Jordi Savall odkrył dla mnie Mozarta na nowo [transmisja w Arte TV]

14.03.2023
Jordi Savall

Jordi Savall to jedna z tych postaci, które lubię nazywać mianem „cichy – wielki”. Gdy pierwszy raz zobaczyłem go kilka lat temu na Śląskiej Jesieni Gitarowej w Tychach, urzekł mnie od razu swoim niesamowitym wyciszeniem i spokojem.

Z wielką pasją opowiadał i grał na swojej Violi da Gamba i jakby zatracał się w niej całkowicie. Nie miałem wtedy pojęcia, kim jest. Zaczynałem dopiero swoją przygodę z dziennikarstwem muzycznym. Po jakimś czasie na półce z płytami w małej księgarence w Tyńcu znalazłem nagranie chorału gregoriańskiego pod kierownictwem Savalla. Ta płyta to jedna z perełek mojej kolekcji, której nikomu nie pożyczam. Wracam do niej, gdy potrzebuję wyciszenia. Ten starszy pan z nienagannie przystrzyżoną brodą i ojcowskim ciepłem w oczach, zawsze lekko uśmiechnięty budzi sympatię, gdy tylko się na niego spojrzy.

 

Nie miał jednak łatwego życia. Jego rodzina od czasów wojny domowej w Hiszpanii, uważanej za preludium II wojny światowej, była prześladowana za poglądy polityczne. Jordi Savall rozpoczął swoją edukację w konserwatorium w Barcelonie, gdzie także śpiewał w chórze. Od 1968 roku kontynuował edukację muzyczną w Schola Cantorum Basiliensis w Szwajcarii, gdzie wyemigrował wraz z rodziną. Zachwycił się muzyką dawną i zamienił swój główny instrument - wioloneczelę na Violę da Gamba, której z czasem stał się niekwestionowanym mistrzem i propagatorem. Jego druga pasja to dyrygentura. Ta z kolei otwiera przed nim możliwości interpretacyjne i pozwala na eksperymenty owocujące wybitnymi nagraniami. Jest uznanym na całym świecie interpretatorem muzyki dawnej i baroku, jednak odważnie dyryguje także Mozartem czy Beethovenem.

 

To właśnie muzyce Mozarta poświęcony jest najnowszy z koncertów Jordi Savalla prezentowanych cyklicznie w Arte TV. Nagrany został on w ramach tygodnia mozartowskiego w Wielkiej Sali Mozarteum w Salzburgu. Zabrzmiały pod batutą mistrza chyba najbardziej znane dzieła Wolfganga Amadeusza – „Eine kleine Nachtmusik” i msza żałobna „Requiem”.

 

Requiem” to ostatni, niedokończony utwór Mozarta. Dzieło potężne, budzące we mnie jakiś respekt. Pamiętam, że pierwszy raz usłyszałem je jeszcze w dzieciństwie podczas koncertu w moim kościele parafialnym, a kilka dni później kupiłem pierwsze z brzegu nagranie, jakie udało mi się wtedy znaleźć w sklepie muzycznym, jeszcze na kasecie magnetofonowej. Potem przez lata towarzyszyło mi nagranie filharmoników berlińskich pod batutą Herberta von Karajana wydane na winylowej płycie z niesamowicie przejmującą, czarną okładką.

 

Nie wiem, co sprawia, że to dzieło mnie tak przyciąga. Może aura tajemniczości, w jakiej powstawało, może to, że jako niedokończone przez samego Mozarta zostało domknięte przez innych, którzy nigdy nie dorównali mu nawet w niewielkim stopniu geniuszu… Mam w sobie olbrzymią tęsknotę za tym utworem. Choć słuchałem już różnych wykonań i interpretacji, to jednak nie umiem przejść obojętnie, gdy pojawia się jakieś nowe nagranie – także wideo jak w tym przypadku.

 

Muszę przyznać, że Savall nadał tym utworom jakąś świeżość. Choć to dwie różniące się od siebie bardzo kompozycje, w interpretacji Katalończyka mają w sobie coś, co je łączy. Paradoksalnie – muzyka nocy – choć radosna w formie, to jakoś prowadzi moje myśli ku temu, co jest zwieńczeniem mszy żałobnej.

 

Savall dyryguje podczas tego koncertu dwoma stworzonymi przez siebie zespołami: „La Capella Reial de Catalunya” oraz orkiestrą „Le Concert des Nations”. Podczas koncertu widać, że zespoły te tworzą jeden organizm. Rozumieją się doskonale. „La Capella…” to zaledwie dwudziestu śpiewaków w podziale czterogłosowym, a piękna i brzmienia mogą im pozazdrościć o wiele znamienitsze chóry. Do występu nie zaproszono dodatkowych solistów. Partie solowe w „Requiem” wybitnie (podkreślę to) wykonują dwie chórzystki i dwaj chórzyści. Maestro jest częścią obu zespołów i to wspaniale słychać w ich wykonawstwie. Szczerze powiem, że jest to chyba jeden z najlepszych koncertów, jakie dotychczas widziałem i słuchałem w ARTE, łącznie z dziełami operowymi. Fakt, że nie jest to koncert długi, na pewno zachęca do powrotu; szczególnie że na platformie ARTE będzie on dostępny tylko do 29 kwietnia.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.