„Telewizja kłamie” spektakl śmieszny aż do bólu
„Jest prawda czasów, o których mówimy, i prawda ekranu…” mówił reżyser Zagajny w kultowym „Misiu” Stanisława Barei z 1980 roku. A jaka jest dzisiejsza prawda czasu i ekranu? W humorystyczny sposób ukazuje to spektakl „Telewizja kłamie” autorstwa Michała Paszczyka z kabaretu Paranienormalni.
Tamara Arciuch, Adam Fidusiewicz, Bartłomiej Kasprzykowski i Bartosz Opania wcielają się w postacie znanych prezenterów telewizyjnych i pokazują, jak wygląda praca dziennikarzy nie tylko wtedy, kiedy włączone są kamery. Publiczność ma do wyboru zarówno TVP, TV Trwam, jak i Polsat czy TVN, a na scenie można zobaczyć takie „sławy”, jak Krzysztof Zniemiec, Tomasz Karmel czy Marcin Prochop.
Konwencja spektaklu jest dość oczywista. Piękne, sztuczne uśmiechy na wizji – szczera, ale bolesna prawda za kulisami. Dziennikarze przeprowadzają rozmowy z najdziwniejszymi postaciami, np. z influencerką Mar-zanną czy z mało znanym poetą, ulubieńcem prezesa stacji. Za kamerami natomiast dzielą się swoimi alkoholowo-narkotykowymi ekscesami, zdradami czy ogólnym rozczarowaniem swoją pracą.
Dialogi są świetnie napisane, chwytliwe, ale przez to odrobinę oczywiste i przewidywalne. Chociaż spektakl bliski jest formule kabaretowej, to gra aktorska pozostaje bez zarzutów. Arciuch, Fidusiewicz, Kasprzykowski i Opania grają w sposób niewymuszony i potrafią „puścić oko” do widza. A ten też ma swoje pole do popisu, bo może wybierać „stacje telewizyjne” czy wchodzić w interakcje z aktorami.
Ciekawym rozwiązaniem są fikcyjne reklamy „puszczane” z offu w przerwach pomiędzy kolejnymi epizodami. Skojarzenie ze słynną sceną z „Dnia Świra” jest jak najbardziej wskazane. Tych swoistych „michałków” nie powstydziłby się sam Koterski.
Michał Paszczyk wbrew pozorom postawił sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Pastisz nie jest gatunkiem łatwym – szczególnie kiedy na cel bierze się poranne magazyny, paradokumenty, reklamy czy disco polo.
Trudno parodiować coś, co samo w sobie ma znamiona parodii czy to dziennikarskiej publicystyki, filmu, muzyki. Dlatego w pewnych momentach można popaść w wątpliwość, czy oglądamy wyreżyserowany spektakl, czy tak naprawdę rzetelną kopię tego, co możemy na co dzień obejrzeć w telewizji.
„Telewizja kłamie” to spektakl śmieszny aż do bólu. Nie jest to jednak żaden recenzyjny truizm. To zdanie można odczytać w pełni dosłownie. Jeżeli przyjrzeć się z pewnej perspektywy rozbawionej publiczności, można by pokusić się o pytanie: „z czego tak naprawdę się ona śmieje?”.
Z hipokryzji, sztuczności, z beznadziejności, którą jesteśmy karmieni przez mass media? Zasady wolnego rynku są proste. Jest popyt – jest podaż. Ta smutna puenta wybrzmiewała też z ust aktorów, którzy co jakiś czas przypominali, że to my wybieramy, co chcemy zobaczyć. Może więc nieświadomie śmiejemy się z ludzi, którzy zasiadają codziennie przed telewizorami i skaczą od programu do programu bez żadnej refleksji. Jeżeli tak, to śmiejemy się wtedy też z samych siebie, a to jest dość bolesny śmiech.
Przede wszystkim należy jednak pamiętać, że „Telewizja kłamie” to po prostu niezła komedia. Świetna na oderwanie się od prozy życia.
Telewizja kłamie
Spektakl autorstwa Michała Paszczyka
Tamara Arciuch / Magdalena Stużyńska jako Ania Lawendowska
Adam Fidusiewicz / Paweł Góral jako Krzysztof Wybisz
Bartek Kasprzykowski jako Maciej Dobor
Bartosz Opania jako ojciec Tadeusz