest rozmowa.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.