Hiroshige. Podróż w głąb drzeworytu [Rozmowa z dr Natalią Buchtą-Stochel, kuratorką wystawy]

09.07.2024

28 kwietnia br. w samo południe, bardziej letnie niż wiosenne, odbył się przed Muzeum Manggha w Krakowie wernisaż niecodziennej wystawy zainspirowanej sztuką słynnego grafika Utagawy Hiroshigego. W górze powiewały barwne karpie (koinobori) zapowiadające bliskie japońskie Święto Dzieci (dawniej Chłopców), a poniżej znajdowała się liczna publiczność, która mogła zobaczyć równocześnie i prace japońskiego grafika, i twórcze inspiracje nimi. Wtedy poznałam kuratorkę wystawy dr Natalię Buchtę-Stochel i umówiłam się z nią na rozmowę. Nie marzyłam, że będzie to indywidualne oprowadzanie kuratorskie.

 

Utagawa Hiroshige to jeden z najbardziej znanych japońskich artystów, grafików i twórców ukiyo-e. Kolekcjonerem jego drzeworytów był m.in. Feliks Jasiński zebrał ich około 2000. Prace te są jednak pokazywane w Muzeum sporadycznie, w ramach trwania wystaw czasowych.

 

Twórczość Utagawy Hiroshigego stała się inspiracją dla Udo Kallera, Vincenta van Gogha, Jamesa McNeilla Whistlera, Paula Cézanne’a, Henri de Toulouse-Lautreca, Paula Gauguina i innych twórców impresjonizmu, a także Edwarda Muncha (kolorowe grafiki inspirowały go dosłownie). Wywarł ogromny wpływ na malarstwo krajobrazowe okresu Młodej Polski (przykłady malarskich inspiracji prezentowane były w czasie ostatniej autorskiej wystawy Hiroshigego). To także prekursor nowych mediów, współczesnej animacji i filmu eksperymentalnego. I ta wystawa jest tego najlepszym przykładem.

Z dr Natalią Buchtą-Stochel, kuratorką wystawy Hiroshige. Podróż w głąb drzeworytu. rozmawia Beata Anna Symołon.

Natalia Buchta-Stochel

 

Pracując w Muzeum Manggha, obcuje Pani z grafikami artysty na co dzień. Czy dla Pani jest on artystą magicznym? O którego pracach trudno przestać myśleć, który wgryza się w pamięć, decyduje o postrzeganiu świata?

 

Niestety nie, pracując w muzeum, mam okazję oglądać je znacznie częściej niż nasi zwiedzający, ale, niestety, ich codzienne oglądanie jest niemożliwe. Hiroshige jest dla mnie artystą swoich czasów, bardzo utalentowanym, z niesamowitym zmysłem zapamiętywania otaczającego go świata, i jeszcze bardziej pracowitym. Ach, i ze świetnym poczuciem humoru.

 

Czy jest magiczny – nie. Myślę, że to do niego nie pasuje, w jego twórczości i życiu nie było magii, za to praca, upór, wielki talent i przedstawianie świata tu i teraz – można się od niego uczyć. Mogę na pewno powiedzieć, że jest dla mnie wielkim autorytetem.

 

Jak narodził się pomysł wystawy?

 

Pomysł wystawy narodził się podczas długich rozmów na temat twórczości artysty i wpływu tej twórczości na kulturę europejską z prof. ASP Anną Król, która stworzyła wystawę poświęconą jego fenomenowi.

 

Wystawę Podróż w głąb drzeworytu można uznać za Pani autorską, bowiem jest Pani nie tylko jej kuratorką, ale także aranżowała ją Pani plastycznie, malowała parawany…

 

Tak, na poziomie koncepcji i scenariusza tę wystawę tworzyłam wraz z zespołem, a aranżację plastyczną ze scenografką Klaudią Ptasińską-Wajdą.

 

Wystawa ta jest pewną kontynuacją moich myśli o wystawach edukacyjnych i muzealnych, ponieważ do wystaw zapraszam twórców. Sama jestem aktywnym plastykiem. Dlatego staram się łączyć te dwa światy, aby to była odpowiedź na dzieło lub artystę współczesnych twórców. Do przygotowania tej wystawy zaprosiłam Kaję Muchę i Wiktora Wiatera, którzy razem ze mną projektowali trzy części wystawy, ale wspomagali nas niesamowitym wysiłkiem studenci i absolwenci Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie: Alicja Skolicka, Małgorzata Żywicka i Barbara Iwańczyk oraz pracownicy tej uczelni – scenograf Mateusz Pajerski. Animację tworzyła Klaudia Ptasińska-Wajda wraz z pomocą studentów z Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych, a muzykę do animacji zakomponował Andrzej Trześniowski.

 

Zawsze mi zależy, aby to, co robimy, było żywe. Dzięki zaufaniu pani dyrektor Katarzyny Nowak mogłam wymyślić całą wystawę i wyprodukować wszystko, co jest jej zawartością.

 

Obiekty zaprezentowane na wystawie pochodzą ze zbiorów Mangghi lub zostały zakupione na jej potrzeby i te zbiory uzupełnią.

 

Portret Utagawy Hiroshigego, który wita nas przy wejściu na wystawę, też został namalowany. To była duża przyjemność dla nas jako twórców, a myślę, że i dla publiczności to wartość dodana.

 

Jest jedyny i niepowtarzalny. Ma swoją energię.

 

To jedyny jego portret, już pośmiertny – grafika „Portret pamiątkowy Hiroshigego” została wykonana przez Utagawę Kunisadę i to na tej pracy się wzorowaliśmy. Cała koncepcja wystawy została oparta na ostatniej serii grafik Sto widoków Edo (dzisiejsze Tokio, cykl 118 lub 119 prac). Hiroshige był niezwykle płodnym twórcą. Wiele jego cykli można było zobaczyć na niedawno zakończonej wystawie Utagawa Hiroshige. 2023 w aranżacji prof. Anny Król. Ja wybrałam jeden.

 

Zafascynowałam się Hiroshigem. Tyle tworzyć, tak patrzeć współcześnie na przyrodę, pejzaż, ludzi…, że można tylko pozazdrościć. Jego dorobek (tysiące kompozycji) wynika także z tego, że artyści japońscy pracowali inaczej niż twórcy zachodni, zawsze zespołowo. Takie myślenie jest mi bardzo bliskie, dlatego przy kolejnych projektach tworzę zespoły.

 

Wystawa podzielona jest na dwa piętra. Pierwsza część poświęcona artyście i miastu, w którym żył i które dokumentował Hiroshige, jest czarna. Kolor został zaczerpnięty z koloru chińskiego tuszu – bowiem pierwsze prace, szkice japońskich artystów wykonywane były tuszem w ilościach nieskończonych, tak jak to szkice mają w swojej naturze. Parawany, które budują wystawę i tworzą jej aranżacje, w tej przestrzeni opowiadają o Edo, o czasach, w których żył Hiroshige, o systemie jego pracy. Tę przestrzeń realizował Wiktor Wiater. Miał za zadanie „wyprowadzić” z czterech konkretnych drzeworytów Hiroshigego na parawany najważniejsze motywy – to znaczy miasto, mosty, góry, rzeki i kachō-ga (termin ten w języku japońskim to połączenie trzech słów: „ka” – kwiat, „cho” – ptak, „ga” – obraz).

 

To także trochę patrzenie przez lupę – powiększanie detali…

 

Tak. „Wyprowadzanie” detali lub opowiadanie o tych drzeworytach. Dzieło sztuki można odczytywać w odniesieniu do wielu poziomów i używać do odczytywania wielu kluczy. Gdy patrzymy na dzieło pierwszy raz, możemy patrzeć na nie z czysto wizualnego poziomu, możemy odczytać emocje. Ale gdy wejdziemy głębiej, to okazuje się, że Hiroshige opowiada bardzo współczesne rzeczy o swoim mieście, jest bardzo czujnym obserwatorem codzienności. Był kronikarzem tamtego życia. Wiele informacji kamuflował, miał niesamowite poczucie humoru, toczył walki z cenzurą, bowiem każda jego praca musiała być zaakceptowana.

 

To te znaki na dole każdej grafiki?

 

Tak. Gdy nie można było pokazywać na przykład zamku siōguna, to umieścił go w rogu kompozycji, ledwo zauważalny.

 

Warstwa intelektualna jest na drzeworytach niezwykle fascynująca – o tym, co zostało na nich pokazane, można dowiedzieć się ze specjalnie zaprojektowanych do każdej przestrzeni folderów informacyjnych.

 

Cały proces drzeworytniczy opierał się na czterech osobach: artysta, drzeworytnik, drukarz i wydawca. Wszyscy na takim samym poziomie mistrzostwa. „Menagerami projektu” byli artysta z wydawcą, ale to artysta czuwał nad jakością artystyczną przedsięwzięcia, a wydawca nad sprzedawalnością.

 

Na wystawie pojawiają się specjalnie zaprojektowane miejsca na działania interaktywne, zapraszające osoby zwiedzające na inne doświadczenie drzeworytów.

 

Aranżację plastyczną wystawy tworzą specjalnie zaprojektowane parawany, które opowiadają o każdej z trzech przestrzeni. Są one zrobione z drewna, ponieważ chciałam jak najbardziej zbliżyć się do estetyki deski i odbitki drzeworytniczej.

 

To tak samo jak u Hiroshigego, gdzie na niektórych odbitkach widoczne są słoje drewna, na którym pracował.

 

To zawsze mnie fascynowało. Na co dzień w muzeum mogę uważnie poprzyglądać się dziełom sztuki i „powyciągać” z nich smaczki, tak jak te faktury drewna widoczne także na odbitkach.

 

W Edo wyszły reliefowe.

 

Tak, Wiktor bardzo subtelnie maluje i dlatego widać wiele faktur.

 

Jak wcześniej wspominałam, można na tej wystawie spróbować zrobić wiele rzeczy. Zastanawiałam się, jak nauczyć odbiorców myśleć kompozycją japońskich obrazów, która zafascynowała cały świat. Góra – dół, skróty, żabia perspektywa…

 

Ukazywanie pejzażu poprzez deszcz i śnieg…

 

Deszcz przecina obraz jak abstrakcja – ciemne linie przecinające cały obraz.

 

I wszystkie skosy.

 

Tak, tym zachłysnął się nasz świat zachodni. Na tym zbudowana została współczesna estetyka. I w tej przestrzeni możemy pobawić się tą estetyką. Tutaj zostały zamieszczone rysunki przeskalowane, pomniejszone i powiększone, porozrzucane, aby każdy mógł się pobawić i stworzyć swój obraz.

 

Jeżeli samemu coś się zrobi, choćby nieudolnie, to zostaje pamięć działań, wyborów, znacznie głębsza niż po oglądaniu.

 

Tym bardziej gdy robi się to ręką. Gdy pisanie, rysowanie przejdzie przez naszą rękę, to ma inny wydźwięk w naszym myśleniu o tym, co się zrobiło, przeżyło. Nieudolność – wszyscy kiedyś zaczynali. Hiroshige także. Miał taką technikę, że wycinał rzeczy, tworzył kolaże… Do wielu rozwiązań można dojść samemu. Ale można się u tego japońskiego mistrza uczyć wielopoziomowego podejścia do twórczości, obserwacji świata, kontaktu ze światem.

 

Wystawa została zaplanowana tak, że nie ma przestrzeni, w których nic się nie dzieje. Kontekst kimona i lalek z epoki w nie ubranych zamyka czarną część wystawy. Warto dodać, że każdej z części towarzyszy oddzielny – odpowiadający jej kolorystycznie – folder. Następna, czerwona jest przestrzenią drzeworytnika i świąt. Parawany, które osobiście malowałam, oraz „uzupełnienia kulturowe” nawiązują do kolejnych czterech drzeworytów Hiroshigego i wyprowadzonych z nich elementów, jak paletki hagoita przeznaczone do gry noworocznej. W tej części rozszerzyliśmy święta przedstawiane przez japońskiego grafika, wprowadzając Święto Dziewczynek (na drzeworycie i parawanie zostało przedstawione Święto Chłopców) – Hina-matsuri obchodzone 3 marca, w czasie którego rozkłada się zestaw lalek z parą cesarską, całym dworem i utensyliami, które miały dziewczynkom zapewnić w życiu powodzenie, szczęście i dobrobyt. Lalki należy szybko złożyć, aby dziewczynka nie została starą panną… To są właśnie uzupełnienia kulturowe, które można dooglądać, doczytać, poznać lepiej kulturę…

 

Kolor czerwony i pozostałe dwa: czerń i błękit pruski wyciągnięte zostały z oryginalnych drzeworytów Hiroshigego. Drzeworyty na tej wystawie są zawsze punktem wyjścia w naszych poszukiwaniach.

 

Kolejną część wyznacza błękit pruski. To przestrzeń drukarza ze wszystkimi etapami jego pracy i ukazaniem doskonałych materiałów i narzędzi, którymi pracował. Parawany przedstawiają pory roku i zostały zaprojektowane przez Kaje Muchę. Tutaj możemy ułożyć własne haiku. Hiroshige ilustrował haiku.

 

Ale także sam je pisał.

 

Tak, ale tutaj mamy utwory innych autorów. Na stoisku drzeworytniczym można odbić swój kolorowy drzeworyt (a nawet trzy). To lekcja pokazująca, że odbijanie japońskiego drzeworytu nie jest wcale proste. Trzeba bowiem poukładać deski w odpowiedniej kolorystycznej kolejności, aby powstała kompletna całość. Tym bardziej że nasze wyobrażenie drzeworytu dotyczy najczęściej prac biało-czarnych. Ostatnim elementem jest instalacja z życzeniami nawiązująca do Święta Tanabata.

 

W czasie wernisażu to miejsce było puste, a teraz jest las kartek.

 

To pokazuje, że nie musi być to infantylne. Że interaktywne wystawy mogą być atrakcyjne dla ludzi w każdym wieku, dla znawców Japonii i tych, którzy dzięki takiej wystawie mogą się tym krajem zainteresować.

 

Uzupełnieniem jest ciekawy film dokumentalny o tym, jak misternie wykonuje się drzeworyty w tradycyjny sposób. Film można obejrzeć na schodach, w czasie wędrówki między piętrami.

 

Na górze razem z Klaudią Ptasińską-Wajdą stworzyłyśmy animację (to znaczy ja tylko na poziomie scenariusza, to Klaudia zrobiła całą resztę), która pozwala spędzić jeden dzień w świecie Hiroshigego. Starałyśmy się wybrać grafiki, które najlepiej oddają atmosferę Edo. Wędrujemy od wschodu słońca, przez poranek, deszcz, burzę, aż po sam wieczór. Przy animacjach współpracowaliśmy z Polsko-Japońską Akademią Technik Komputerowych. Dla mnie ważne jest to, żeby pokazać studentom, że można twórczo pracować zespołowo, a praca artystyczna ma sens.

 

Stoimy przy Moście w deszczu, który zainspirował Wisławę Szymborską?

 

Tak. Dla mnie to fenomen, że sztuka może inspirować tak różnych twórców. Utagawa Hiroshige wykonał grafikę, Szymborska napisała wiersz, my robimy animację, a po nas jeszcze ktoś może coś nowego odnajdzie… Dla mnie to ogromna wartość dodana mojej pracy.

 

Wisława Szymborska w wierszu Ludzie na moście inspirowanym grafiką Hiroshigego pisze:

 

Trudno tu obejść się bez komentarza:

To nie jest wcale obrazek niewinny.

Zatrzymano tu czas.

Przestano liczyć się z prawami jego.

Pozbawiono go wpływu na rozwój wypadków.

Zlekceważono go i znieważono.

 

W animacjach poruszyliście czas, dodaliście historii (Nagła ulewa nad Wielkim Mostem w Atake [1857]) kilka nowych minut życia, lecz czas ruchu niczego nie dodał do opowieści. W punkcie dojścia wracamy do opowieści Hiroshigego. To przykład wierności wobec jego twórczości. Animacjom towarzyszy muzyka…

 

To muzyka specjalnie skomponowana na potrzeby wystawy przez Andrzeja Trześniowskiego. Ciekawe, że zobaczył on nasz projekt na papierze. Muzykę musiał rozpocząć komponować, zanim powstała wystawa. To kolejna wystawa w Manggha, do której zapraszamy kompozytorów, aby wykroczyć poza odbiór wystaw w ciszy.

 

Który z etapów pracy nad wystawą był dla Pani najbardziej twórczy?

Ostatni, gdy nocami malowaliśmy parawany i przygotowywaliśmy całą wystawę. To było niesamowite połączenie pracy konceptualnej i twórczej. Malowanie razem z zespołem, rozmowy, zastanawianie się nad tym, jak ma to wyglądać. To, co daje mi także satysfakcję, to fakt, że szkice, które mam na papierze, a które powstawały w lipcu ub. roku, teraz zostały zrealizowane. Możliwość realizacji własnych zamierzeń twórczych to najcenniejsza rzecz w życiu zawodowym. Myślę, że nie ma ciekawszego zawodowego spełnienia, przynajmniej dla mnie.

Dziękowałam już niejeden raz dyrekcji i będę dziękowała w przyszłości za zaufanie – za to, że mogłam powołać zespół i zrealizować własne pomysły.

 

Wystawa jest jednolita. Nie odczuwa się, że realizowało ją wielu twórców…

Taki był od początku mój zamysł. Tego pilnowałam, żeby wystawa była spójna wizualnie i – wiem, że nie wszyscy lubią to słowo, ale ja to powiem – żeby była estetyczna. Jest płynność, ale także możliwość wyłapania rysów indywidualnych poszczególnych twórców. Bo każdy z nas jest inny. Każdy myśli inaczej linią, formą, plamą. Wiem, jak ja myślę, dlatego dobierałam ludzi kontrastujących ze mną, żebyśmy mogli się od siebie różnić i poopowiadać sobie swoje światy.

 

Do jakiego odbiorcy skierowana jest wystawa?

Do wszystkich, bez względu na wiek. Przy tworzeniu wystawy korzystałam ze swojego doświadczenia pedagogicznego. Myślę, że udało się stworzyć wystawę, która pozwala poznać Japonię kulturowo, poczuć ją. Że można wynieść z wystawy nie tylko wiedzę o Hiroshige, o tym, kim był artysta grafik, ale i odbitkę, wiersz, osobiste wspomnienie. Myślę, że udało się osiągnąć zamierzony efekt.

 

Na wielu poziomach poruszyli Państwo czas zatrzymany.

Trochę tak. To budujące doświadczenie zawodowe i plastyczne dla mnie jako edukatora i muzealnika.

 

I na zakończenie jeszcze jeden cytat z wiersza Szymborskiej:

Są tacy, którym to nie wystarcza.

Słyszą nawet szum deszczu,

czują chłód kropel na karkach i plecach,

patrzą na most i ludzi,

jakby widzieli tam siebie,

w tym samym biegu nigdy niedobiegającym

drogą bez końca, wiecznie do odbycia

i wierzą w swoim zuchwalstwie,

że tak jest rzeczywiście.

 

A jeżeli ktoś tych umiejętności nie posiadł, zobaczy to, usłyszy i poczuje na wystawie Hiroshige. Podróż w głąb drzeworytu. Polecam gorąco!

 

Wystawę można zobaczyć w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie do 3 listopada 2024 r.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.