Beksiński vs Duda-Gracz: nieustanne inspiracje [wystawa w Nowohuckim Centrum Kultury]
Nowohuckie Centrum Kultury to miejsce niepozorne, a zarazem popularne. Słynie z galerii mistrzów – kolekcji prac Jerzego Dudy-Gracza oraz, od trzech lat, Zdzisława Beksińskiego. W tej drugiej można podziwiać kilkadziesiąt obrazów przekazanych przez Annę i Piotra Dmochowskich.
Prace Beksińskiego są specjalnie podświetlone, wszystko w celu wydobycia ich unikatowej, intensywnej barwy i lśniącej powierzchni. Nie mają tytułów – artysta cenił sobie swobodę wyobraźni odbiorcy. Ale wizje miał iście apokaliptyczne. Jest tu naga, krwawiąca kobieta z wyrwanym sercem, wtopiona w krzesło. Jest i błękitna dama w dziwnej mgle. Z mgły zresztą wyłania się wiele jeszcze innych tajemniczych, jakby chorych postaci. Sporo tu potworów, duchów, rozkładających się, pełnych rozpaczy twarzy. Są też katedry niczym potężne maszyny i rozległe po horyzont cmentarze na pustkowiach. Strasznie i zarazem intrygująco można się poczuć, chłonąc ten świat przy muzyce wokalnej francuskiego kompozytora Armanda Amara, który niegdyś odwiedził ekspozycję z wycieczką i tak się zachwycił, że postanowił podarować NCK specjalnie zadedykowaną malarzowi kompozycję.
Zdzisław Beksiński początkowo malował abstrakcyjnie, jednak w 1960 r. odrzucił propozycję wyjazdu na stypendium do USA, którą otrzymał od dyrektora Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku, postanawiając poświęcić się nowemu stylowi. Tak rozpoczął się „fantastyczny” okres jego twórczości. Obrazy Beksińskiego niejednokrotnie wywoływały dyskusje na temat granicy kiczu w sztuce, trudno im jednak odmówić ekspresyjnej siły wyrazu i mrocznego wizjonerstwa, którym emanują. Na współczesnej kulturze odcisnęły piętno, z ich inspiracji powstają nawet polskie spektakle tańca butoh, których autorką i wykonawczynią jest Sylwia Hanff, co ciekawe, również sięgająca po specjalnie zamówioną do jednego z performance’ów („Miejsca niemożliwe”) muzykę francuskiego kompozytora Pierre’a Boeswillwalda.
Beksiński zginął tragicznie w 2005 r. O nim, o jego niezwykle skromnej żonie i równie przedwcześnie zmarłym synu opowiada m.in. film fabularny „Ostatnia rodzina” w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego, z którym rozmawialiśmy w jednym z archiwalnych numerów Presto. Muzyka Film Sztuka, czyli fabuła z muzyką Atanasa Valkova, oraz dokument „Beksińscy. Album wideofoniczny”. Dla miłośników jego malarstwa niezwykle ciekawa pozostaje oczywiście książka „Beksińscy. Portret podwójny” Magdaleny Grzebałkowskiej, z zapadającym w pamięć zdjęciem okładkowym autorstwa Piotra Małeckiego, w której znajdziemy obszerne fragmenty dotyczące pasji muzycznej Zdzisława i Tomasza-radiowca.
Zupełnie inaczej na tym tle prezentuje się nowohucka ekspozycja prac Jerzego Dudy-Gracza. Świetne obrazowanie, dowcipne uchwycenie scenek rodzajowych skontrastowane z przejmującą i zarazem dziwnie miłą brzydotą bohaterów. Postaci na obrazach Dudy-Gracza są proste, wiejskie lub małomiasteczkowe, zupełnie niefinezyjne w charakterze, choć malowane z finezją. Tytuły dopowiadają ukazane historie, jak np. „Rendez-vous Panny Czapli” czy „Zaduszki – Władysławowi Hasiorowi”. Nie brak tu też wątków muzycznych – chopinowskich oraz krytyki Polski i jej narodowych idiomów. Niech to jednak nie zmyli zwiedzających: „Był dosłownie na tę Polskę chory – mówi Tadeusz Nyczek w jednym z wywiadów. – Wywodził się z Matejki, Malczewskiego i Wyspiańskiego, ale też z Gombrowicza i Mrożka. Polska była dla niego jedynym światem”. A każdy świat jest po prostu... złożony.
(MB)