Eutanazja – akt miłosierdzia czy wyraz bezradności ["Wspomagane samobójstwo przedmiotem debaty" w Arte TV]
Primum non nocere (po pierwsze nie szkodzić) to główne przesłanie przysięgi Hipokratesa, po dziś dzień składanej przez adeptów medycyny. Lekarz to człowiek mający strzec zdrowia i chronić życie, a siła jego autorytetu opiera się na zaufaniu, jakim obdarzają go pacjenci oraz ich rodziny. Z tego powodu przypuszczenie, iż mógłby się on przyczynić do czyjejś śmierci, budzi powszechny sprzeciw, a zjawiska takie jak aborcja, eutanazja oraz wspomagane samobójstwo wciąż wywołują gorące emocje i są przedmiotem społecznej debaty w wielu państwach europejskich.
Terminy „samobójstwo wspomagane” i „eutanazja” (dozwolona przez prawo jedynie w Holandii, Belgii, Luksemburgu i Hiszpanii) są często stosowane zamiennie, w istocie jednak procedury różnią się tym, kto dokonuje aktu pozbawienia życia pacjenta. W przypadku eutanazji jest to lekarz na wyraźną i ponawianą prośbę chorego, który, będąc w pełni władz umysłowych, zgłasza pragnienie ostatecznego zakończenia swych cierpień. Przy samobójstwie wspomaganym pacjent sam przyjmuje śmiertelną dawkę leków, dostarczonych mu przez medyka (legalne w Niemczech, Austrii, Portugalii, Szwecji i Szwajcarii).
Bohaterki dokumentu Wspomagane samobójstwo przedmiotem debaty to dwie kobiety, które dzieli prawie wszystko, łączy zaś pragnienie śmierci i chęć, by samodzielnie wybrać moment oraz okoliczności, w jakich ona nastąpi. Pierwsza z nich, mieszkająca w Niemczech, Ursula, to sześćdziesięcioczteroletnia aktorka, która wiodła satysfakcjonujące życie, spełniając się w zawodzie będącym dla niej nie tylko sposobem na zarobkowanie, ale i prawdziwą pasją. Ursula ma dwudziestoośmioletniego syna i grono oddanych koleżanek, na których może polegać. Jest dojrzałą kobietą, która nauczyła się czerpać radość z codziennych przyjemności i wykorzystywać do maksimum każdą chwilę. Mimo to wie, że jej czas na ziemi nieubłaganie się kurczy. Ostatnie stadium nowotworu z licznymi przerzutami nie daje nadziei na wyzdrowienie, a każdy kolejny dzień jest trudniejszy ze względu na nieznośny ból, który musi być uśmierzany coraz to większymi dawkami morfiny. Bohaterka dokumentu nie chce umierać w cierpieniu, otumaniona lekami. Pragnie odejść „na własnych warunkach”, w otoczeniu osób, które są jej drogie, dlatego o wspomaganym samobójstwie myśli jako o szansie na to, by zachować możliwość decydowania o swoim życiu – do samego końca.
Dużo bardziej skomplikowana wydaje się sytuacja dwudziestosiedmioletniej Zorai. Młoda Holenderka posiada teoretycznie wszystko, co mogłoby dać jej szczęście – kochającego mężczyznę u boku, piękny dom, zdrowie fizyczne i atrakcyjny wygląd. Mimo to od wielu lat zmaga się z głęboką depresją, która sprawia, że najprostsze czynności dnia codziennego urastają do rangi ogromnego wyzwania. Leki przeciwdepresyjne oraz kolejne terapie nie przynoszą żadnego rezultatu i Zoraya czuje, że nie ma już dłużej siły, by toczyć walkę z podstępną chorobą. Uważa, że jedynym wyjściem dla niej jest samobójstwo, dlatego zapisała się do tzw. centrum eutanazji, aby uzyskać pozwolenie na pomoc w odebraniu sobie życia.
Te dwie, tak odmienne historie mające wspólny mianownik, którym jest cierpienie i pragnienie zakończenia swojej egzystencji, zdają się wyznaczać ramy, w których mieści się szereg pytań i wątpliwości dotyczących eutanazji i samobójstwa wspomaganego. Kto ma prawo decydować o chwili śmierci – natura, Bóg, człowiek? Czy eutanazja / pomoc w samobójstwie stanowi akt miłosierdzia, czy też wyraz bezradności każącej eliminować i usuwać z przestrzeni publicznej wszystko, co przypomina o naszej, ludzkiej przemijalności i podatności na cierpienie? Jak postrzegać lekarza dokonującego eutanazji lub dostarczającego środki, które mają de facto umożliwić komuś zabicie się – jako kogoś szanującego wolę i respektującego decyzję pacjenta, czy też cynicznego mordercę, dzielącego podopiecznych na tych, którzy rokują wyzdrowienie, i tych zasługujących już tylko na śmierć?
Są to niełatwe do rozstrzygnięcia dylematy, w których liczba argumentów „za” i „przeciw” wydaje się równoważyć. Trudno zresztą przewidzieć, czy czyjeś czysto teoretyczne podejście do tego zagadnienia nie uległoby zmianie, gdyby problem nieuleczalnej, ciężkiej lub śmiertelnej choroby dotknął osobiście jego samego lub też kogoś z jego najbliższych. Dokument Wspomagane samobójstwo przedmiotem debaty nie próbuje zresztą podawać jedynej, słusznej odpowiedzi, lecz stara się przedstawić arcytrudną problematykę eutanazji i samobójstwa wspomaganego z perspektywy lekarzy i przede wszystkim ubiegających się o nie pacjentów. Niezależnie bowiem od wyznawanych poglądów, wartości oraz przyjmowanego punku widzenia trudno chyba nie zgodzić się z twierdzeniem, iż to właśnie ci drudzy oraz ich dobro, godność i prawo do samostanowienia powinni być w tym sporze najważniejsi.