Więcej niż błyskotki [recenzja książki "Szymanowska" z serii Małe Monografie PWM]
Jako pierwsza polska pianistka, która osiągnęła europejską sławę, Maria Szymanowska to postać nietuzinkowa i cały czas zdecydowanie zbyt mało znana, nawet w kręgach muzycznych. Biografia Marii Szymanowskiej autorstwa Danuty Gwizdalanki wydana w ramach cyklu Małe monografie Polskiego Wydawnictwa Muzycznego to pozycja, która w przystępny, ale równocześnie akademicko rygorystyczny sposób przedstawia losy tej niezależnej self-made woman, której ciekawość świata, ambicja i sprawne posługiwanie się tzw. umiejętnościami miękkimi (Gwizdalanka opisuje Marię jako „menadżerkę wirtuozowsko władającą technikami PR-u”) budzą niemały podziw, zwłaszcza w kontekście czasów, w których żyła, i konstruktów społecznych, z którymi przyszło jej się mierzyć.
Urodzona w 1789 roku w zamożnej warszawskiej rodzinie Maria otrzymała najlepsze wykształcenie muzyczne, jakie stolica miała do zaoferowania młodej kobiecie, która – ze względu na swoją płeć – nie mogła wstąpić do konserwatorium. Szczegóły na temat wczesnej edukacji muzycznej Marii nie są do końca znane, wiadomo jednak, że opierała się ona głównie na prywatnych lekcjach i sporadycznych konsultacjach z zakresu kompozycji z postaciami, takimi jak Franciszek Lessel czy sam Józef Elsner. W obliczu braku dostępu do usystematyzowanej edukacji kreatywność, inteligencja i samozaparcie Marii w rozwijaniu jej pianistycznego, a także kompozytorskiego kunsztu są więc tym bardziej znaczące.
Mąż, za którego Maria wyszła w 1810 roku, nie był specjalnie zainteresowany jej karierą, więc ostatecznie opuściła go, zostawiając w Polsce trójkę dzieci, aby samodzielnie, w towarzystwie tylko rodzeństwa, podróżować z koncertami po całej Europie. To samo w sobie stanowiło niemałe osiągnięcie, bowiem zdobycie czołowej pozycji w świecie pianistów w cechującym się gwałtownym wzrostem wirtuozerii XIX wieku nie było łatwe, a już zwłaszcza dla kobiety ze względu na istniejące ograniczenia społeczne.
Większość kobiet, którym udało się komponować, była przede wszystkim artystkami koncertowymi. Przedstawiały kompozycje innych, ale także – podobnie jak wirtuozi płci męskiej – pisały własne utwory, aby prezentować swoje umiejętności wykonawcze, lub – jeśli zajmowały się również nauczaniem, jak Szymanowska – produkowały materiały do celów pedagogicznych. Tak więc, jak to miało miejsce w przypadku większości aktywnych muzycznie kobiet, którym udało się osiągnąć poziom zawodowy, kariera Marii Szymanowskiej koncentrowała się przede wszystkim na wykonawstwie. Mimo że jej kunszt pianistyczny przyjmowany był z powszechnym zachwytem, zarówno w postaci entuzjastycznego aplauzu publiczności, jak i pozytywnych recenzji krytyków, samo to nie wystarczyłoby, by rozwinąć i utrzymać tak bogatą międzynarodową karierę. Poza wsparciem rodziny kluczowe dla Marii były rozległe znajomości w świecie muzycznym, które nawiązywała, by móc liczyć na pomoc wpływowych arystokratów i mieszczan w organizacji i promocji swoich występów.
Koncertując, nauczając i komponując, Szymanowska utrzymywała siebie i rodzinę, a przynajmniej tak twierdziła, tworząc wokół siebie intrygującą aurę samotnej matki, która daje koncerty, aby w ten sposób zarabiać na dzieci. Jak zauważa jednak Danuta Gwizdalanka, jedyny przekaz pieniężny, po jakim został ślad, odbył się nie od Marii do rodziny w Polsce, tylko w przeciwną stronę – to Maria była odbiorczynią kwoty przekazanej jej przez rodziców. Ich udział w rozwoju kariery córki jest zresztą nie do przecenienia – wspierali ją w artystycznych aktywnościach i opiekowali się jej dziećmi podczas europejskich tras koncertowych Marii.
Te podróże są dowodem na jej niepohamowaną ciekawość i ekscytację nowymi miejscami: poza „standardowymi” destynacjami na mapie kulturalnej Europy, takimi jak Paryż, Londyn czy różne ośrodki niemieckie, Maria dotarła też z koncertami aż na południe Włoch, do Neapolu. To, że Maria była w stanie „przebić się” nawet na zawładniętym operą i przez to stosunkowo zamkniętym na solistów-wirtuozów rynku włoskim, stanowi jej kolejne znaczące osiągnięcie. W istocie – artyzm Marii jako pianistki był regularnie doceniany przez szerokie grono znamienitych współczesnych jej postaci, takich jak Goethe, Hummel, Cherubini, Rossini czy Mickiewicz, który nazywał ją „królową tonów”, a dwór carski w Petersburgu uhonorował Marię tytułem „Pierwszej Fortepianistki Najjaśniejszych Cesarzowych Wszechrosji”, czyli żony i matki cara Aleksandra I. To właśnie w Petersburgu podczas panującej w 1831 roku epidemii cholery Maria zmarła, zaledwie trzy lata po przeprowadzce, która zakończyła jej wieloletnie intensywne podróże i miała przynieść ustatkowanie.
Wśród opublikowanych utworów fortepianowych Szymanowskiej znajdują się nokturny, walce, pieśni, utwory kameralne oraz etiudy – zwłaszcza te ostatnie były znane i grane w całej Europie ze względu na stosunkowo ubogą jeszcze i trudno dostępną literaturę pedagogiczną. Co jednak wydaje się najistotniejsze z perspektywy polskiej, to fakt, że Maria była jedną z pierwszych kompozytorek, która pisała muzykę koncertową wykorzystującą polskie formy taneczne, takie jak mazurek i polonez, przez co przypisywany jest jej ogromny wpływ, jaki wywarła na młodego Fryderyka Chopina, i plasuje ją to jako prawdopodobnie najważniejszą przed Chopinem osobowość muzyki polskiej o międzynarodowej rozpoznawalności.
Tutaj pojawia się więc kluczowy dla mnie problem w „małej monografii” o Szymanowskiej – nie dowiemy się z tej książki praktycznie nic o jej kompozycjach. Owszem, wspomniane jest, że „komponowała utwory na fortepian w modnym wówczas stylu brillant oraz pieśni”, a na końcu można znaleźć krótki spis „Wybranych utworów”. Zrozumiałym jest, że książka ta ma być przede wszystkim zwięzłą i przystępną dla szerokiej publiczności biografią, a nie naukową analizą, jednak nie pojawia się w niej żaden fragment, który przybliżyłby stylistykę twórczości Marii i argumentował, choćby pokrótce, dlaczego właśnie te konkretne utwory z jej dorobku zostały wybrane jako rekomendacje do odsłuchu.
Biografia kompozytorki, w której dyskusja o jej kompozytorskiej działalności sprowadza się do sporadycznych wzmianek przywołujących programy koncertowe, w których raz po raz znalazło się „coś własnego”, stanowi więc pewien paradoks, tym bardziej jeśli weźmie się pod uwagę powszechnie panującą w XIX wieku narrację na temat kobiet, które odważyły się tworzyć, a nie tylko odtwarzać. „Niegdyś sądziłam, że posiadam dar tworzenia, lecz porzuciłam tę myśl; kobieta nie może pragnąć komponować – żadnej to się nie udało, czemu więc miałabym oczekiwać, że mnie się uda?” – tak brzmi smutny wniosek Clary Schumann na temat komponowania muzyki przez kobiety, mimo że, jak wiemy, pomimo przeciwności, z którymi musiała się mierzyć, udało jej się zostawić pokaźny dorobek wspaniałej muzyki.
Udało to się też Marii – o 30 lat (!) starszej od Clary. Jej kompozycje z pewnością położyły fundament we wrażliwości europejskiej publiczności pod późniejszy odbiór chopinowskich nokturnów, polonezów i mazurków. Jak podkreśla badacz twórczości Marii Szymanowskiej Sławomir Dobrzański, mimo że sam Chopin w swoich korespondencjach dość podejrzanie milczał na temat inspiracji innymi kompozytorami w rozwoju własnego stylu, współczesne analizy muzykologiczne wskazują, że wpływ Szymanowskiej – jak i innych – jest niezaprzeczalny. Wydawać by się mogło, że choćby z tego tylko powodu utwory jej zasługują nie tylko na stałą pozycję w repertuarze muzyki fortepianowej, zwłaszcza w Polsce, ale też na adekwatne przywoływanie ich w literaturze, której celem powinno być propagowanie nie tyle osoby Marii Szymanowskiej jako ciekawego studium przypadku samodzielnej i niezależnej kobiety na tle XIX-wiecznych norm społecznych, ale przede wszystkim jej dorobku kompozytorskiego.
Działalność twórcza pomimo przeciwności i na przekór ugruntowanym przekonaniom to temat, który bez końca przewija się w badaniach nad twórczością kobiet. U Marii gałęzi działalności było kilka: koncertowa – dominująca, kompozytorska, pedagogiczna, a także impresaryjno-managerska. Biografia Marii Szymanowskiej autorstwa Danuty Gwizdalanki na tyle, na ile jest to możliwe, zręcznie wykorzystuje dostępne źródła, tworząc zwięzłą i klarowną kronikę działalności tej nietuzinkowej kobiety. Oczywiście największe osiągnięcia Maria miała jako koncertująca pianistka, jednak fakt ten jest w dużej mierze, jeśli nie przede wszystkim, wymuszony przez czasy i okoliczności, w których żyła. Oddając więc hołd postaci kobiecej, która miała również odwagę komponować (i swoje utwory publikować), warto byłoby poświęcić więcej uwagi jej twórczości, aby czytelnicy mieli szansę zrozumieć, że Maria Szymanowska była nie tylko świetną pianistką, ale jej muzyka to jednak coś więcej niż tylko „błyskotki dla dam”.