Siła i detal [relacja]

06.05.2016
Siła i detal [relacja]

KINGA A. WOJCIECHOWSKA: Wielokrotnie znajomi kompozytorzy, wykonawcy zapewniali mnie – Zielona Góra ma świetny zespół. Jeszcze nie rozumiem tajemnicy sukcesu tego artystycznego ośrodka na peryferiach. Wszystko stanie się jasne, gdy przyjadę tam w piątek.
– Dzień dobry, to z panią jemy dziś kolację?
– Dzień dobry, nic jeszcze o tym nie wiem, ale z przyjemnością.
Tak zaczyna się znajomość z dyrektorem Filharmonii Zielonogórskiej, Czesławem Grabowskim. Pokłosiem – rozmowa, którą przeczytasz tutaj i w najnowszym Presto 15.

 

Filharmonia to miejsce spotkań. Z muzyką, z przyjaciółmi. Filharmonia to przestrzeń na zupełnie unikalne doznania. Tu otacza nas wyłącznie piękno, któremu się poddajemy.
Początek koncertu. Orkiestra w skromnym składzie i kwartet smyczkowy. Uderza mnie od razu, że zespół jest różnorodny pod względem wieku. Obok siwych głów – kipi młodość. Jak brzmi takie zestawienie? Kwartet jest pełen ognia. Serenada Noctturna Mozarta brzmi tak, jakby została wczoraj skomponowana. Nie mogę się doczekać Koncertu. Solista wieczoru – Paweł Kowalski – od razu zaskarbia sobie przychylność publiczności – ot, przypadek, komuś dzwoni telefon, pianista dogrywa końcówkę dzwonka i dostaje brawa… Zaczyna się koncert. Orkiestra trzyma tempo ustalone przez Kowalskiego, który dba o to, żeby utwór Mozarta wybrzmiał pięknie, dostojnie, zmysłowo.
Przerwa. Słyszę, jak sąsiadka po lewej wypowiada się kategorycznie: „niech żałują ci, co zostawili wolne miejsca”. Po tak pięknym początku i mi robi się żal tych, którzy nie dotarli na koncert. Wszystkie miejsca były wyprzedane na długo przed tym wieczorem. To zresztą dość powszechna sytuacja w filharmonii, gdzie sala ma tylko 400 miejsc.

 

Reminiscencje z koncertu:

 

https://www.youtube.com/watch?v=a7QVf-8UNk8&feature=em-uploademail

 

Po przerwie rozbrzmiewa Koncert Ravela. Gdy zapytałam Pawła Kowalskiego o dobór repertuaru, zauważył, że dźwiękowo Mozart i Ravel mają dużo wspólnego: delikatność, detal, każda nuta ma znaczenie.
Nie da się ukryć. Choć detal u Ravela inny. I inny klimat. Ravel jazzuje! W części pierwszej i trzeciej. Druga – taka niepodobna do pozostałych. Cały czas coś się dzieje w tych utworach. To koncert idealny dla Kowalskiego, który może się pochwalić bardzo szerokim repertuarem, nie tylko klasycznym.
Dzieje się też na scenie – w pewnym momencie pęka struna, a pianista w bohaterskim odruchu próbuje ją wyjąć.
– Miałem dziesięć sekund. Musiałem ją wyciągnąć, żeby nie było słychać brzęczenia.
W końcu najważniejsza jest publiczność. To z myślą o niej Paweł Kowalski za każdym razem bisuje całą część koncertu! Po Mozarcie – drugą, a po Ravelu – trzecią! To z myślą o publiczności na koniec rozbrzmiewa jeszcze Walc Ravela. Potężne brzmienie orkiestry w chyba maksymalnym składzie przytłacza nas i jednocześnie unosi, wzmacnia emocje i najpiękniejsze doznania. Gdyby nie stanowczy, choć życzliwy ton dyrygenta, który zaprasza nas na majówkę, publiczność nie wypuściłaby muzyków.
Wychodzimy. Niektórzy dzięki temu załapią się jeszcze na recital Pawła Kowalskiego w Winiarni Bachus, na rynku. Kołysanka Komedy, I część Sonaty cis-moll Beethovena… Wieczór należy do tych niezapomnianych. Dzięki fortepianowi gdzieś w podziemiach, na rynku – także dla tych, którzy dziś w filharmonii nie byli…

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.