Wystawa „Centrum Żywe. XV lat CSW Znaki Czasu w Toruniu. Prace z kolekcji CSW”
CSW Znaki Czasu w Toruniu powstało w ramach narodowego programu Ministerstwa Kultury pn. „Znaki Czasu” z 2004. Był to program szeroki, zakładający powstanie kilkunastu wzorcowych centrów i regionalnych kolekcji. W Toruniu powstało pierwsze i jak na razie jedyne z planowanych w programie. Jest to pierwsza zbudowana od podstaw placówka po II wojnie światowej dedykowana sztuce współczesnej i od razu z największą w kraju, bo przekraczającą 4000 m² , powierzchnią wystawienniczą.
W tym roku mija 15 lat od powstania CSW i z tej okazji CSW postanowiło pochwalić się dorobkiem ponad 200 wystaw, które dotychczas zorganizowało oraz swoją kolekcją. Tak właśnie narodziła się idea wystawy Centrum żywe. Rzecz jasna, nie udałoby się zaprezentować, choćby fragmentarycznie, owych 200 wystaw i kilkuset innych imprez zorganizowanych w CSW, przed kuratorem stanęło więc trudne zadanie dokonania wyboru. Najpierw miało być 15, później okazało się jednak, że ta liczba musi być zwiększona. Znalazły się na niej ekspozycje o wysokiej jakości artystycznej, ważne merytorycznie, ale także te, które spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem publiczności.
Centrum żywe jest więc wystawą wystaw – dwudziestu ważnych ekspozycji, prezentujących wybitnych twórców i ważkie tematy. Przygotowanych przez różnych kuratorów i ten sam zespół pracowników CSW.
Drugim zasadniczym założeniem tego skomplikowanego projektu była prezentacja kolekcji, do której nie zawsze udało się pozyskać dzieła prezentowanych na wystawach artystów. Dlatego w kilku przypadkach musiano posiłkować się prezentacją dokumentacji, a nie konkretnych prac. Prezentacja kolekcji według klucza wystaw oraz założeń programowych, zmieniających się przez półtorej dekady wraz z kadencjami kolejnych dyrektorów, pozwoliła lekko uporządkować ten zbiór. Znajdują się w nim setki dzieł nietworzących jednolitej pod względem merytorycznym całości. To też jeden z celów takiej, jak ta, wystaw: próba wykrystalizowania głównych motywów, tematów, a przede wszystkim specyfiki toruńskiej kolekcji na tle dziesiątek innych w kraju.
Fragmenty tekstów z katalogu towarzyszącego wystawie „Centrum żywe”
Piotr Lisowski „Kolekcja CSW – idee i koncepcje.” (fragm.)
Kolekcja, w przypadku ponad piętnastoletniej historii toruńskiego CSW, pozostaje wypadkową negocjacji pomiędzy badaniem lokalnych i ogólnopolskich tendencji sztuki współczesnej jak i sytuowania ich w międzynarodowym kontekście. Jest to obraz dość różnorodny, na co niewątpliwie wpływ wywarł również fakt, że w ciągu tego okresu instytucją zarządzało siedmioro dyrektorów. W niniejszym tekście interesuje mnie początek tego procesu, związany z wypracowaniem koncepcji programowych budowy zbioru najpierw przez zespół kuratorski pod kierunkiem Joanny Zielińskiej, a następnie Dobrili Denegri. Ten czas zamyka się w latach 2008–2014. (…) W pierwszej fazie spoiwem dla budowy kolekcji było pojęcie glokalności. Z jednej strony wpływało ono na kształtowanie tożsamości instytucji i pozycjonowanie jej w kontekście ogólnopolskim i międzynarodowym. Z drugiej, pozostawało swoistą metodą badawczą, która uruchomiła wiele działań rewizyjnych i kontekstualnych, pozwalających na odczytanie interesujących zjawisk z aktualnej perspektywy, a w niektórych przypadkach wręcz na ich odkrywanie.
Strategia ta dawała możliwości działania wykraczającego poza statyczne układy, poszukującego poza kanonem i zrywającego z linearną prezentacją. Chodziło o budowanie historii alternatywnych, indywidualnych mitologii zdarzeń, których narracje nierzadko pozwalałaby na zweryfikowanie faktów i zjawisk oraz wydobycie dla nich aktualnego kontekstu. Jednocześnie równie ważny pozostawał impuls dokumentacyjno-archiwalny oraz sięganie do neoawangardowych strategii lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku.
Po 2010 roku wraz z programem Dobrili Denegi koncepcja kolekcji zaczęła być kształtowania w perspektywie pojęcia perforamtywności. Główna oś zwróciła się ku działaniom dyskursywnym i performatywnym. Ważne pozostawały także interdyscyplinarność, efemeryczność czy badania artystyczne łączące sztukę z nauką. Oczywiście ten koncept był ewolucją, która w sposób naturalny bazowała na wypracowanym wcześniej fundamencie. Wspólne punkty odniesienia można wskazać chociażby w postrzeganiu sztuki poprzez przemiany zachodzące w niej samej, konfrontacji postaw artystycznych, redefinicji znaczeń, zacieraniu granic pomiędzy dyscyplinami i mediami czy odwoływaniu się do etosu neoawangardy.
Tę koherentność doskonale ilustrowała największa, jak do tej pory, prezentacja kolekcji CSW przygotowana na przełomie 2013 i 2014 roku przez Izabelę Kowalczyk pod tytułem Mikroutopie codzienności. Kuratorka wychodząc od myśli Nicolasa Bourriaud skonstruowała wystawę podejmującą problem relacji zarówno tych międzyludzkich i społecznych, jak również tych zachodzących pomiędzy innymi formami życia i istot nie-ludzkich. Prace zostały podzielone na obszary dotyczące różnych sfer życia i działalności z centralną częścią poświęconą temu, co domowe i prywatne. Kowalczyk zwracała również uwagę na znaczenie sztuki w dzisiejszym świecie, podkreślając, że dzięki jej niekonwencjonalnemu ukazywaniu, rzeczywistość rozwija u odbiorcy wyobraźnie i zmusza do krytycznego myślenia, pozostaje bezcennym świadectwem swoich czasów.
Anna Kompanowska, „Sztuka na wyciągniecie ręki” (fragm.):
„Sztuka jest wolna, nie można jej zdefiniować. Chciałbym, żeby była inteligentna, osobista, namiętna, ironiczna, żeby od artysty wymagała pomysłowości i talentu, a od odbiorcy wrażliwości, żeby nie ulegała podszeptom ideologii, mody, mediów i innych potworów. Sztuka jest na zwykłe dni, ma nam przypominać, że zwykłe dni są niezwykłe”.
Te piękne słowa Adama Zagejewskiego z pewnością bliskie były twórcom Narodowego Programu Kultury Znaki Czasu, zainaugurowanego w Toruniu 13 marca 2004 roku przez Ministra Kultury Waldemara Dąbrowskiego, który przekazał pierwsze dzieła przedstawicielom naszego miasta, rozpoczynając w ten sposób tworzenie Regionalnych Towarzystw Zachęty Sztuk Pięknych w całym kraju. Wówczas środowisko artystyczne Torunia wraz ze Związkiem Polskich Artystów Plastyków Okręg Toruński pod kierownictwem prezesa Jerzego Brzuskiewicza, wyszło z inicjatywą wzniesienia budynku dla pomieszczenia zbiorów dzieł sztuki planowanej kolekcji. Aby te wszystkie ambitne i wzniosłe cele osiągnąć powołano do życia Stowarzyszenie Przyjaciół Sztuk Pięknych Znaki Czasu, którego prezesem został Marek Żydowicz. Dzięki porozumieniu czterech partnerów: Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Województwa Kujawsko-Pomorskiego, Gminy Miasta Toruń oraz toruńskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Sztuk Pięknych „Znaki Czasu” w lutym 2006 r powołano do życia Centrum Sztuki Współczesnej „Znaki Czasu” i rozpoczęto budowę pierwszego w powojennej Polsce obiektu, poświęconego sztuce współczesnej.
Był to czas kiedy entuzjazm jednych mieszał się z malkontenctwem innych, wielu było zdania, że tego typu instytucja nie przetrwa w naszym mieście dłużej niż pięcioletni okres trwałości projektu. Co więcej, byli tacy, którzy zgadzali się z opinią, że „współczesna sztuka zapędziła się w kozi róg niekomunikatywności i z tego powodu jest odrzucana przez większość ludzi” , nie wróżyli więc frekwencyjnego sukcesu nowej instytucji. Na szczęście większość Torunian patrzyła z przychylnością i zainteresowaniem na rosnące mury CSW, którego koncepcja architektoniczna idealnie koresponduje z historycznymi obiektami toruńskiej Starówki. Po dwóch latach od powołania instytucji stanął więc budynek z wielką pompą otwierany przez przedstawicieli władz państwowych, miejskich i wojewódzkich, z udziałem znakomitych gości m.in. Francesci von Habsburg, właścicielki jednej z najznakomitszych światowych kolekcji sztuki współczesnej a także, co chyba najbardziej cenne, z bardzo licznym udziałem Torunian, którzy tłumnie zgromadzili się przed budynkiem czekając na przecięcie wstęgi. Sceptycy dostrzegli z pewnością wiele niedociągnięć, których nie dało się uniknąć w ferworze organizacyjnych działań ale nawet oni nie mogli nie zachwycić się ogromną przestrzenią, dającą niewyobrażalne możliwości realizacji wystaw. Do dziś każdy kurator, artysta czy miłośnik sztuki jest oczarowany największą salą wystawową CSW (salą kolumnową) liczącą blisko 8 metrów wysokości. Pozytywne wrażenia z uroczystości otwarcia Centrum nie wynikały oczywiści tylko z zachwytu nad przestrzenią ale przede wszystkim z doskonale przemyślanych dwóch wystaw, których kuratorką była Joanna Zielińska, dyrektor artystyczna CSW w latach 2008-2010. Wystawa Kwiaty naszego życia poświęcona była fenomenowi kolekcjonerstwa, obok prac znanych artystów, takich jak Kutlug Ataman, Robert Kuśmirowski, Oskar Dawicki, Anetta Mona Chisa, Wojtek Doroszuk czy Walerian Borowczyk pojawił się na wystawie element wyjątkowy, kolekcja zeszytów Janiny Turek, która od 13. roku życia aż do śmierci pisała pamiętniki, notując wszystkie wykonywane codziennie przez siebie czynności. Kuratorka doskonale wybrała temat, bo przecież każdy z nas jest, albo choć przez chwile był, kolekcjonerem, nie zawsze obiektów artystycznych, może też nie zawsze obiektów fizycznie istniejących ale myślę, że wszyscy doświadczyliśmy kiedyś przyjemności jaka płynie z tworzenia własnej kolekcji, choć wielu pewnie nazywa to doświadczenie zwykłym zbieractwem. Uzupełnieniem wystawy był Subiektywny przewodnik po kolekcjach, pierwsza publikacja CSW, zbierająca i opisująca kolekcje prywatne, nie tylko sztuki, znajdujące się w naszym regionie.
Podobnie rzecz się ma z Jak się rzeczy, mają drugą wystawą otwarcia, prezentującą prace z wiedeńskiej kolekcji Thyssen-Bornemisza Art Contemporary. W tym wypadku kuratorka sięgnęła po temat „codzienny” bliski widzowi, wybierając obiekty i instalacje wideo ukazujące dramatyczne i zabawne historie o pracy.
Sebastian Dudzik „Pięć powidoków” (fragm.):
Piętnaście lat działania galerii, to jednocześnie i mało, i dużo. Wystarczająco, by wyraźnie zaznaczyć swoją obecność w kulturalnym krajobrazie miasta czy regionu, jednocześnie zbyt mało chyba jeszcze by ocenić jej realny, wykraczający poza „tu” i „teraz”, wpływ na kształtowanie kulturowej i artystycznej świadomości. Podobnie jest z historią istnienia toruńskiego Centrum Sztuki Współczesnej „Znaki Czasu”. Instytucja ta wyraźnie okrzepła już i osadziła się w lokalnej świadomości. Trudno jednak z tej stosunkowo krótkiej perspektywy zdefiniować jej charakter i wskazać charakterystyczne cechy wyróżniające ją spośród wielu działających w naszym kraju galerii. Można jednak, na podstawie choćby działalności wystawienniczej, pokazać potencjał instytucji uświadomić jaką wartość „dodaną” wniosła już w kulturze. W tym celu warto pochylić się nad poszczególnymi przedsięwzięciami, odświeżyć pamięć o nich a także ich recepcji.
Przygotowana przeze mnie krótka, zawierająca jedynie pięć pozycji lista istotnych wystaw ma charakter ze wszech miar subiektywny. Świadomie odsunąłem na plan dalszy kryterium doskonałości i jakości przygotowania poszczególnych prezentacji na rzecz osobistego przeżywania i doświadczania głębokiego kontaktu ze sztuką. Oczywiście, jestem niejako skażony fachową wiedzą o wystawienniczych strategiach, sposobach budowania wizualnej, merytorycznej i emocjonalnej narracji czy tendencjach i trendach we współczesnej sztuce, więc moje typy nie są całkowicie oderwane od merytorycznych kryteriów. Uzależnienie wyboru od własnych emocji jest chyba trochę niemożliwą próbą powrotu do rudymentów i zarazem wyjścia poza sferę komfortu wiedzy i doświadczenia. Dlaczego jednak warto było podjęć ten wysiłek? Bo emocje tak naprawdę czynią nas bezbronnymi wobec sztuki i zarazem otwartymi na jej niegraniczony i niedefiniowalny potencjał. W moim typowaniu zastosowałem prostą zasadę poszukiwania w pamięci swoistych ekspozycyjnych powidoków, wywołanych i zarazem utrwalonych poprzez fleszowe doznania. To właśnie za owymi rozbłyskami kryły się autentyczne, głębokie emocje, które nawet po latach nie były w stanie zatracić swą wyrazistość. Z kilkunastu tego rodzaju „sygnałów” wybrałem pięć najmocniejszych. W ten sposób na mojej osobistej liście znalazły się następujące wystawy: „Nie patrz prosto w słońce” (2009), „Złote włosy Małgorzaty. Krystyna Piotrowska” (2011), „Heinz Cibulka. W rytmie światła i mroku” (2013), „Działaj albo giń! Gustaw Metzger – retrospektywa” (2015) oraz „Patricia Piccinini. Jesteśmy!” (2022). Każda z nich nie tylko pozostawiła trwały ślad w mojej pamięci, ale także zainspirowała mnie do własnych przemyśleń a nawet poznawczych i badawczych poszukiwań. Spróbuję teraz za pomocą owych „fleszy” przybliżyć nieco moje wybory.
Odnośniki do opisów prac zamieszczonych powyżej: