Giselle. Legenda klasycznego baletu w Operze Wrocławskiej
Historia przedstawiona w Giselle, jednym z największych dzieł francuskiego baletu romantycznego, z naszej współczesnej perspektywy, dążącej do racjonalizowania rzeczywistości i budowania świadomego poczucia niezależności, zwłaszcza kobiet, wydaje się bajkowa i odrealniona od standardów współczesnego świata, a także odrobinę naiwna, ale właśnie ten aspekt jest największą jego siłą i paradoksalnie uniwersalizuje go, zmieniając paradygmat interpretacji.
Spektakl Giselle powstał na zamówienie baletmistrza Opery Paryskiej Jeana Corallego pod wpływem samego Gautriera, który namówił znanego librecistę, Julesa Henry’ego Vernoya de Saint Georges’a, do przekształcenia legendy spisanej przez Heinricha Heinego w scenariusz baletu. Libretto finalnie powstało w ciągu trzech dni, a skomponowanie muzyki zajęło Adolphowi Charlesowi Adamowi tydzień. Spektakl ten w krótkim czasie stał się nie tylko manifestem performatywnym granym na całym świecie, ale także urzeczywistnieniem marzeń romantyków. Inscenizacje Giselle zawsze wzorowane na paryskim pierwowzorze choreograficznym wystawiano w Londynie, Petersburgu, Mediolanie, Moskwie, Bostonie i Nowym Jorku, warszawska premiera pt. Gizella, czyli Willidy w choreografii Romana Turczynowicza według Corallego odbyła się w 1848 roku, a w 1853 na warszawskiej scenie gościnnie wystąpiła pierwsza paryska wykonawczyni tej roli, Carlotta Grisi, włoska tancerka baletowa, żona Julesa Perrota, czołowego tancerza i choreografa baletu romantycznego, to właśnie on wraz z Corallim stworzył niezwykle trudną choreografię do Giselle, którą tancerki tańczące na pointach często okupowały cierpieniem i okaleczeniem.
Twórcy wrocławskiej opery postanowili wystawić Giselle, zachowując wierność tradycyjnej formie klasycznego baletu, który w oryginale składa się z dwóch aktów: realistycznego i fantastycznego, wyraźnie różniących się nastrojem. Pierwszy akt odgrywa się w idyllicznej wsi podczas winobrania, Giselle, w tej roli Sherly Belliard, kocha się w Albercie (Łukasz Ożga), który jest księciem przebranym za wieśniaka. Wkrótce we wsi zjawia się Batylda, jego oficjalna narzeczona. Zakochany w Giselle leśniczy Hiliarion demaskuje prawdziwą tożsamość Alberta. W pierwotnej wersji zrozpaczona Giselle, poznawszy prawdę, przebija się mieczem ukochanego, w kolejnych wersjach spektaklu wprowadzono modyfikację i Giselle, popadając w szaleństwo, tańczy do utraty tchu, dopóki nie pęknie jej serce. Sherly Belliard, której delikatność i powab ruchu pozwala na doskonałe odzwierciedlenie dziewczęcej i beztroskiej natury młodej dziewczyny, wykonuje taniec na pointach bezbłędnie, jest także tancerką o niezwykłej wrażliwości emocjonalnej, co z łatwością pozwala widzowi szybko zaangażować się w relację z główną bohaterką. W akcie drugim, który odbywa się w lesie, przy grobie Giselle, także dokonano modyfikacji. Willidy (w ich roli uczennice Szkoły Baletowej przy Fundacji Capitol), czyli zmarłe przed ślubem panny młode, uwodzą zagubionych młodych mężczyzn, porywając ich do morderczego tańca, podczas paryskiej premiery wisiały, podwieszone na linach, wykonując figury w powietrzu. We wrocławskiej inscenizacji, jak w wielu poprzednich, zrezygnowano z tego zabiegu. Giselle ratuje ukochanego Alberta od śmierci z rąk willid i daje dowód prawdziwego uczucia: kierując się wybaczeniem i dbając o jego szczęście, każe mu wrócić z zaświatów i ożenić się z Batyldą. Warto tu wspomnieć o doskonałej roli Łukasza Ożgi, niezwykle sprawnego i gibkiego artysty, który piruety i skoki wykonuje, jakby to była bułka z masłem, bez jednego grymasu na twarzy czy drżenia mięśnia.
Międzynarodowy, niezwykle zgrany zespół baletowy opery wrocławskiej świetnie radzi sobie z wyzwaniem, jakie stawia niezwykle trudna choreografia spektaklu Corallego i Perrota w opracowaniu Zofii Rudnickiej. Szkoda, że scenografia, szczególnie pierwszego aktu, nie jest jednak bardziej dopracowana, a jej twórcy nie zdecydowali się na położenie większego nacisku na dbałość o detal i estetykę. Niemniej jednak ten legendarny spektakl został zagrany przez wrocławski zespół operowy na najwyższym poziomie: zarówno tanecznie, jak i aktorsko, co w sztuce baletowej jest kluczowe.