Jedna orkiestra, dwa koncerty i zagadka [o styczniowych koncertach Sinfonii Iuventus]

27.01.2023
POSI, koncert symfoniczny

Rzadko kiedy miewam aż tak mieszane uczucia po wysłuchaniu koncertu w wykonaniu tych samych wykonawców. Tymczasem 21 stycznia 2023 roku, podczas koncertu karnawałowego w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego, Polska Orkiestra Sinfonia Iuventus im. Jerzego Semkowa pod dyrekcją Przemysława Neumanna, dyrektora Filharmonii Opolskiej i kierownika muzycznego Opery Śląskiej w Bytomiu, zachwyciła, wręcz olśniła, wykonaniem Bernsteina i całkowicie zawiodła wykonaniem Williamsa.

Problematyczne w ocenie jest natomiast wykonanie Koncertu na kontrabas jazzowy i orkiestrę (Concerto for Jazz Band z 1989 roku) Jeffa Beala, z solową partią Michała Barańskiego (kontrabas jazzowy, gitara basowa). Przede wszystkim dlatego, że i sam utwór jest specyficzny, niedający pola do popisu orkiestrze. Solista wprawdzie nie okazał się być zbyt charyzmatyczny, ale za to bardzo rzetelny i stylistycznie osadzony w konwencji. Utwór zaś – jazzowy, lecz jednocześnie dość medytacyjny, pozbawiony elementu popisu, lekkości, finezji. Należy go raczej rozpatrywać jako formę jazzowego transu niż koncertu, raczej eksperymentu niż wyrafinowanej rozrywki, jakkolwiek cenię sobie fuzje muzyki klasycznej i rozrywkowej.

 

Niemniej kompozycja Beala i tak zabrzmiała o niebo lepiej niż słynny temat z filmu „Park Jurajski”. Z trudem to piszę, ale nieczęsto słyszy się tak mierne jego wykonanie. Cóż, jeśli jakiś utwór cieszy się dużą popularnością, to i trudno zadowolić jego wykonaniem melomanów, choć bez wątpienia wielu z nich na ten koncert czekało z mocno bijącym sercem. Tymczasem początek zabrzmiał mocno niepewnie, zaskakiwały wahania tempa, ogólnie niezbyt udana interpretacja w porównaniu z wzorcowym oryginałem (a i nieodkrywcza) i właściwie dopiero w połowie utworu słychać było, że orkiestra się rozegrała i zaczyna czerpać z wykonania jakąkolwiek radość. Naprawdę szkoda, że się nie udało. Ja również na ten utwór w karnawale bardzo czekałam.

koncert, POSI

Zupełna odmiana orkiestry nastąpiła natomiast w II części koncertu. Uwertura do operetki „Kandyd” (1956) zabrzmiała przebojowo, widać było, że jest przećwiczona i że główny akcent przygotowań do koncertu został położony właśnie na nią oraz na wieńczące wieczór „Tańce symfoniczne” ze słynnego musicalu „West Side Story” (1960). Te ostatnie zostały zagrane z polotem, energią i wigorem, bardzo precyzyjnie i na światowym poziomie, a bis już całkowicie „rozbił bank” wrażeń, widać było, że jego wykonywanie sprawia muzykom nieopisaną frajdę, że na scenie dają z siebie wszystko. Ale chociaż było to wykonanie może i wybitne (a przynajmniej na pewno szalenie satysfakcjonujące), to przecież od dojrzałej orkiestry oczekuje się wyrównanego poziomu przez cały koncert. Jedynie orkiestra szkolna może zdradzić się, że ma mniej entuzjazmu dla danej kompozycji, że któryś utwór ma mniej przećwiczony, że któreś wejście jest trudne, więc i niepewne. Tylko że POSI to nie orkiestra szkolna. Młodzi muzycy zyskują w niej szansę na pełen profesjonalizm. Co stoi im w nim na przeszkodzie? W utworach z udziałem muzyków gościnnych, artystów rangi takiej jak Michał Tokaj (fortepian) czy Łukasza Żyta (perkusja), tym bardziej potrzebne jest wsparcie orkiestry.

 

Przecież nie dalej jak 7 stycznia w tym samym miejscu wybrzmiał inny koncert, bynajmniej nie rekomendowany jako hit sezonu POSI – monograficzny, prezentujący Poemat na orkiestrę symfoniczną oraz Pięć utworów na saksofon altowy i sopranowy, trio jazzowe oraz orkiestrę symfoniczną Rafała Jackiewicza, z udziałem Piotra Dziadkowca (fortepian), Macieja Kitajewskiego (gitara basowa) oraz Adama Golickiego (perkusja), jak również samego kompozytora, wykonującego partie saksofonu altowego i sopranowego. I to był koncert bardzo równy, pozostawiający doskonałe wrażenie, a przecież – analogicznie jak ten karnawałowy – zawierający sporo różnych inspiracji. „Duży wpływ na moją twórczość mają polscy muzycy i kompozytorzy Krzysztof Komeda, Tomasz Stańko, Leszek Możdżer, a także muzycy wytwórni ECM”, wyjaśniał po wydarzeniu Jackiewicz. „W mojej twórczości słychać duży wpływ europejskiego jazzu z drobnymi elementami muzyki słowiańskiej. Przez recenzentów i krytyków określana jest jako nurt contemporary jazzu. Przede wszystkim piszę dla siebie, dla swego zespołu Rafał Jackiewicz Quartet, dopowiadał. Ciekawa więc jestem, jak by zabrzmiał koncert, na którym w repertuarze znalazłaby się kompozycja Jackiewicza stanowiąca hołd dla Bernsteina. Bo w możliwości POSI w takim właśnie zestawieniu nie wątpię. Po prostu nie mogę zrozumieć, jak orkiestra, której tak lubiłam słuchać podczas prawykonań i szczególnie w repertuarze filmowym, mogła akurat w tej odsłonie najsłabiej wypaść w karnawale. Ot, zagadka.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.