Bawiąc się formą [„Zaklinanie” Grażyny Wojcieszko]
„Sprzedam/agregat ścierniskowy/agregat prądotwórczy/absolutnie wszystkie maszyny”. Czy to już wiersz? Czy tylko prolog do wiersza? „Zaklinanie” Grażyny Wojcieszko to jeden z najciekawszych formalnie tomików ze współczesną poezją, jakie zdarzyło mi się czytać.
Zresztą już sam pomysł na książkę jest równie fascynujący. „Od lat zbierałam ogłoszenia z »Tygodnika Tucholskiego« – jakbym wiedziała, że w nich jest tyle poezji (wszystkie »sprzedam« są z »Tygodnika... «)” – wyjaśnia autorka zapytana o genezę tomiku. „I tak pewnego dnia wpadłam na pomysł, że ogłoszenia, jako źródła prawdziwych słów i sytuacji, będą ramą obrazów wierszy”. Grażyna Wojcieszko jako swoje inspiracje wskazuje też korespondencję z przyjacielem i tłumaczem języka szwedzkiego, Jurkiem Hirschbergiem, oraz teksty Adama Wajraka w Gazecie Wyborczej. W pewnym sensie świat, który puka do naszych drzwi – poprzez spotkania, inspiracje, wszelkiego rodzaju bodźce, których doświadczamy na co dzień – angażuje nas twórczo, zapładniając naszą wyobraźnię. W tym przypadku poetka wdaje się w polemikę z rzeczywistością, analizuje ją chłodnym okiem, ubiera w mniej lub bardziej dosadną metaforę.
„Propozycja interpretacji tomiku poezji Grażyny Wojcieszko (…) obejmuje rozpoznania i wątpliwości istotne dla dookreślenia teraźniejszej czasoprzestrzeni, kondycji współczesnego człowieka, skomplikowanych okoliczności redefiniowania tożsamości jednostkowej i wspólnotowej” – pisze w posłowiu do książki dr hab. Beata Morzyńska-Wrzosek. „Nie jest więc kwestią przypadku pojawienie się w »Zaklinaniu« bohaterki zaangażowanej i oceniającej rzeczywistość, samotnej, innej, dostrzegającej chwiejność teraźniejszości, jej zróżnicowanie kulturowe i ekonomiczne, jak również wpisaną w codzienność śmierć, katastrofę, konflikt, cynizm, okrucieństwo, utratę i degradację” – konkluduje.
Przykładem wiersza, w którym poetka-bohaterka śmiało i wprost komentuje ową rzeczywistość, może być „Ona” – tekst, w którym prócz cynicznego poczucia humoru odnajdziemy także refleksję nad cyklem umierania i odradzania się przyrody:
Ona
III
pewnie widywano tu już niejedną ucztę
może wydawano tu i większe przyjęcia
dla niej to miejsce na ostatnią wieczerzę
długo szukała
dziś na jej ciele biesiadują spadkobiercy
wilki lisy kruki myszołowy a ja
ja patrzę jak ona roznosi
przyprószone śniegiem
pyszności jak gości u siebie
śmierć a potem
potem
po prostu jest częścią życia
(Grażyna Wojcieszko, „Zaklinanie”, wyd. Fundacja Duży Format, Warszawa 2022)
Kolejnym szalenie interesującym aspektem „Zaklinania” jest właśnie jego konceptualizm. W każdym z rozdziałów możemy przeczytać kilka wariantów tego samego wiersza, dzięki temu mamy możliwość zmieniania perspektywy, patrząc na poruszany w danym tekście problem. Przypomina to odrobinę zjawisko aleatoryzmu kontrolowanego, znane z muzyki współczesnej, np. z utworów Witolda Lutosławskiego (chociaż pionierem był tu akurat John Cage, a twórcą pojęcia Pierre Boulez). Otrzymujemy zatem zbiór różnego rodzaju struktur, które możemy dowolnie przestawiać, choć tu, oczywiście, jesteśmy prowadzeni przez autorkę, bo właściwie to ona tworzy-improwizuje, a efekty swojej kreatywnej „zabawy” przedstawia w postaci gotowego tomiku. Nie trzeba zresztą szukać dalekiego pokrewieństwa ze zjawiskami z innych dziedzin sztuki, przecież w literaturze, tyle że w prozie, mistrzem takich zabiegów stał się już Julio Cortázar, publikując w 1963 roku w Buenos Aires eksperymentalną, dziś kultową, „Grę w klasy” – powieść, którą można czytać na kilka różnych sposobów.
Tymczasem u Wojcieszko czytamy: „Niby park przy lesie Niby duża polana/a czuję się jak na miejscu egzekucji…” w pierwszej odsłonie, „Niby park przy lesie Niby duża polana/na niby-miejscu egzekucji coś budują…” w drugiej, a następnie: „Niby park przy lesie Niby duża polana/dziwna konstrukcja piętrzy się na…” oraz na koniec: „Niby park przy lesie Niby duża polana/na niby-miejscu egzekucji ukończono…”. Liczba możliwości intryguje, powtarzalność uwydatniona w narracji wciąga, proste treści zyskują tym samym charakter dziwnej mantry konfrontującej człowieka i jego cywilizację z przyrodą, którą ten uparcie poddaje swojej obróbce, zapominając, że sam z niej pochodzi. Grażyna Wojcieszko to erudytka, która podróżuje po całym świecie (była m.in. asystentką wydziału informatyki École Centrale de Paris we Francji oraz pracowała w Komisji Europejskiej w Brukseli, gdzie zarządzała projektami naukowo-badawczymi), może odwoływać się do najróżniejszych wzorców; posiada także swój bezpieczny port w malowniczo położonym Krzywogońcu (Bory Tucholskie), gdzie prowadzi szczytnie zaangażowaną w promocję polskiej poezji i tradycji lokalnych fundację czAR(T) Krzywogońca. Wojcieszko jest ponadto tłumaczką, autorką w sumie sześciu tomów poetyckich oraz opowiadań zebranych w bestselerze „Animalki”, z licznymi publikacjami w prasie polskiej i zagranicznej w swoim dorobku.
W „Zaklinaniu” budzi podziw żelazna konsekwencja w strukturze i warstwie formotwórczej całego tomiku. Może nawet momentami „architektura” książki bardziej intryguje niż jej przesłanie, mimo że przecież forma została tu obrana do wyłuskania istotnych dla poetki treści. Nic dziwnego, że w swoim czasie otrzymała ona Grand Prix VIII Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „O Granitową Strzałę”, przyznawane przez Strzeliński Ośrodek Kultury; omawiane tu wydanie jest już wydaniem drugim, przygotowanym przez Fundację Duży Format, rokrocznie prezentującą wybór arcyciekawej prozy i poezji autorów współczesnych. „Zaklinanie” niewątpliwie wzbogaca katalog wydawnictwa o książkę szalenie oryginalną w swych założeniach, tchnącą autentyzmem, pełną trafnych spostrzeżeń i surrealistycznych skojarzeń kogoś, kto naprawdę umie obserwować świat.