Kino familijne na zimę [ K-9: pies, który uratował święta]
„K-9: pies, który uratował święta” (reż. Benjamin Gourley, 2013) nie jest wprawdzie filmem wybitnym, ale przyjemnym i spełniającym wszystkie standardy kina familijnego. Choć niezbyt ambitny i nieświadczący o wielkiej inwencji i kreatywności jego twórców, to wciąż dostarcza wiele radości i ma wiele zalet.
Jest tu pełna uroku, szczera i oddana wartościom, w które wierzy, bohaterka Kassie, jest też dzielny i opiekuńczy pies. Są złoczyńcy i rodzina, która próbuje sobie ułożyć na nowo życie po przeprowadzce do małej miejscowości turystycznej, w której – o zgrozo! – na święta brak śniegu. Jednak popularny wątek przyjaźni dziecka z psem został tu osadzony w szczególnym kontekście – czworonóg został wytresowany przez policję, aby tropić przestępców, a do domu Kassie trafia, oczywiście, przez przypadek. Film pokazuje więc, jak ważne są lojalność i przyjaźń, a także uwrażliwia na przyrodę, ale nie tylko to. Zmarła matka dziewczynki była muzykiem, a córka odziedziczyła po niej talent muzyczny, co się okaże istotnym czynnikiem do budowania relacji wśród rówieśników w nowym środowisku, a także pomoże ukierunkować ich na prospołeczny cel – kolędowanie i kwestowanie na rzecz przedświątecznej zbiórki dla domu dziecka. Co prawda brak tu trochę scenariuszowej konsekwencji, momentami nie wiemy, czy oglądamy opowieść o przyjaźni Kassie z jej pupilem czy też pouczającą historię o dziecięcym chórze z charytatywną misją i lekcją muzyki w tle, niemniej każdy z tych wątków jest wartościowy i pożyteczny, gdy mamy na uwadze pedagogiczne wychowywanie najmłodszych. Ciekawostkę stanowi też fakt, że jest to jeden z mniej znanych filmów z udziałem Luke'a Perry'ego – Dylana McKaya z popularnego serialu dla młodzieży „Beverly Hills 90210” (1990–2000), który w 2019 r. zmarł na skutek udaru mózgu. W filmie „K-9: pies, który uratował święta” gra pracownika banku, ojca Kassie i jej starszej siostry.