Dariusz Samól: „Zawieszam ucho na wszystkim, co interesujące”
O zaskakującym repertuarze saksofonowym i konkursie kompozytorskim Sax & Villas z Dariuszem Samólem rozmawia Igor Torbicki.
Panie Dariuszu, bardzo miło mi się z panem spotkać. Trudno nie rozpocząć naszej rozmowy od konkursu kompozytorskiego Sax & Villas, którego jest pan dyrektorem artystycznym. Ta inicjatywa wydaje mi się ciekawa między innymi ze względu na jej saksofonowy profil. Stąd moje pierwsze pytanie – z jakim podejściem do tego instrumentu spotyka się pan najczęściej ze strony uczestników i uczestniczek? Czy w ich partyturach pobrzmiewają nawiązania do muzyki jazzowej albo ukłony w stronę awangardy?
W regulaminie konkursu jest powiedziane, że dotyczy on promocji muzyki wynikającej z idiomu klasycznego. To określenie jest jednak bardzo pojemne: wchodzi w nie szeroko rozumiana muzyka współczesna, gdzie związki z muzyką jazzową czy innymi gatunkami są czasem bardzo czytelne, czasem symboliczne lub całkowicie ich pozbawione. Powiedziałbym, że zarówno konkurs, jak i jego uczestnicy oscylują wokół repertuaru klasycznego w sensie współczesnym.
Na jakich aspektach tego repertuaru najczęściej zawiesza pan ucho? Nowoczesnych technikach wykonawczych? Może minimalizmie?
Ja zawieszam ucho na wszystkim, co jest interesujące. Również w moim wykonawczym doświadczeniu obcuję zarówno z utworami minimalistycznymi, na przykład z kręgu muzyki Johna Cage’a z lat 60., jak i z twórczością, która eksploruje wiele współczesnych technik. Czasem zauważam jednak ich przesadne stosowanie w stosunku do przekazu artystycznego samej kompozycji. Powinny one w sposób uzasadniony odgrywać rolę służebną wobec treści emocjonalnej, intelektualnej i estetycznej utworu. Ostatecznie czas zweryfikuje dzieła nam współczesne i to raczej przyszłe pokolenia zdecydują, co było wartościowe, a co ulegnie zapomnieniu.
Ja sam, jak i pozostali jurorzy jesteśmy otwarci na najróżniejsze typy twórczości saksofonowej. Oczywiście spodziewaliśmy się, że w utworach, które dostaniemy do oceny, znajdą się współczesne techniki wykonawcze. Są one już raczej nieodłącznym składnikiem nowej muzyki. Ważne jest to, aby były one sensownie używane, żeby przekazywały treść emocjonalną lub intelektualną.
W kontekście wydarzeń skupionych wokół jednego instrumentu zawsze zastanawiam się nad gronem ich odbiorców. Czasem pojawiają się projekty z orkiestrami wiolonczelowymi lub akordeonowymi. Jedną z opcji w konkursie Sax & Villas jest napisanie utworu na orkiestrę saksofonową. Jaką publiczność obserwuje pan, przykładowo, na koncertach laureatów konkursu? Czy jest to wyspecjalizowana grupa, którą interesuje konkretnie saksofon, czy również szeroko pojęci melomani?
Cóż, jest to konkurs stosunkowo młody. Wielkie ukłony za jego organizację należą się szczecińskiej Willi Lentza i jej dyrektorce Jadwidze Kimber, która zainteresowała się saksofonem i muzyką, która ogniskuje wokół tego instrumentu. To miejsce sprzyja dobrej, różnorodnej publiczności. Od ponad 20 lat organizuję również Międzynarodowy Festiwal Saksofonowy w Szczecinie, na który przyjeżdża wielu wykonawców, odbywają się liczne prawykonania. Reasumując te wszystkie doświadczenia, mogę powiedzieć, że odbiorcy tych koncertów wywodzą się zarówno ze „środowiska”, jak i spoza niego. Na koncertach prawykonań związanych z konkursem zawsze najliczniejsza jest grupa melomanów niezwiązanych szczególnie z saksofonem, dlatego z punktu widzenia odbiorcy raczej trudno zaliczyć to wydarzenie do „branżowych”. Wśród publiczności jest oczywiście grupa osób, która szczególnie upodobała sobie muzykę saksofonową, a także są specjaliści w tej dziedzinie.
Myślę, że saksofon jest interesujący dla słuchaczy między innymi dlatego, że tworzy rodzinę instrumentów. Wspomniał pan o akordeonie – z nim jest nieco podobnie. Dzięki akordeonom basowym można stworzyć orkiestrę akordeonową. Instrument ten sam w sobie jest melodyczno-harmoniczny, więc stwarza ogromne możliwości dla takiej formacji. Instrumenty smyczkowe tworzą całą rodzinę i dzięki temu możemy się cieszyć wspaniałością orkiestry smyczkowej. W tym przypadku widzę jeszcze większą analogię do potencjału tworzonego przez orkiestrę saksofonową, która dysponuje całym arsenałem instrumentów od sopranina (a nawet soprillo), poprzez sopran, alt, tenor, baryton, po bas i kontrabas.
W Szczecinie dysponujemy saksofonami od sopranina do basu, czyli sześcioma instrumentami różnej wielkości. Tak więc rodzina saksofonowa jest duża i ma potencjał do stworzenia zespołu orkiestrowego. Dlatego też ogłosiliśmy, że dopuszczalne w konkursie jest napisanie kompozycji na skład od 8 do 12 saksofonów. Zrobiliśmy to po to, żeby zainteresować kompozytorów tego typu medium i dla wzbogacenia jego współczesnego repertuaru. Publiczność bardzo dobrze odbiera koncerty w wykonaniu takiego zespołu, o czym przekonuję się od lat, kierując naszym, szczecińskim Impression Saxophone Ensemble.
W konkursie Sax & Villas kompozytorzy mieli do wyboru także inne opcje składu instrumentalnego – można było napisać utwór na jeden lub dwa saksofony z fortepianem. Mieli tu dowolność wyboru spośród czterech odmian instrumentu, od sopranu do barytonu, a obecność fortepianu w składzie instrumentalnym stworzyła duże możliwości pod względem faktury i kolorystyki. Wybór opcji był więc całkiem spory i młodzi kompozytorzy skwapliwie z tego skorzystali.
Chyba czas podzielić się najważniejszą informacją z ostatniej chwili, gdyż właśnie w ostatnich dniach Jury Konkursu pod przewodnictwem prof. Krzysztofa Meyera zakończyło swoją pracę. W skład Komisji wchodzili: dr Marilyn Shrude (USA), Giuseppe Bruno (IT), Carlos Marques (PT) i ja.
Wyłoniliśmy następujących Laureatów:
Miejsce 1: Damian Dziweńka, kompozycja: In the name of land, pseudonim: Naard, Polska
Miejsce 2: Michele Allegro, kompozycja: New York Tales, pseudonim: Irese90, Włochy
Miejsce 3: Roberto Maria Cipollina, kompozycja: Apparuit, pseudonim: YKN22, Włochy
Wyróżnienie: Filip Gołdanowski, kompozycja: 4-3-3-2, pseudonim: ynofoskas, Polska
Wyróżnienie: Krzysztof Sitek, kompozycja: Dithyramb, pseudonim: nietsnro2024, Polska
Pozostańmy przy wątku możliwości wykorzystania saksofonu w muzyce współczesnej. Ma on osobliwy kontekst – z jednej strony jest to instrument młody, o bardzo krótkiej tradycji orkiestrowej. Uwzględnienie saksofonu w Bolero Ravela czy Suitach jazzowych Szostakowicza nie zrekompensuje przecież setek lat twórczości orkiestrowej uprawianej przed jego wynalezieniem, o kwestiach finansowych nie wspominając. Z drugiej strony, da się zaobserwować wzrost popularności saksofonu we współczesnych składach kameralnych – dobry przykład to zespół Bang on a Can, choćby w twórczości Davida Langa. Jak ze swojej perspektywy określiłby pan pozycję saksofonu w muzyce nowej?
Zacznijmy od twórczości na mieszane składy kameralne. Z punktu widzenia klasycznie wykształconego saksofonisty muszę powiedzieć, że na razie nie pojawia się on za często. Z drugiej strony, saksofon w naprawdę udany sposób bywał włączany w skład trio o składzie skrzypce–saksofon–fortepian. akie połączenie jest dla kompozytorów wymagające – ze względu na paletę barw, inaczej koresponduje z instrumentami smyczkowymi niż na przykład klarnet. Pojawiały się też utwory na trio flet–saksofon–fortepian. Tutaj ta współpraca jest jeszcze trudniejsza, ale przy dobrym warsztacie możliwa do świetnego wykorzystania.
Sprawa wygląda inaczej w składach monoinstrumentalnych – myślę, że kwartet saksofonowy jest już dziś utrwalonym medium, kultywowanym choćby w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej od XIX wieku, a rozwijającym się bardzo dynamicznie w XX stuleciu aż do dziś. W USA od pierwszej połowy XX wieku aż do późnych lat 50. w składzie takiego kwartetu znajdowały się dwa saksofony altowe oraz tenor i baryton. Z kolei Francuzi właściwie od początku używali innej kombinacji: sopran, alt, tenor i baryton. Dziś jest to typowy skład kwartetu saksofonowego, który w międzyczasie przyjął się również w Ameryce. Na tę konfigurację repertuar jest bardzo bogaty i powstaje nieustannie.
A saksofon w składach orkiestrowych? Wydaje mi się, że w USA od lat 60.–70. powstaje sporo utworów symfonicznych z tym instrumentem. Trzeba oczywiście wziąć pod uwagę, że Stany są pod tym względem specyficzne – mają długą tradycję symfonicznej orkiestry dętej, czyli tak zwanego wind bandu, często łączonego m.in. ze smyczkami. W Europie historia potoczyła się trochę inaczej. Mimo to obserwuję, że w nowych kompozycjach symfonicznych saksofon pojawia się coraz częściej.
Duży wpływ na te procesy ma fakt, że dostępność wykształconych saksofonistów jest dziś nieporównywalna do stanu w latach 60., nie mówiąc o początku XX wieku. Specjalistów było wtedy mało, a ogólny poziom gry był bardzo różny. Trudno było oczekiwać, że w XIX wieku, tuż po wynalezieniu saksofonu, instrument ten zostałby od razu włączony do stałego składu orkiestry symfonicznej. Taki był co prawda zamiar Adolphe’a Saxa, ale z różnych przyczyn nie udało się go zrealizować. Wspomniał pan o kwestiach finansowych, ale to niejedyny powód. Istotna była również dostępność specjalistów, o której już mówiłem. W tamtych czasach na saksofonach grali głównie muzycy, dla których saksofon był dodatkowym instrumentem – klarneciści, oboiści czy fagociści.
A więc na zaistnienie profesjonalnych saksofonistów trzeba było jeszcze długo czekać.
Tak. A dziś instrument ten oferuje całe spektrum świetnej muzyki. Od aranżacji muzyki barokowej aż po ultranowoczesne kompozycje eksperymentalne. Już w październiku będzie można posłuchać na koncercie finałowym konkursu Sax & Villas, o którym mówiliśmy na początku, jak młodzi kompozytorzy czują ten instrument. Będziemy słuchać kompozycji nagrodzonych w konkursie. Cieszy mnie bardzo, iż wśród nich jest kompozycja na małą orkiestrę saksofonową i aż dwa tria (dwa saksofony z fortepianem). Mam nadzieję, że uda nam się zaprosić zagranicznych artystów, którzy prawykonają wyróżnione tria, a nasz Impression SE zagra nagrodzony utwór orkiestrowy. Współorganizatorami konkursu są partnerzy z Włoch i Portugalii, stąd laureaci dwóch pierwszych miejsc będą mieli wykonania swoich kompozycji także w tych krajach. Jest to forma dodatkowej nagrody dla wyróżnionych kompozytorów.
Naszym celem jest wyjście poza pewien utarty schemat, w którym to często wykonawcy nawiązują kontakt z kompozytorami, namawiają, proponują napisanie dzieła i następnie dokonują prawykonań. Chcielibyśmy przy pomocy konkursu podejść do tej kwestii od innej strony – umożliwić kompozytorom stworzenie i prezentację dzieł, które będą żyć i funkcjonować niezależnie od jednego, konkretnego wykonawcy. Chodzi o umożliwienie kreowania nowego repertuaru saksofonowego w taki sposób, aby stał się dobrem wszystkich muzyków.
A efekty tych zamiarów usłyszymy jesienią. Panie Dariuszu, bardzo dziękuję panu za tę rozmowę.
Dziękuję!