Przeznaczone na scenę ["Moc przeznaczenia" Verdiego w TW-ON]

31.01.2023
"Moc przeznaczenia" Verdiego w TW-ON

W styczniu 2023 roku na scenie Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie mieliśmy okazję oglądać premierę (i kilka bardzo udanych popremierowych spektakli) „Mocy przeznaczenia” Giuseppe Verdiego, opery do libretta, którego autorem jest Francesco Maria Piave, w reżyserii Dyrektora Artystycznego TWON Mariusza Trelińskiego i ze scenografią równie słynnego Borisa Kudlički. Ponadto jest to opera w świetnej obsadzie, pod dyrekcją niezastąpionego Patricka Fournilliera.

„Moc przeznaczenia” to trudny i długi utwór operowy (spektakl trwa ponad 3 godziny!). Podobno podczas prezentacji tego dzieła na scenach europejskich niejednokrotnie zdarzały się nieprzewidziane wypadki, jakby z tytułem opery była związana jakaś tajemnicza klątwa. „Moc przeznaczenia” miała swą prapremierę w Petersburgu 10 października 1862 roku, w Mediolanie 20 lutego 1869 roku, zaś prapremierę polską w Warszawie w 1875 roku. Od tego czasu dzieło nie jest zbyt często wykonywane. Tym bardziej należy docenić fakt jego wystawienia w Teatrze Wielkim w Warszawie i to w koprodukcji z nowojorską Metropolitan Opera. Opera ta bowiem wymaga wielkiego wkładu pracy ze strony całego zespołu tworzącego spektakl. Akcja opery rozgrywa się w Hiszpanii i we Włoszech. Reżyser, Mariusz Treliński, który notabene ukończył reżyserię filmową, zanim zaczął z wielkimi sukcesami współpracować z teatrami operowymi, zrealizował rzetelny, konsekwentny, zwarty w swej dramaturgii i bardzo interesujący spektakl. Być może to, że jest absolwentem uczelni filmowej, ma wpływ na rodzaj stosowanych przez niego rozwiązań scenicznych. W jego realizacjach widzimy więc często rozwiązania jakby zaczerpnięte z kina, sprzyjające zwięzłemu tokowi akcji, za którą podążamy niczym za kolejnymi kadrami filmu. Ponadto opowiadana historia została przeniesiona do czasów współczesnych. Powszechnie stosowane w aktualnie powstających przedstawieniach projekcje filmowe tu występują głównie w tle, gdzieniegdzie uzupełniając treść zasadniczą.

"Moc przeznaczenia" Verdiego w TW-ON

Przede wszystkim należy pochwalić wyróżniającą się scenografię. Bardzo ciekawym i trafnym rozwiązaniem okazało się zastosowanie sceny obrotowej z wielofunkcyjnymi dekoracjami, dzięki temu soliści przechodzą od sceny do sceny – znów tak, jak w filmie. Powoduje to, że cały czas uczestniczymy w akcji i nie odczuwa się – mimo długości spektaklu – niejednokrotnie męczących w operach przestojów akcji. Co prawda chwilami praca sceny obrotowej była słyszalna, ale był to detal, który w zasadzie nie przeszkadzał w odbiorze i docenieniu artyzmu prezentowanego nam spektaklu. Wielką zaletą były tutaj również styl, kolorystyka i jednorodność stworzonej scenografii, jej funkcjonalność pozwalająca zamarkować m.in. bitwę wojenną na scenie, szpital, gabinet, sypialnię, pustelnię, ulicę (a także dodany do libretta wypadek samochodowy Leonory).

 

Co do solistów, to wypadli w tym spektaklu wspaniale i po każdej arii otrzymywali rzęsiste brawa od widowni. Szczególnie zachwycała Izabela Matuła z pięknym, nośnym i świetnie technicznie prowadzonym, od piana do kulminacji, głosem.

"Moc przeznaczenia" Verdiego w TW-ON

Warto zauważyć, że jako motyw przewodni spektaklu, niejako dopełniający jego treść, pojawiały się na scenie tancerki – raz jako cheerleaderki, innym razem jako tancerki z nocnego lokalu, jeszcze innym jako rodzaj usposobionego, szyderczego podtekstu do tragicznych losów bohaterów. Muszę też przyznać, że mimo iż spektakl należy uważać za niezmiernie udany, rzetelnie pokazany, wymagający ogromnej pracy, wiedzy, talentu i przygotowań, pozostałam po nim z pewnym dylematem. Czy przenoszenie każdego spektaklu operowego do współczesności nie jest ułatwieniem sobie pracy reżyserskiej (i poniekąd scenograficznej) i czy nie powoduje dodatkowych niekonsekwencji w treści opery pierwotnie osadzonej w konkretnej epoce? Dla przykładu – we współczesnym świecie naruszenie honoru jest pojmowane inaczej, niż było onegdaj dla bohaterów „Mocy przeznaczenia”, a jest to kwestia zasadnicza dla osi dramaturgicznej tej opery (tu – niemal całkiem nierozwiązana!).

 

Ponadto należy zauważyć, że reżyserzy przenoszący opery z ich historycznych czasów do epoki współczesnej pozbawiają przy tym widzów wiedzy o danych epokach i zwyczajach ludzi, a także wiedzy historycznej m.in. o minionych wojnach, tym samym stwarzają im tylko atrakcję, która ma ich zabawić przez kilka godzin…

"Moc przeznaczenia" Verdiego w TW-ON

W związku z powyższym myślę, że jednak najtrudniejszym zadaniem reżyserskim i scenograficznym jest wyreżyserować operę, zachowując jej epokę, zwyczaje, stroje i informacje, które ona niesie, i że zmieniając pierwotne zamiary kompozytora i autora libretta, w zasadzie naruszamy prawa autorskie nieżyjących już twórców. Dla porównania – obraz Matejki przeniesiony, choćby z wielkim kunsztem malarskim, do dzisiejszych czasów, straciłby mimo wszystko swój sens, autentyzm, swoją wymowę i cel.

 

Przenoszenie wszystkiego we współczesne czasy, odcinanie się od zamierzeń historyczno-treściowych opery wydaje się być zatem „pójściem na łatwiznę”. Odtwarzamy w ten sposób po prostu nieszczęśliwy wypadek życiowy, bez przedstawienia kontekstu epoki, politycznego czy historycznego. Jest to utrzymywanie widza w pewnej nieświadomości, pozbawienie go elementu edukacji poprzez sztukę.

"Moc przeznaczenia" Verdiego w TW-ON

Na koniec mała uwaga co do kostiumów zaprojektowanych przez Moritza Junge’a – należy zauważyć, że z powodu przeniesienia opery w czasy dzisiejsze musiały być one w „Mocy przeznaczenia” z założenia współczesne. Niemniej wymóg współczesnego kostiumu nie oznacza, że ma on być zupełnie zwyczajny – tak zwyczajny, iż solistę na scenie rozpoczynającego operę można wziąć za zabłąkanego pracownika technicznego teatru, który nie zdążył się usunąć ze sceny (!). Z tak zwyczajnymi kostiumami kontrastował z kolei strój balowy Leonory w pierwszym akcie, który bynajmniej nie wydawał się być z czasów współczesnych, lecz jednak z dawnej epoki… Wydaje się być oczywistym fakt, że do „Mocy przeznaczenia” nie można było ubrać aktorów jak lalki, ale i zwyczajny strój na scenie w moim odczuciu powinien być na potrzeby sceny nieco przetworzony plastycznie. Szczególnie brak tego przetworzenia odczuwało się w stroju Don Alvaro, Don Carlosa, a już najbardziej Leonory w początkowych sekwencjach opery. Nawet teatrowi pokazującemu czasy współczesne powinna nadal towarzyszyć pewna „czarodziejska” iluzja. W końcu za to kochamy operę.

 

Niemniej „Moc przeznaczenia” gorąco polecam. Szczególne brawa dla rozwiązań scenograficznych, solistów, dyrygenta i orkiestry oraz reżyserii, reżyserii świateł i realizacji projekcji filmowych. Powstało bardzo wartościowe artystycznie przedstawienie, które prowokuje do dyskusji, a to najważniejsze.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.