Pokusa i odkupienie [Premiera „Fausta” Gounoda na 28. Bydgoskim Festiwalu Operowym]
Trwa 28. Bydgoski Festiwal Operowy, który po pandemicznej przerwie powraca na scenę Opery Nova w Bydgoszczy. Tradycyjnie podczas otwarcia festiwalu obejrzeliśmy spektakl w wykonaniu zespołu bydgoskiej sceny. „Faust” Charlesa Gounoda w reżyserii Pawła Szkotaka i pod kierownictwem muzycznym Piotra Wajraka zachwyca dekoracjami i choreografią, ale przede wszystkim świetnymi partiami wokalnymi.
Twórcami libretta są Jules Barbier i Michel Carré, którzy operową historię Fausta oparli na sztuce „Faust i Małgorzata” Michela Carré oraz na pierwszej części dzieła Johanna Wolfganga Goethego. To bardzo istotne, aby zaznaczyć, że w warstwie fabularnej „Faust” Gounoda nie odzwierciedla wiernie losów bohatera Goethego. I choć opera francuskiego kompozytora zyskała powszechne uznanie, począwszy od swojej premiery w Théâtre-Lyrique w Paryżu w 1859 roku, to na scenach w Niemczech prezentowana była ona pod tytułem „Małgorzata” dla odróżnienia dzieła Gounoda od tragedii niemieckiego poety. I rzeczywiście, to ukochana Fausta jest centralną postacią opery i to wokół Małgorzaty splatają się losy innych bohaterów, naznaczone działaniem zła uosabianego przez postać Mefistofelesa.
Pokusa i odkupienie
Francuski mistrz i jego libreciści doskonale uwidocznili mechanizm, jakiemu podlega każdy człowiek – niezależnie od czasów i okoliczności. Pokusa wiecznej młodości i cielesnych rozkoszy, bogactwa czy władzy dotyczy wielu z nas; dlatego doświadczenia bohaterów są nam tak bliskie i tak niepokojąco znajome. Łatwość, z jaką dajemy sobą manipulować, zaślepienie i naiwność, jakim się poddajemy, by zyskać chwilę szczęścia lub nietrwałą korzyść, w końcu lekkość, z jaką człowiek zdradza swoje wartości – wszystko to działo się za życia pierwowzoru bohatera Goethego, Johanna Georga Fausta, który jako średniowieczny alchemik stał się inspiracją dla wielu późniejszych twórców; to samo dzieje się i dzisiaj.
Jest jednak nadzieja – Mefistofeles ostatecznie przegrywa. W romantycznej tragedii oczyszczone zostają dusze obojga kochanków, w scenicznym dziele Francuza zbawienia dostępuje Małgorzata (los Fausta pozostaje nierozstrzygnięty). A choć w przedstawieniu Pawła Szkotaka młody Faust trafia do piekła, ponosząc konsekwencje układu z szatanem, ten nie czuje się zwycięzcą, ponieważ nie udało mu się zdobyć czystej duszy Małgorzaty.
Odstępstwa od historii stworzonej przez Goethego pozbawiają dzieło Gounoda głębokiego wymiaru filozoficznego, jednak prezentowane wątki – przyjęte również przez reżysera Pawła Szkotaka – są na tyle spójne, że pozwalają odnaleźć w tej opowieści sens. W konsternację wprawia jednak widza rekwizyt wykorzystany w epilogu bydgoskiego przedstawienia. Współczesna symbolika przedmiotu zdaje się pozostawać w oderwaniu od konwencji całego przedstawienia.
Sceniczny rozmach i wokalna uczta
Pod względem realizacyjnym spektakl wykonany przez artystów Opery Nova w Bydgoszczy zachwyca rozmachem scenografii opracowanej przez Mariusza Napierałę, bogatymi kostiumami Martyny Kander i doskonałą choreografią przygotowaną przez Iwonę Runowską. Wspaniałe są sceny zbiorowe – pełne dynamiki, kolorów i świateł, za które odpowiada Maciej Igielski. Wyjątkowe są też fragmenty, w których uwagę widza przyciąga jakiś szczegół – sukienka, kieliszek czy owad latający nad sceną podczas pierwszej rozmowy Starego Fausta z Mefistofelesem, a obecny za sprawą projekcji multimedialnej opracowanej przez Zachariasza Jędrzejczyka i Veranikę Siamonavą.
Soliści występujący w spektaklu premierowym zaprezentowali cały przekrój barw i skal. Rolę tytułową zaśpiewał Szymon Rona (tenor). Przejmująca aria Fausta wykonana w domu Małgorzaty czy pełne emocji dialogi z szatanem pokazały, że dysponujący szczególną barwą głosu artysta potrafi z przekonaniem zaprezentować tak odmienne stany jak wzruszenie czy rozpacz, czułe wyznanie czy szaleńczą miłość.
Mefistofeles w wykonaniu Janusza Żaka (bas), będący sprawcą wszelkich nieszczęść w życiu bohaterów, porywał każdym gestem i wyśpiewanym słowem – czy to na dworcu w upiornej pieśni marionetek, czy w dramatycznej scenie potępienia zhańbionej kochanki.
W postać Małgorzaty wcieliła się Julia Pruszak (sopran), która wydobyła ze swojej bohaterki subtelność, a jednocześnie siłę. W duecie z Szymonem Roną pokazała jej romantyczną naturę. Waleczność i upór zaprezentowała podczas dramatycznego dialogu z bratem Walentym w świetnej interpretacji Sławomira Kowalewskiego (baryton). Niezłomność ujawniła zaś w finałowych partiach wykonywanych z Faustem i Mefistofelesem. Jej postać rozwija się i staje się coraz silniejsza, aby ostatecznie w finale oprzeć się złu.
Nie mogę pominąć występu Sylwestra Kosteckiego (tenor). Choć rola Starego Fausta jest niewielka, to zapada w pamięć ze względu na wyjątkową barwę głosu aktora oraz przejmujące wykonanie partii otwierającej spektakl.
Tę wokalną ucztę dopełnia chór przygotowany przez Henryka Wierzchonia oraz Orkiestra Opery Nova w Bydgoszczy pod dyrekcją Piotra Wajraka.
Przedstawienie otwierające 28. Bydgoski Festiwal Operowy zostało nagrodzone przez widzów kilkuminutową owacją na stojąco. Oby było to zapowiedzią wielu kolejnych spotkań publiczności z postaciami Fausta, Małgorzaty i Mefistofelesa na bydgoskiej scenie.