Bachem w ciężkie czasy [rozmowa z Andrzejem Szadejko]
Przed nami pierwsza tegoroczna odsłona gdańskiego Festiwalu ORGANy PLUS+. Organizatorzy przyzwyczaili nas już do przynajmniej trzech stałych elementów: stałej obecności muzyki Jana Sebastiana Bacha, przywracania zapomnianych kompozytorów i ich muzyki oraz niespodzianek. Wszystkie te komponenty znalazły się w wiosennej części wydarzenia, które stało się jednym z najważniejszych organowych przedsięwzięć realizowanych w naszym kraju.
Rozmowa z prof. dr. hab. Andrzejem Szadejką, dyrektorem artystycznym festiwalu ORGANy PLUS+
Grzegorz Szczepaniak: Przygotowując się do naszej rozmowy, zastanawiałem się, jaki wpływ na Festiwal ma współczesność. Bo czasy, w których żyjemy, są trudne, bardzo niestabilne, z mnóstwem złych wydarzeń wokół nas. Ktoś mógłby powiedzieć, że ostatnią rzeczą potrzebną teraz są koncerty organowe.
Andrzej Szadejko: Ma Pan rację, czasy są trudne, pełne zgiełku, chaosu i trudno ocenić, czy jako cywilizacja się rozwijamy, czy też wręcz przeciwnie. Ale właśnie dlatego takie wydarzenia jak nasze mają sens. I to może nawet głębszy niż wówczas, kiedy jest spokojnie. One nam przypominają, że świat wcale nie musi taki być. Może oferować harmonię i piękno, za którymi dzisiaj wielu z nas zapewne tęskni. A Festiwal to właśnie proponuje. To jest jego jeszcze jedna rola: przypomnienie nam wszystkim, że może być inaczej, że świat może być inny. Piękno zawsze pojawia się w towarzystwie autentyczności, prawdy i dobra. Muzyka, która będzie wybrzmiewać na Festiwalu, to też emanacje tego, co dobre w człowieku, jego ducha. Festiwal – chcemy czy nie – jest alternatywą dla tego, co dzieje się wokół nas. I w tych trudnych czasach ma nią być.
Jak zwykle Festiwal odbywa się w dwóch odsłonach. Co przynosi ta wiosenna?
Bardzo dużo muzyki Jana Sebastiana Bacha. Oczywiście jego twórczość jest na stałe obecna na naszym Festiwalu, ale rzeczywiście w tym roku będzie jej szczególnie dużo.
Magia jubileuszy.
Trudno zaprzeczyć, że na program tej części Festiwalu ma wpływ 340. rocznica urodzin kompozytora. Ponieważ jednak – jak wspomniałem – Bach jest u nas obecny na stałe, chcemy tym razem zaprezentować utwory charakterystyczne dla różnych epizodów jego twórczości: tego wczesnego, dojrzałego, ale i późnego. Będzie można porównać, jak jego twórczość ewaluowała. Już ten fakt wydaje się atrakcyjny, bo to raczej rzadkość, żeby mieć szansę usłyszeć w pewnym sensie całą twórczość Bacha w „pigułce” w ciągu kilku dni.
Muzyka Jana Sebastiana Bacha wydaje się osią tej pierwszej części, ale muszę Panu powiedzieć, że to, co muzycznie wydarzy się wokół tego swoistego „przeglądu bachowskiego”, robi ogromne wrażenie. Pojawią się na przykład, i to na koncercie inauguracyjnym, utwory Johanna Ulricha Steigledera, czyli kompozytora w zasadzie zapomnianego.
Ale bardzo ważnego. Był on prawdopodobnym nauczycielem Johanna Jacoba Frobergera, a to nazwisko jest świetnie znane współczesnym melomanom. Steigledera warto przypomnieć nie tylko dlatego, że w tym roku i w jego przypadku mamy jubileusz, czyli 390. rocznicę śmierci. Przede wszystkim możemy się pochylić nad zagadnieniem wpływu mistrzów na uczniów. Geniusze nie biorą się znikąd, a wpływ, jaki mają na nich ich nauczyciele, to zagadnienie fascynujące. Przede wszystkim jednak Steigleder to niezwykle ciekawy autor i jego kompozycje warte są uwagi. Bardzo lubimy przywracać muzykę, która gdzieś ucichła na przestrzeni wieków. W zasadzie co roku przypominamy takich zapomnianych kompozytorów, bo jestem głęboko przekonany o tym, że taka powinna być misja festiwali, a na pewno jest to nasza misja. Twórczość Steigledera jest niezwykle bogata. Wymaga więc jak najlepszego zespołu wykonawczego, i taki udało nam się zbudować. Będzie to międzynarodowy kwartet wykonawców, gwiazdy wykonywanej współcześnie muzyki dawnej. Na organach zagra Krzysztof Urbaniak, zaśpiewa Marta Wróblewska – sopranistka, specjalizująca się w muzyce dawnej. Veronika Skuplik, dobrze znana naszej publiczności profesorka z Bremy, zagra na barokowych skrzypcach, a na puzonie zadebiutuje u nas Simen Van Mechelen, współpracujący z takimi zespołami jak De Nederlandse Bachvereniging, Pygmalion, Bach Collegium Japan czy Collegium Vocale Gent.
A co z Bachem w koncercie inauguracyjnym?
Oczywiście, będzie. W jego pierwszej części usłyszymy renesansowe i barokowe opracowania łacińskiego hymnu Magnificat, w tym utwory Jana Sebastian Bacha. Koncert nazwaliśmy zresztą +Magnificat.
Gdyby komuś Bacha było mało na inaugurację, to drugi dzień festiwalu będzie musiał go w pełni usatysfakcjonować. Muzyka geniusza z Niemiec wypełni cały program drugiego koncertu.
Tak, to będzie kontynuacja naszego cyklu, który rozpoczęliśmy cztery lata temu. W jego ramach prezentujemy chronologicznie wszystkie dzieła organowe mistrza, rozpoczynając od najwcześniejszych. W tym roku koncert +Bach in Gdańsk przeniesie nas do lat 1703–1704. Wtedy pełnoletni już artysta po raz pierwszy zetknął się z dziełami Pachelbela oraz sztuką francuską, z tego właśnie okresu pochodzą najbardziej eksperymentalne utwory wielkiego kantora. Będę wykonawcą tego koncertu, a zagram na wielkich zrekonstruowanych organach Mertena Friese we franciszkańskim kościele św. Trójcy.
Zanim porozmawiamy o znakomicie zapowiadającym się trzecim festiwalowym koncercie muszę Pana zapytać o to, jakim cudem stworzony przez Jana Tomasza Adamusa genialny zespół Capella Cracoviensis po raz pierwszy w swej ponad półwiecznej historii przyjedzie do Gdańska?
Nieco żartując, powiem, że może dlatego, że to jednak kawałek drogi. Ale na poważnie, faktycznie dość niecodzienna sytuacja. Cieszymy się jednak, że wreszcie maestro Jan Tomasz Adamus przywiezie swoich muzyków nad Motławę.
I zajmie się twórczością Franza Josepha Haydna.
W latach 1760–1790 papa Haydn pracował na dworze węgierskiego rodu Esterházych i stworzył tam liczne utwory. Ale przyjmował też zlecenia specjalne. I tak w latach 1785–1786 zdecydował się przyjąć zamówienie od towarzystwa muzycznego Concert de la Loge Olympique z Paryża i napisał sześć Symfonii Paryskich. Wszystkie te symfonie wraz z koncertem organowym C-dur usłyszymy po raz pierwszy w Gdańsku na dawnych instrumentach w Teatrze Szekspirowskim. To na pewno będzie wyjątkowe wydarzenie. Tytuł mówi wszystko: +Haydn Extreme.
Na Festiwal wraca też cynk, czyli instrument popularny w XVI i XVII wieku.
Rzeczywiście, zastanawiano się nawet czy to instrument diabelski, czy anielski. Świadczą o tym choćby dwa artystyczne przestawienia w kościele św. Trójcy. Na malarskim na cynku gra anioł, a na płaskorzeźbie widzimy, że także diabeł nie mógł odmówić sobie muzykowania na tym instrumencie. W trakcie Festiwalu zagra na nim gość z Bazylei, czyli Frithjof Smith. Na organach towarzyszył mu będzie Tobias Lindner. Obaj artyści to także wykładowcy wyższej szkoły muzyki dawnej Schola Cantorum Basiliensis w Bazylei. Przybliżą nam kompozycje Włochów, którzy działali na północ od Alp. Niektórzy z prezentowanych twórców, jak Tarquinio Merula, byli także w naszym kraju.
To przedostatni, sobotni koncert pod tytułem +CORNETTO I. Jak większość festiwalowych wydarzeń, odbędzie się w kościele św. Trójcy.
Bo to chyba najlepsze w Polsce miejsce, by taką muzykę zaprezentować. Zresztą ta świątynia jest w zasadzie domem naszego Festiwalu, od początku odbywają się tam właśnie koncerty i choć oczywiście odwiedzamy inne miejsca, jak choćby w tym roku Teatr Szekspirowski, to w tej świątyni czujemy się znakomicie. To nie tylko kwestia jej walorów, jak znakomite instrumenty czy akustyka. Ale również kwestia świetnej atmosfery, jaka jest tam budowana, zrozumienie naszych potrzeb i ogromne wsparcie, które odczuwamy na każdym kroku. Jestem za to bardzo wdzięczny.
Na koniec wiosennej części wracamy do Bacha, ale koncert zatytułowaliście +Goldberg. Twórca uczył się u samego Jana Sebastiana Bacha, ale to – zdaje się – nie jest jedyny powód festiwalowego zainteresowania jego twórczością.
Oczywiście, Goldberg to nie jest anonimowa postać. Jego twórczość jest znana, ale fakty z jego życiorysu już raczej nie. A te dla nas są istotne o tyle, że Gottlieb Goldberg był z pochodzenia gdańszczaninem. Są to spekulacje, ale można przypuszczać, że zapewne jego pozycja w historii muzyki mogłaby być istotniejsza niż jest, gdyby nie to, że w wieku 29 lat zmarł na gruźlicę. Na szczęście zdążył prapremierowo wykonać wspomniane Wariacje. Tworzył też muzykę i to były udane kompozycje. Przed kilkoma laty mogliśmy usłyszeć w Gdańsku Wariacje Goldbergowskie BMV 988, które w oryginalnej wersji na klawesynie zaprezentował Jörg Halubek z Akademii Muzycznej w Stuttgarcie. Tym razem pan profesor podjął się wcale niełatwego zadania przygotowania wersji organowej tego utworu.
Koncert odbędzie się w Dzień Dziecka. Myśli pan, że warto zabrać do kościoła św. Trójcy milusińskich?
Miejsca na pewno nie zabraknie, bo to ogromna świątynia. Bardzo bym się cieszył, gdyby pojawiło się dużo dzieci. Ta muzyka jest po prostu piękna i jestem przekonany, że dla dzieci może być to niezwykłe przeżycie. Zresztą powodów, dla których warto najmłodszych oswajać ze sztuką najwyższych lotów, jest cały ogrom. Głęboko wierzę, że ludzie wrażliwi będą budować świat, w którym ta wrażliwość jest ważną wartością. To trochę powrót do początku naszej rozmowy i potwierdzenie, że wydarzenia takie jak nasz Festiwal są potrzebne także, a może zwłaszcza, w trudnych czasach.
Przeglądając materiały festiwalowe zauważyłem, że ORGANy PLUS+ cieszą się ogromny uznaniem partnerów. To, niestety, rzadkość.
Na szczęście my mamy rzeczywiście wielu wspaniałych mecenasów, bez których nie bylibyśmy w stanie robić tego wydarzenia na tak wysokim poziomie. Środki pozyskaliśmy z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Miasta Gdańska i Samorządu Województwa Pomorskiego. Pomagają nam też Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej i Wspólnota Flamandzka – Flanders State of the Arts. No i pojawili się znakomici sponsorzy w postaci firm Energa Grupa ORLEN oraz Mercor.
Lista znakomita i imponująca, podobnie jak zapowiedzi, że łącznie w Festiwalu weźmie udział około 120 artystów z siedmiu krajów. Na wiosnę aż tak licznej grupy wykonawców nie mamy, zatem…
Zatem na razie skupiamy się na wiosennej części, a na rozmowę o repertuarze na jesień przyjdzie jeszcze czas. Wracając do sponsorów i partnerów, to bardzo cieszymy się z ich obecności. Oczywiście to wsparcie nie jest przypadkowe i wymaga dużego zaangażowania i pracy całego zespołu organizującego Festiwal. Zwłaszcza że nasze wydarzenie w całości od samego początku jest organizowane jako inicjatywa organizacji pozarządowej. Myślę, że jest to także potwierdzenie, że ORGANy PLUS+ nie tylko wrosły w krajobraz muzyczny Gdańska, Wybrzeża i Pomorza, ale stały się istotne także w skali kraju i Europy. Wszystko to udało się w ciągu pierwszych dziesięciu lat istnienia Festiwalu. Zaczynamy drugą dekadę i cieszę się, że z „przytupem”.
Dziękuję za rozmowę.