Eufonie 2023: Muzyka do filmu Jánošík (1921)
Fascynacja muzyków kinem niemym nie przemija. Wciąż gromadzą się wokół niego najlepsi twórcy, a stare filmy są często przestrzenią do poszukiwania nowego muzycznego języka i doskonalenia się w tym, co w sztuce najważniejsze, czyli umiejętności opowiadania historii. Jánošík (1921), pierwszy słowacki film niemy, jest dziś chyba jednym z najcenniejszych skarbów światowej kinematografii. Cudem odnaleziony w garażu w Chicago w latach 70., zainspirował kompozytora Stanislava Palúcha, artystów Slovak Sinfonietta Žilina oraz grupy Bashavel do stworzenia wciągającego muzyczno-filmowego spektaklu.
21 listopada (wtorek), 18.00
Teatr Palladium
ul. Złota 9
Stanislav Palúch (ur. 1977)
Muzyka do filmu Jánošík
reż. Jaroslav Siakeľ, Tatra Film Corporation, 1921
Wykonawcy:
Bashavel
Slovak Sinfonietta Žilina
Vladimír Martinka – dyrygent
Bilety na to wydarzenie dostępne na stronie festiwalu.
Magda Miśka-Jackowska o muzyce do filmu Jánošík:
Kino nigdy nie było nieme. To jedna z najprostszych i najpiękniejszych definicji muzyki w filmie. Ale reszta to jedna wielka tajemnica. Nie wiemy bowiem na pewno, czy podczas oficjalnie pierwszego komercyjnego pokazu w grudniu 1895 roku, gdy francuscy wynalazcy bracia August i Louise Lumière pokazali w paryskiej kawiarni Wyjście robotników z fabryki Lumière w Lyonie, towarzyszyła ruchomym obrazom jakaś muzyka. Ani tego, kiedy dokładnie zrozumiano to, co potem ujął w słowa jeden z pierwszych badaczy muzyki filmowej Kurt London, że publiczność może słuchać w ciszy, ale na pewno nie da rady patrzeć w ciszy. Nie wiemy też, w którym momencie dostrzeżono w kompozycjach muzycznych ich niezwykle ważną dla dzieła filmowego wartość, mianowicie to, że wpływają na emocje widza, a nawet mogą nimi sterować. Na podstawie nadal porządkowanych materiałów możemy domyślać się, że nie stało się to od razu, a na początku muzyka raczej uatrakcyjniała widowisko, jakim był seans, nadawała mu wyjątkowości, a czasem tuszowała to, co dla uszu mogło być męczące, np. odgłos sprzętu projekcyjnego. Jej najważniejsza rola przyszła z czasem.
Ewolucja muzyki towarzyszącej filmom to proces zachwycający. Od pojedynczych instrumentów przez małe zespoły aż po wielkie orkiestry, od prostego komentarza po rozbudowane i starannie zaplanowane materiały dźwiękowe i muzyczne. To wszystko czyni kilka dekad kina niemego okresem intrygującym i wciąż odkrywanym na nowo. I choć zmieniło się w kinie prawie wszystko, dwie kwestie pozostają niezmienne – opowiadanie historii i chęć odniesienia się do niej muzyką w taki sposób, aby sama opowieść była jeszcze lepsza. Nieme filmy mają się dobrze, gromadzą na pokazach na całym świecie, a szczególnie w Europie, gdzie ich korzenie, tłumy widzów i słuchaczy. Wiele z tych produkcji to skarby na skalę międzynarodową.
Takim skarbem jest Jánošík (reż. Jaroslav Siakel’) z 1921 roku, pierwszy pełnometrażowy i jednocześnie jedyny pełnometrażowy niemy film słowacki, jaki zachował się do dzisiaj. W 1995 roku, jeszcze za życia reżysera, został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Historia karpackiego zbójnika Janosika znana jest doskonale w Czechach, na Słowacji i w Polsce, gdzie legendę harnasia, który „zabierał bogatym i dawał biednym”, rozsławił w kulturze popularnej telewizyjny serial z lat 70. z Markiem Perepeczką w roli tytułowej. Film Siakl’a rozpoczyna dzieje kina czeskiego i słowackiego, a jego losy są niezwykle barwne.
Pomysł realizacji filmu narodził się w Chicago, dokąd jeszcze przed I wojną światową przeniósł się Jaroslav Siakel’, by później wraz z bratem Danielem prowadzić fabrykę produkującą sprzęt filmowy. Mieszkającym w Ameryce Słowakom bardzo zależało na tym, aby opowieść o ich narodowym bohaterze trafiła na ekran. Na miejsce zdjęć bracia wybrali, spośród wielu innych, swoje rodzinne okolice (Blatnická dolina), a główne role powierzyli zarówno aktorom profesjonalnym (Janosika zagrał znany aktor teatralny Theodor Pištěk), jak i naturszczykom, którzy nigdy wcześniej nie stali przed kamerą. Opowieść oparto na dramacie Jiřiego Mahena, ale wzbogacono ją o wątki współczesne dla twórców. Powstały dwie kopie – jedna do wyświetlania na rynku słowackim, druga na amerykańskim. I jak wiele innych niemych filmów – Jánošík zaginął. Odnalazł się w Chicago, w garażu producenta Jana Závodnego, dopiero w 1970 roku. Pięć lat później na podstawie kopii amerykańskiej film zrekonstruowano. Odzwierciedla on nie tylko tradycję kraju autorów, ale też losy ich samych, a przede wszystkim część trudnej do odtworzenia i porywającej historii niemej kinematografii. Festiwalowa projekcja skupi wyśmienitych muzyków, przede wszystkim Stanislava Palúcha, jednego z najbardziej rozchwytywanych artystów Słowacji i Czech, który w 2021 roku skomponował muzykę do Jánošíka na zamówienie Viva Musica! Festival w Bratysławie, oraz Slovak Sinfonietta Žilina. Palúch wśród najważniejszych dla siebie kompozytorów filmowych wymienia Johna Williamsa, lecz, choć jest muzykiem wszechstronnym, nie zajmuje się kinem na co dzień. I tak jak Williams w sztuce stawia przede wszystkim na jakość. „Film wydaje mi się zawsze na początku atrakcyjniejszy niż wszystko inne, co robię” – żartował w jednym z wywiadów (S. Prétorová, Jánošík v rukách virtuóza Stana Palúcha, Pravda, 12.08.2021).
Słusznie. Ta tajemnicza atrakcyjność kina była od zawsze wielką pokusą dla pierwszych grających i tworzących muzykę filmową artystów. Mieliśmy wśród nich klasyków, kompozytorów operetek i oper, musicali, przedstawicieli sztuki popularnej. Wszystkich tych, którzy zdecydowali się połączyć swój warsztat z odwagą potrzebną do wkroczenia w coś zupełnie nowego, nieznanego. W jakimś sensie dzisiejsze projekcje filmów niemych powtarzają ten zwyczaj.
Muzykę do Jánošíka wykonają wspólnie Stanislav Palúch (skrzypce), działająca już od blisko 50 lat Slovak Sinfonietta Žilina oraz grupa Bashavel – w jej skład wchodzą muzycy, którym nieobcy jest również jazz i marzenia o połączeniu go z elementami ludowymi. Jánošík to jeden z ich flagowych projektów. Zainteresowanie filmem z 1921 roku zaczęło się od kameralnego pokazu i równie kameralnego występu – w domu. A także od inspirującej obserwacji, że kino… przecież nigdy nie było nieme.
Magda Miśka-Jackowska
Dodatkowe informacje o festiwalu Eufonie oraz bilety na koncerty dostępne na stronie www.eufonie.pl.