W domu u Sinfonii Varsovii

13.09.2021

Muzyka w strugach deszczu i słoneczn(ikow)e pożegnania: pomimo niesprzyjającej pogody orkiestra Sinfonia Varsovia pod batutą maestro Jerzego Maksymiuka przyjęła zgromadzoną publiczność dnia 26. sierpnia br. w swojej siedzibie przy ul. Grochowskiej 272 w Warszawie nad wyraz ciepło.

Wizja koncertu plenerowego w chłodny i deszczowy dzień zrodziła we mnie obawę, czy ten koncert – jeden z wielu w ramach festiwalu Sinfonia Varsovia Swojemu Miastu – w ogóle się odbędzie, a jeśli tak, to jakiego brzmienia będzie można oczekiwać od orkiestry smyczkowej grającej w takich warunkach atmosferycznych. Bo tzw. pawilon koncertowy, w którym z braku odpowiedniej sali na terenie siedziby orkiestry odbywają się aktualnie koncerty, to solidny i estetyczny namiot, który chroni od deszczu, ale przed chłodem i wilgocią – już nie. Na miejscu okazało się jednak, że orkiestra jest „dogrzewana” specjalnymi lampami, a publiczność niezrażona pogodą zjawiła się tłumnie, aby oklaskiwać znanego wszystkim melomanom maestro Maksymiuka – jednego z „ojców” Sinfonii Varsovii, powstałej w wyniku rozbudowy założonej przez niego Polskiej Orkiestry Kameralnej. To właśnie osoba tego znakomitego dyrygenta była jednym z elementów, które stworzyły szczególną, domową atmosferę podczas koncertu.

 

Otwierająca wieczór sześcioczęściowa „Colas Breugnon. Suita w dawnym stylu na orkiestrę smyczkową z fletem” Tadeusza Bairda zabrzmiała subtelnie i delikatnie, oferując słuchaczom cały wachlarz barw i stylów. Kompozycja, która powstała na bazie Bairdowskiej muzycznej ilustracji do słuchowiska radiowego „Colas Breugnon” według powieści Romain Rollanda, jest przykładem archaizacji z elementami stylizacji ludowej. Zastosowanie rozwiązań renesansowych (cz. III i V), barokowych i klasycznych (cz. I, VI) oraz romantycznych (cz. II, IV), podkreśliło kontrast wyrazowy między kolejnymi częściami. I tak na przykład w II części (Kantylena miłosna „Cantilène d’amour”) poruszał liryczny śpiew altówek kontrastujący z radosnym, tanecznym charakterem części III (Taniec I „Basse danse”), w której urzekająco prezentował się kwartet smyczkowy dialogujący z fletem. Mroczny klimat IV części (Smutna pieśń „Chant triste”) ustąpił lekkim i urokliwym frazom części V (Taniec II „Gaillarde”), w której klarowne pizzicato przywodziło na myśl drobne kroki tańczących w takt menueta.

 

Z muzycznej podróży w czasie powróciliśmy do warszawskiego „tu i teraz” przywołani przez dyrektora Sinfonii Varsovii, Janusza Marynowskiego, który zapowiedział i poprowadził specjalny punkt programu czyli pożegnanie trzech odchodzących na emeryturę członków orkiestry: skrzypków Pawła Gadzinę i Grzegorza Kozłowskiego oraz oboistę Bolesława Słowika. Panowie zostali wywołani do tablicy, obdarowani pamiątkowymi prezentami firmowymi i pokaźnych rozmiarów bukietami słoneczników, a przez publiczność nagrodzenie gromkimi brawami. Nie obyło się bez imiennych gratulacji od samego maestro Maksymiuka, z którym, począwszy od gry w Polskiej Orkiestrze Kameralnej, panowie Gadzina i Kozłowski współpracują od ponad 40 lat. Serdeczne słowa pożegnania i podziękowania, którymi wymienili się żegnający i odchodzący, wywołały na scenie niezwykle ciepłą atmosferę, która udzieliła się publiczności. Odniosłam wrażenie, jakbym uczestniczyła w spotkaniu kochającej się rodziny, w której wszyscy darzą się wzajemnym szacunkiem i cieszą się swoją obecnością. Jako świadek tej niepowtarzalnej uroczystości poczułam się wyróżniona i zaszczycona.

Po tej naturalnie zaistniałej przerwie w muzyce tym chętniej daliśmy się porwać tanecznym frazom pierwszej części Divertimenta Béli Bartóka, w której zadziorność mieszała się ze śpiewnością, ostrość z łagodnością, a powtarzające się przesunięcia akcentów wprowadzały niepokój w pogodnie rozbrzmiewające melodie. Na szczególną uwagę zasłużyły skrzypcowe sola, grane przez koncertmistrz Annę Marię Staśkiewicz, przepiękną pełną ciepła i słodyczy barwą. Pośród narastającego szumu deszczu rozległy się mroczne tony drugiej części, roztaczając aurę jakby z zaświatów z majaczącymi we mgle zjawami. Nerwowy, trzymający w napięciu charakter tej części najlepiej oddaje (przed)wojenne okoliczności i czas, w którym powstał ten z pozoru lekki i radosny utwór (1939 r.). Natomiast w części trzeciej do głosu dochodzą inspiracje zaczerpnięte z węgierskiej muzyki ludowej, wzbogacone o cygański liryzm w solowej kadencji skrzypcowej. Na koniec, wraz z nieco zaskakującą, stylizowaną na XIX-wieczne utwory rozrywkowe polką-pizzicato powrócił radosny nastrój.

 

Ostatnim tego wieczoru i zarazem najbardziej wyczekiwanym utworem była budząca każdorazowo entuzjastyczny zachwyt publiczności „Orawa” Wojciecha Kilara. Jerzego Maksymiuka, który w swojej dotychczasowej karierze mierzył się z „Orawą” ponad 100 razy, łączy z tym dziełem szczególna więź. Z tego względu maestro Maksymiuk poprzedził wykonanie utworu  filozoficznym rozważaniem na temat przesłania i przeznaczenia utworu, wskazując przy tym, że przygotowanie tej kompozycji do koncertu, to praca nad tym, aby to, co ludowe, stało się międzynarodowe. Swoje barwne wprowadzenie podsumował stwierdzeniem, że dopóki kameraliści będą żyć, utwór ten będzie grany. Trudno nie zgodzić się z tą tezą – „Orawa” fascynuje muzyków, a publiczność przyciąga jak magnes, wypełniając po brzegi nawet największe sale koncertowe. Ogniste wykonanie Sinfonii Varsovii rozpaliło publiczność i dosłownie poderwało ją z krzeseł. Owacja na stojąco „wymusiła” powtórkę końcowego fragmentu „Orawy”, w której już za pierwszym razem orkiestra zaprezentowała się od najlepszej kameralnej strony. Muzycy zdawali się być organicznie zrośnięci z tym utworem i oczywiste było, że mają nuty nie tylko w palcach ale i w sercach. Tym na wskroś polskim utworem Sinfonia Varsovia rozemocjonowała słuchaczy oraz zapewniła nam ekscytujące zakończenie koncertu. Uskrzydlające wrażenia estetyczne i serdeczna, rodzinna atmosfera, sprawiła, że poczułam się u Sinfonii Varsovii jak w domu. Chętnie będę do tego domu wracać. Sinfonio - do zobaczenia!

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.