Kim jest Marija?
Kiedy czytam wiersze Mariji Kneževic, zastanawiam się z jaką kobietą mam do czynienia. Intryguje mnie, wydaje mi się z pozoru zupełnie zwyczajna, ale zarazem skrywająca w sobie wielką moc i determinację...
Być może także wiele goryczy i rozczarowań. I siłę do ich poskramiania. Możliwe, że kocha psy – lub, przeciwnie, drwi z nich jak z każdej ludzkiej maskotki. A może jak ja – dostrzega w nich dziwne podobieństwo do nas, ludzi, a zwłaszcza do kobiet, gdy tak czasem usiłujemy w „misce wody” dostrzec pełnię swego szczęścia...
Jednak, gdy patrzę na zdjęcie Mariji, zaglądam jej w oczy, dostrzegam niezwykłą pogodę ducha i dystans do samej siebie i otaczającego ją świata. Widzę też zawadiacki uśmiech, a przynajmniej takim mi się zdaje. Jakby w mniej lub bardziej przypadkowo uchwyconym portrecie nie zostało nic z ciężkiego klimatu jej – pełnych skomplikowanej i trudnej do przetłumaczenia metaforyki – wierszy... Poezja Kneževic jest dla mnie na wskroś „kobieca”, choć nie lubię używać tego określenia w stosunku do sztuki, bo w jakiś sposób ją od razu zawęża, „gettyzuje”, dzieli na to, co przypisane mężczyznom i na to, co przypisane kobietom. Ale poezja Kneževic naprawdę jest „kobieca” – jest w niej zrozumienie i autentyzm; zawoalowana i jednocześnie bardzo „wprost”, „miękka” i „surowa” jednocześnie...jak i my, kobiety właśnie.
Biała
W istocie swej biała
Kiedy ją znalazłyśmy, my psiary –
Które błąkamy się bardziej niż psy
Oskarżane, że „tylko psom
Pomagamy, a co będzie z ludźmi?” –
Ledwo się oszczeniła, szczęśliwa, wymęczona
(Łatwo to wyczytać z twarzy wszystkich samic!)
Skalana błotem pewność dającym
W którym szczeniaki skryła suczka
Z ufnością dla kału.Nazwałyśmy ją Biała dla piękna
Wesołości która tkwi tylko w oczach
Nawet gdy inne miejsca nadziei zgasną.My, którym ciężko jest płakać,
Chociaż jakże często za dobry płacz
Oddałybyśmy wszystkie kości,
Widząc jak ledwo żywa na nogach się słania
W jednej chwili cicho stwierdziłyśmy: „Auschwitz”,
A z otchłani jam zawartych oczami
Uwolniła się przynajmniej jedna łza.Reszta to opowieść wspólna i powszednia
Karma dla słów jak zresztą każda inna:
Pokarm, zdrowie, barłóg, miłość.
To co nawet w potędze mowy
Nie znajduje kryjówki
Domem jet chwili zespolenia
Najgłębszego dramatu i kropli szczęścia.(Marija Kneževic, „Ulicznice”, przekł. Dorota Jovanka Ćirlić, wyd. słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2009)
„Marija Knežević ma swój rozpoznawalny styl i doskonałą świadomość poezji, w której ważne są więź między aktualnością a 'odwiecznymi prawdami', głębokie odczucie własnej wolności i podziemna rzeka humoru” – czytamy w opisie jej tomiku „Ulicznice” – „Ulicznice można czytać jako miejską sagę przełożoną na język bluesa”. O tak, serbska poetka bez wątpienia potrafi dostrzec „coś” tam, gdzie wydaje się, że jest „nic”, cechuje ją odwaga i empatia, a do jednej i drugiej potrzeba otwartej głowy i swobody wypowiadania się bez względu na wszystko... wiersz „Biała” – i właściwie każdy wiersz tej autorki – to dla mnie taki właśnie akt odwagi nazywania rzeczy po imieniu, a przynajmniej w zgodzie ze sobą, a także dowód – w moim odczuciu coraz bardziej w społeczeństwie deficytowej – empatii.
(Maja Baczyńska)
Zobacz też: