Wizje niespokojnych duchów [balet „Kryptonim 27” na podstawie malarstwa Beksińskiego na festiwalu „Scena w budowie”]
Podczas tegorocznej edycji festiwalu pt. „Scena w budowie” mogliśmy obejrzeć spektakl baletowy pt. „Kryptonim 27” w wykonaniu Art Color Ballet. Przedstawienie inspirowane malarstwem artysty z Sanoka – Zdzisława Beksińskiego. Twórczością uznawaną za mieszankę mroku i fantazji, apokaliptycznych wizji, surrealistycznych kompozycji, cieniowania i nierealnych form.
Agnieszka Glińska, reżyserka i choreografka „Kryptonimu 27”, postawiła przed sobą trudne zadanie, jakim jest przybliżenie malarstwa poprzez abstrakcyjnie inną formę wyrazu – taniec. Chcąc przedstawić różnorodność twórczości Beksińskiego, łatwo można popaść w koleiny tanich tricków czy przewidywalności, ale w przypadku „Kryptonimu 27” nie ma o tym mowy.
Premiera „Kryptonimu 27” odbyła się 7 października 2016 roku, podczas uroczystej inauguracji pierwszej stałej krakowskiej wystawy Zdzisława Beksińskiego w Nowohuckim Centrum Kultury. W cały proces zaangażowanych zostało mnóstwo artystów wizualnych, muzyków i przede wszystkim tancerzy. Reżyserka za pomocą choreografii, kostiumów, bodypaintingu, wizualizacji i muzyki na żywo przeobraża scenę w ruchome, zaczarowane płótna. Na scenie obserwujemy bardzo dynamiczne, wręcz transowe ruchy tancerzy, doskonałe wykorzystanie przestrzeni scenicznej, synchronizację i interpretację obrazów Beksińskiego poprzez ciało i gest. W ruchach możemy obserwować wyraźne nawiązania do płócien sanockiego artysty. Tancerze formują m.in. figury odnoszące nas do jednego z najbardziej znanych obrazów Zdzisława Beksińskiego – „Pełzającej Śmierci”. Na płótnie widzimy idącą na czworaka człekopodobną istotę, której głowa jest ściśle owinięta bandażem, przez który przesiąka krew. Tę pozę możemy też wielokrotnie zaobserwować na lubelskiej scenie. To tylko jedno z nielicznych nawiązań. Kolejne widzimy w doborze kolorów wykorzystanych w pomalowanych kostiumach i ciałach – te w sposób bezpośredni odnoszą się do palety barw stosowanej przez Beksińskiego. To tylko część najbardziej bezpośrednich nawiązań. Inne odnoszą się do emocji, stylu prowadzenia całości przedstawienia, przeżyć, jakie towarzyszą obcowaniu ze sztuką pełną niepokoju.
Kierując projektem, Agnieszka Glińska zamieniła świat wyobraźni Beksińskiego w wizje sceniczną pełną ruchu i życia. Choreografia, kostiumy, bodypainting, animacje i muzyka – wszystkie te elementy oddaliły widza od rzeczywistości. Dla tych, którzy nie wiedzą, czym jest bodypainting, wyjaśniam: to technika artystycznego malowania na ciele ludzkim. Polega na aplikowaniu farb lub innych materiałów w celu tworzenia wzorów, motywów i kompozycji artystycznych. W kontekście spektaklu baletowego „Kryptonim 27” bodypainting został wykorzystany jako innowacyjna technika, która ożywia kostiumy tancerzy, nadając im oryginalny wygląd i plastyczność.
Obserwując połączenie tych wszystkich dziedzin sztuki, często sama ulegałam ich urokowi, zatapiając się w nich na długie chwile. Glińska udowodniła, że w sztuce nie ma granic, a balet może stać się doskonałym przekazem twórczości Zdzisława Beksińskiego.
Sama reżyserka o projekcie mówi: Rytm całemu projektowi nadawały obrazy Zdzisława Beksińskiego, które były gotową materią, aby stworzyć scenariusz. Pozostała tylko kwestia wybrania odpowiednich dzieł i wymyślenia, o czym ma być spektakl, jak najlepiej pokazać Beksińskiego i jak dokopać się głębiej nie tylko do tego, jak jest postrzegany przez pryzmat malarstwa, ale także fotografii, rysunku, jego listów i opowiadań. Wszyscy znają Beksińskiego z apokaliptycznej wizji świata, ale on sam nie nadawał tytułów swoim pracom i wręcz nie chciał się wypowiadać na temat tego, co namalował. Jego sztuka sama za siebie mówiła. Stąd też scenariusz oparliśmy na kanwie, że mają to być pewnego rodzaju impresje, natomiast oczywiście te światy musiały się przenikać. Beksiński był miłośnikiem muzyki, co było dla nas również wyznacznikiem poszukiwań. Muzyka do spektaklu musi być doskonała, rewelacyjna, dlatego też musieliśmy zaprosić jednego z najlepszych kompozytorów, Nikolę Kołodziejczyka. I tak to się potoczyło.
Muzyka stanowiła ważny element całości, dlatego pozwolę sobie w tym miejscu zacytować także Kołodziejczyka i jego wrażenia dotyczące procesu tworzenia:
- To była fascynująca praca, ponieważ proces tworzenia był bardzo organiczny, co się rzadko zdarza w takich produkcjach. W produkcjach baletowych muzyka jest pierwsza, a choreografia dopasowywana jest do muzyki. A tutaj pracowaliśmy w zasadzie wspólnie przez cały czas. To znaczy – ja inspirowałem się pomysłami choreograficznymi, wizualizacjami, obrazami, które dostawałem od Agnieszki.
Siła i tajemnica obrazów Mistrza Beksińskiego przenikają na scenę, wciągając nas w wir magicznej opowieści. Muzyka, taniec i wizualizacje łączą się, aby odkryć ukryte znaczenie tych dzieł. Przenikamy do przestrzeni pełnej ruchomych obrazów. Pomiędzy jawą a snem, w galerii i na deskach sceny zostajemy porwani w niejasny świat fantastycznych wizji, skrytych lęków i nadzwyczajnej wyobraźni. Poprzez wyjątkowe widowisko organizatorzy festiwalu pragną zwrócić uwagę na różnorodność kostiumów we współczesnym teatrze, gdzie kostiumy ożywają dzięki innowacyjnej technice bodypaintingu. Ta połączona z inspiracją twórczością Zdzisława Beksińskiego technika nadaje temu oryginalnemu spektaklowi niezwykłą plastyczność.