„Dymy Samhain, ognie Beltane” Celtyckie rytuały pór roku, które weszły do kultury popularnej
W ostatnich latach coraz częściej i donośniej słychać głosy, że w Polsce odchodzi się od tradycyjnych świąt charakterystycznych dla naszego kręgu kulturowego na rzecz obcych, zwłaszcza tych przeszczepionych z obszaru wpływów amerykańskich i anglosaskich.
Szczególne kontrowersje wiążą się ze świętem Halloween, które wywodzi się z druidzkiego święta Samhain. Osoby o konserwatywnych poglądach (zazwyczaj nieco starsze) argumentują, że halloweenowe pląsy i przebieranki nie licują z powagą uroczystości Wszystkich Świętych, nazywanej potocznie Świętem Zmarłych. Inni odpowiadają, że w takim razie powinniśmy obchodzić rdzennie słowiańskie Dziady, które to wiązały się z suto zakrapianymi biesiadami odbywającymi się w miejscach pochówku. A młodzież, jak to młodzież, po prostu chce się bawić i zadowolona jest z każdej okazji do rozrywki.
Cukierka daj potworowi
Samhain było druidzkim świętem obchodzonym 31 października. Jego nazwa wywodzi się od staroirlandzkiego wyrazu samain oznaczającego koniec lata (sam – lato, fuin ‒ koniec). Wyznaczało ono początek zimy, niektórzy badacze są również zdania, iż stanowiło początek celtyckiego roku. Wierzono, iż w Samhain drzwi oddzielające nas, śmiertelników, od świata magii i czarów stoją otworem, a żywi mogą spotkać się ze zmarłymi. Palono wtedy ogień (często z wonnych, silnie dymiących się roślin) symbolizujący oczyszczenie i ofiarę mającą zjednać ludziom przychylność tajemniczych, czających się w mroku sił. Często też zakładano przebrania, w których chodzono od domu do domu, a także wróżono oraz składano ofiary. Część z tych zwyczajów przetrwała w nieco zmienionej formie, zaś święto Samhain, jako obchodzone z „przymrużeniem oka” Halloween, zostało niemal całkowicie wchłonięte przez popkulturę. Współcześnie mało kto wkładający specjalnie na tę okazję przyszykowany strój wampira, wilkołaka lub czarownicy albo wybierający się na halloweenowy maraton horrorów wierzy jeszcze w opowieści o kapryśnych wróżkach i krwiożerczych potworach.
Sabat nie tylko dla czarownic
Dla większości z nas rytuał polegający na domaganiu się przez przebrane dzieci łakoci od mieszkańców okolicznych domów (cukierek albo psikus) to nieszkodliwa zabawa, nie zaś echo krwawych ofiar składanych złowrogim bóstwom. Nieco więcej pierwotnego kolorytu druidzkiego święta można odnaleźć u wiccan, czyli wyznawców religii neopogańskiej zapoczątkowanej przez Geralda B. Gardnera. Poczesne miejsce zajmują w niej Potrójna Bogini (Panna, Matka, Starucha) oraz Rogaty Bóg. Wiccanie dążą do rekonstrukcji prastarych rytuałów i odrodzenia utraconych przez człowieka współczesnego więzi z siłami przyrody, mocą ziemi oraz energią Kosmosu. Samhain oraz Beltane (Yule) stanowią dwa najważniejsze święta (Sabaty) w ich kalendarzu.
Druid na imprezie masowej
Dokładnie w opozycji do Samhain, tak pod względem kalendarzowym, jak i przypisywanego mu znaczenia, plasuje się druidzkie Beltane (Beltain, Yule, Noc Walpurgii), święto obchodzone zwykle w nocy z 30 kwietnia na 1 maja. Fakt ów podkreśla jedna z jego nazw ‒ Cethsamhaim, co oznacza „dokładnie naprzeciw Samhain”. Datę tę uważano za symboliczny początek lata, a także koniec panowania zimy. Uroczystości związane z Beltane miały niezwykle radosny charakter. Palono ogniska, biesiadowano, tańczono oraz śpiewano. Celebrowano budzącą się z zimowego odrętwienia przyrodę utożsamianą z życiem, miłością i płodnością. Wznoszono modły do bóstw światła, czyli do Potrójnej Bogini w aspekcie Dziewicy (Panny) i Rogatego Boga jako opiekuna życiodajnej mocy natury. Jedną z ciekawszych tradycji było stawianie tzw. majowego słupa, czyli ściętego drzewka, które ponownie wkopywano w ziemię, wieńcząc je kwiatami i wstążkami. Słup ten stanowił symboliczne axis mundi (oś świata), upatruje się w nim również symbolicznego połączenia żeńskiego i męskiego aspektu rzeczywistości. Warto zauważyć, że tradycja stawiania „majowego słupa” przetrwała w niektórych krajach Europy, takich jak Szwecja, Finlandia, Słowacja i Czechy. Zwykle jest pretekstem, by zainaugurować ciepłą porę roku. Często stanowi też okazję do spotkań, pikników i koncertów na wolnym powietrzu, podczas których ludzie wspólnie bawią się i cieszą z rozpoczęcia najpiękniejszego okresu w roku, czasu urlopów i wakacyjnych wyjazdów.
Merlin jako ikona popkultury
Warto też przywołać w tym miejscu fakt, iż do wierzeń oraz rytuałów związanych z Samhain i Beltane odwoływano się m.in. w powieści Mgły Avalonu Marion Zimmer Bradley, przeniesionej na ekran przez Uliego Edela, książce fantasy osnutej wokół legend arturiańskich opowiedzianych z punktu widzenia żeńskich bohaterek historii: czarodziejki Morgany, Lady Gwenhwyfar (Ginewry) oraz stojącej na straży Avalonu Pani Jeziora ‒ Viviany. Obrzędy charakterystyczne dla dwóch głównych celtyckich świąt znajdują również odzwierciedlenie w Trylogii arturiańskiej Bernarda Cornwella, w której to młody Artur, wychowanek druidzkiego czarownika Merlina, staje przed niemal niewykonalnym zadaniem zjednoczenia podzielonego królestwa Brytanii nękanego przez wrogie plemiona. Składają się na nią: Zimowy monarcha, Nieprzyjaciel Boga oraz Excalibur. Tu również, podobnie jak w utworze Bradley, dość duży nacisk położono na opis konfliktu zachodzącego pomiędzy starą, pogańską religią druidów, a stopniowo zastępującym ją chrześcijaństwem.
Postaci znane z tzw. legend arturiańskich, takie jak król Artur, sir Lancelot, Ginewra, Merlin, Morgana i Viviana, stały się bohaterami niezliczonych filmów, piosenek i seriali telewizyjnych, zmieniając się w prawdziwe ikony popkultury. I jak to z ikonami bywa, z biegiem czasu zatraciły swoje pierwotne rysy, jakie miały u Chrestiena de Troyes czy Geoffreya z Monmouth. Trudno jednak stwierdzić, czy wszyscy widzowie oglądający choćby Przygody Merlina (2008) w pełni zdają sobie z tego sprawę.
Weekendowi poganie
Jak widać na powyższych przykładach, dawne święta celtyckie z biegiem czasu zatraciły swój pierwotny religijny charakter, przeistaczając się w świeckie tradycje związane ze zmianą pór roku oraz rytmem przyrody. Pomijając tu ruch neopogański oraz wspomnianych już wiccan, dla większości osób obchodzących Samhain lub Beltane święta te stanowią po prostu okazję do dobrej zabawy, czasem zaś również dowiedzenia się czegoś o zamierzchłych, przedchrześcijańskich czasach, w których tkwią korzenie współczesnej kultury. Ale nawet jeśli miałyby być tylko powodem do pójścia na pierwszy letni koncert lub włożenia kostiumu ulubionego bohatera Rodziny Adamsów i spędzenia wieczoru w gronie znajomych, chyba nie warto całkowicie zarzucać tradycji z nimi związanych. Celtyckie rytuały pór roku stanowią przecież widome przypomnienie o tym, iż wszyscy stanowimy część żywego organizmu, którym jest Ziemia.