Zaklęcia niemagiczne, choć interesujące [inauguracja Festiwalu Eufonie]

19.11.2019
Fot. AS_fotografia, Paradox

II Międzynarodowy Festiwal Muzyki Europy Środkowo-Wschodniej Eufonie ma na celu przybliżenie repertuaru muzycznego tak rodzimego, jak też naszych bliższych i dalszych sąsiadów. Jedną z cech wyróżniających festiwal jest różnorodność gatunkowa. Obok repertuaru klasycznego mamy tu możliwość doświadczenia sztuki performatywnej, pozostającej na pograniczu tańca, teatru, muzyki, a nawet multimediów.

Podczas tegorocznej edycji Eufonii w konwencję tę doskonale wpisały się „Zaklęcia” (2019, prapremiera) Aleksandry Bilińskiej, performance z udziałem wokalistki, tancerzy i muzyki elektronicznej, który powstał na zamówienie Narodowego Centrum Kultury. Na potrzeby „Zaklęć” zostały zaadaptowane pomieszczenia Filharmonii Narodowej, lecz w sposób dość nietypowy – publiczność podążała za artystami przez trzy kondygnacje. Choć pomysł sam w sobie wydał się interesujący, nie sposób ukryć, że specyfika wnętrz wyraźnie odstawała od charakteru spektaklu, pomimo że widoczne były próby nawiązania kolorystycznego poprzez kostiumy i rekwizyty. Ale nawet jeśli to wszystko wyglądało gustownie i elegancko, to nie do końca przybliżało widza do tajemnicy artystycznego przekazu i tytułowych „Zaklęć”. Nie można było być pewnym, czy ciemny kolor ma tu mieć jakieś istotne znaczenie, podobnie zresztą jak i symbolika balonów pozostawała abstrakcyjna i nie dla wszystkich zrozumiała. I może o to właśnie chodziło – aby nic tu nie było zbyt oczywiste, szkoda tylko, że odbiorca odczuwał w tym wszystkim niedosyt, doszukiwał się czegoś, czego w istocie może wcale tu nie było, czekał na wypuszczenie sznurków baloników z rąk i choćby w ten sposób otworzenie jakichś nowych pól do interpretacji. Warto przy tym zwrócić uwagę także na pewne niedociągnięcia organizacyjne. Co prawda wydarzenia, w których istotną rolę odgrywa improwizacja, karmią się przypadkowymi interakcjami z miejscami, w których się odbywają, niemniej obsługa festiwalu szykująca kwiaty za szklanymi drzwiami, vis à vis widowni obserwującej finałową scenę „Zaklęć”, chyba ponad oczekiwania wyrosła na bohaterów drugiego planu. Nie zaburzyło to na szczęście performance’u, ale mogło nakierować myśli odbiorców na treści niepowiązane z doświadczeniem artystycznym.

Nie to jest jednak ważne. To, co okazało się prawdziwie piękne w „Zaklęciach”, to warstwa muzyczna. Cudowny głos Weroniki Grozdew-Kołacińskiej płynący przez przestrzeń i ludowa melodyka pieśni, nastrojowa, momentami niepokojąca elektronika, niekiedy wręcz eklektyczna, ale za to doskonale współgrająca z ruchem tancerzy. Do tego choreografia wykorzystująca proste elementy i figury, choć płynność ruchów mężczyzny była wprost magnetyczna na tle obu tańczących pań.


Fot. AS_fotografia, Paradox

Znalazło się tu też kilka dobrych rozwiązań scenicznych – zagadkową scenerię tworzył „las” balonów, który w pewnej chwili został „rozsiany” przez grupę taneczną po całej sali. Pojawiły się też próby zaangażowania publiczności, niestety trochę uśpionej, być może z uwagi na późną porę spektaklu. Cieszy wykorzystanie prostych pomysłów, jak np. niebieskie oświetlenie dolnego foyer czy ustawienie głośników na schodach, dzięki czemu widz cały czas był prowadzony przez dźwięk, jednakże nie można się oprzeć wrażeniu, że potencjał „Zaklęć” nie został w pełni wykorzystany. Zabrakło równie minimalistycznej, ale bardziej angażującej akcji scenicznej - być może wówczas publiczność nie wpadłaby w nastrój bankietowy przy przechodzeniu z piętra na piętro. W niczym nie urągało to koncepcji instalacji samej w sobie, ale niestety rozmowy kuluarowe zagłuszały muzykę, która z założenia miała potęgować nastrój tajemnicy i fascynacji. Zeszłoroczny „Katalog drzew” (2018, Michał Jacaszek – elektronika, Virpi Pahkinen – choreografia i taniec, Thomas Strønen – perkusja), który w ramach festiwalu był do obejrzenia w Teatrze WARSawy, udowodnił już, że jest to możliwe, chociaż oczywiście należy wziąć pod uwagę, że „Katalog...” był performance’em stricte scenicznym.


Fot. AS_fotografia, Paradox

Podsumowując, „Zaklęcia” nie musiały być prekursorskie, aby wzbudzić zachwyt widowni, lecz zabrakło kilku scenicznych szlifów, aby uczynić z nich jedno z najważniejszych wydarzeń tegorocznych Eufonii. Ogromnie cieszy natomiast to, że festiwal ma w swoim programie interesujące propozycje programowe i zaprasza tak nietuzinkowych twórców, jak kompozytorka, autorka tekstów, wykładowca (m.in. Muzyka w mediach w Collegium Civitas), tłumaczka i multiinstrumentalistka Aleksandra Bilińska. Mieszane uczucia budzi jednak to, że performance’u nie byłoby bez magicznego głosu Weroniki Grozdew-Kołacińskiej, która choć snuła się po wszystkich piętrach sama bądź z dzieckiem, aby na końcu otrzymać kilkanaście czarnych balonów, to przecież nikt nie został zaczarowany, co zapewne wydarzyłoby się, gdybyśmy przez ten cały czas mieli zamknięte oczy i tylko słuchali lub biegli z zapartym tchem za tancerzem, zamiast za muzyką, której w tym hałasie nie można było w pełni doświadczyć.

(MB)

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.