Kobiety w drodze ["Lęk", reż. Sławomir Fabicki]
Każdy i każda z nas boi się śmierci. Nieuniknione, wiadomo, ale jednak przerażające. Swojej śmierci się nie analizuje, nie ma do tego sposobności. W sytuacjach zagrożenia intuicyjny lęk jest zawsze, a memento mori towarzyszy nam w każdym, nomen omen, momencie życia.
A co w sytuacji, gdy odchodzą najbliżsi? Wówczas w głowie ciągle kotłują się pytania: „dlaczego?”, „jak będzie teraz wyglądało moje życie bez niej/niego?”. Egoistycznie patrzymy na siebie, ale to właśnie my musimy tę stratę i żałobę przeżyć.
Zupełnie inna sytuacja jest wtedy, gdy my sami pozbywamy się możliwości życia. Co wtedy? O tym właśnie, w sposób niezwykle delikatny, opowiada Sławomir Fabicki w swoim filmie „Lęk”.
Dwie siostry (grane przez Magdalenę Cielecką i Martę Nieradkiewicz) wyruszają w podróż. Znają jej cel i znają destynację. Ruszają z Warszawy samochodem, a przeznaczeniem jest Szwajcaria, w której jedna z nich, Małgorzata, chce dokonać eutanazji. Terminalnie chora na raka żegna się z życiem, nie bacząc na otaczających ją bliskich. Młodsza siostra, Łucja, robi wszystko, żeby ją zatrzymać, zniechęcić do czynu, który w głowie Małgorzaty nabrał już realnego kształtu.
Eutanazja w Polsce jest czynem zabronionym. Traktowana jest, zgodnie z polskim Kodeksem karnym, jako rodzaj zabójstwa. Grozi za to kara pozbawienia wolności. W Szwajcarii funkcjonuje organizacja Dignitas, która pomaga ludziom w samobójstwie wspomaganym. Przeprowadza chorego przez cały proces, który w finale kończy się wypiciem trucizny. „Lęk” ten proces pokazuje od strony emocji i uczuć, siostrzanej relacji, która pomimo tego, że nie jest doskonała, opiera się na bezwarunkowej miłości. Monika Sobień-Górka, autorka scenariusza, z czułością prowadzi tę niełatwą historię, w centrum umieszczając miłość.
Największą wartością filmu są fantastycznie prowadzone niedopowiedzenia, tak pięknie podkreślone – również dzięki intensywnym zdjęciom Bogumiła Godfrejowa – spojrzeniami i gestami. Jest w filmie scena wybitna: przełamanie i frustracja Łucji, która tańcząc w rytm mocnej muzyki, wyrzuca Małgorzacie cały jej egoizm. Łzy bohaterek zapierają dech w piersiach. Organoleptycznie czujemy nieuniknione.
Ogromną siłą filmu są aktorki grające w nim pierwszoplanowe role. Magdalena Cielecka (warto docenić jej pełne, aktorskie zaangażowanie – metamorfoza fizyczna jest imponująca) i Marta Nieradkiewicz tworzą duet, jakiego w polskim kinie dawno nie było. Wygrywają wszystkie emocje w punkt, są bezbłędne, przekonujące i intrygujące. Cielecka tworzy jedną z najlepszych swoich ról filmowych w ogóle. Niedocenienie jej kreacji na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni (film brał udział w konkursie głównym) było wielkim rozczarowaniem.
Film Fabickiego to wzruszająca (czasem i zabawna), klasyczna historia walki Erosa i Tanatosa. Niestety – czy się z tym godzimy, czy też nie – śmierć zawsze wygrywa.
Reżyseria: Sławomir Fabicki
Scenariusz: Monika Sobień-Górska
Zdjęcia: Bogumił Godfrejów
Scenografia: Magdalena Dipont, Barbara Damovsky
Montaż: Maciej Pawliński
Obsada aktorska: Magdalena Cielecka – Małgorzata, Marta Nieradkiewicz – Łucja