Muzyką malowane [Jakub Kuszlik w Filharmonii Łódzkiej]

29.02.2024
Paweł Przytocki

Kiedy w piątkowy wieczór wybierałam się do Filharmonii Łódzkiej, widziałam, że czeka mnie niebywała uczta dźwięków i doznań artystycznych. Sala pękała w szwach. Melomani wypełniali każdy zakątek sali koncertowej, a ich energia potęgowała uczucie niezwykłości.

W moim założeniu na koncert wybierałam się nie jako ekspertka, a miłośniczka sztuki z „teatralnym zapleczem”, co z całą pewnością skupiło moją uwagę bardziej wokół dramatycznego napięcia, kompozycji dzieła i emocji. Cieszyłam się na to nowe doświadczenie, tym bardziej że główną rolę odgrywała muzyka!

 

Przed wydarzeniem wybrałam się na spotkanie przedkoncertowe, które prowadził Piotr Matwiejczuk. Kameralny wstęp do koncertu pozwolił mi zgłębić specyfikę jego symfonii, polifoniczności i różnorodności. Mahler uważany przez krytyków za jednego z najbardziej inspirujących muzyków charakteryzuje się oryginalnym podejściem do muzyki. W jego symfoniach nie brakuje rozmachu i monumentalizmu. Jego utwory pełne są fantazji, wirtuozerii i skomplikowanej narracji. Jeśli miałabym określić jego twórczość jednym słowem, użyłabym sformułowania bogactwo. W przeciwieństwie do Mahlera Ludwig van Beethoven ujmuje swobodą i dominującą euforią dźwięków. Doskonałe połączenie formy z emocjonalnością przekonuje odbiorców szczerością i autentycznością.

 

Orkiestra Filharmonii Łódzkiej zaprezentowała I Koncert fortepianowy C-dur op. 15 Ludwiga van Beethovena oraz V Symfonię cis-moll Gustava Mahlera. Oba wykonania łączy niezwykła harmonia oraz zapadająca w pamięć emocjonalność. Profesjonalne wykonanie sprawia, że do Filharmonii chce się wracać. Szczególnie gdy koncert jest prowadzony pod batutą Pawła Przytockiego. Pierwsza część koncertu z udziałem Jakuba Kuszlika, laureata XVIII Konkursu Chopinowskiego (2021), to przepiękne odzwierciedlenie wrażliwości I Koncertu fortepianowego Beethovena. Połączenie frywolnego fortepianu z dźwiękami skrzypiec stanowi swoisty dialog, który buduje liryczną historię dzieła. Można zagłębić się w przepięknej historii, którą spowija radość i majestat allegro. Gdy wsłuchiwałam się w utwór, nie mogłam pozbyć się wrażenia, że za każdym dźwiękiem stoi pełnia słowa, odzwierciedlająca naturę człowieka lepiej niż utarte sformułowania.

Jakub Kuszlik

 

Jeśli pierwszą część koncertu mogłam spokojnie nazwać dialogiem, drugą powinnam określić kilkuaktowym dramatem z w pełni zarysowaną fabułą, wypełnioną monologami oraz licznymi dialogami. V Symfonia cis-moll Gustava Mahlera to pełen emocjonalnych doznań koncert, w którym mieszają się motywy marszu pogrzebowego i walca. Prowadzi nas od charakterystycznego trauermarsch przez scherzo i adagietto, żeby skończyć na długo wybrzmiewającym rondzie. Symfonia Mahlera to utwór totalny, który angażuje wielość instrumentów i brzmień. Dynamika pozwala sądzić, że Mahler pozostawał pod wpływem silnych doznań, chcąc zaoferować odbiorcom świat wypełniony wielowątkową historią. Jako odbiorca z jednej strony zastanawiałam się nad fabułą tej wspaniałej muzycznej historii, z drugiej czułam się jak dziecko w sklepie ze słodyczami, próbujące okiełznać liczbę instrumentów i różnorodność dźwięków. Dobrze jest trafić do takiego świata i jedynie móc chłonąć i chłonąć… Piękno muzyki pozwala na oderwanie się od niepewnej codzienności i zanurzenie w jakże inspirującym świecie sztuki.

 

Podczas koncertu próbowałam odnaleźć w głowie znany mi dramat, dla którego utwory Mahlera i Beethovena mogłyby stanowić idealne tło. Dzieła Ibsena? Masłowskiej? Witkacego? Szybko doszłam do wniosku, że poszukiwania nie mają sensu, bowiem koncert sam w sobie stanowi dzieło dramatyczne, doskonale skonstruowane, począwszy od prologu (nawoływania do walki), skończywszy na epilogu (muzycznego danse macabre). Dźwięki naturalnie stają się głównym aktorem, a instrumenty z gracją prowadzą dyskurs teatralny, który osiąga dramatyczną parabolę – od natężenia emocji do ich symbolicznego spadku. Dyrygent wciela się w rolę reżysera, doskonale inscenizuje przebieg akcji, pozwalając muzyce osiągnąć wiarygodność.

 

Koncert symfoniczny w wykonaniu Filharmonii Łódzkiej to zetknięcie z wielobarwnymi historiami malowanymi dźwiękiem. Kraina, do której przeniósł nas Paweł Przytocki, pozwala sądzić, że życie składa się z barwnych momentów, które niezależnie od epoki wypełniają nasz na pozór szary świat. Moje przeczucia okazały się zatem w pełni trafne, koncert był przeżyciem pełnym artystycznych doznań. Muzykę i teatr łączy wiele, ponad wszystko wrażliwość. Niezależnie od rodzaju sztuki oraz doświadczeń w każdym z utworów można odnaleźć piękną niezależność, która sama w sobie stanowi pełnię dzieła. Cieszę się, że mogłam być tego świadkiem.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Może Cię zainteresować...

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.