Sześć razy Beethoven i trzech faworytów
Tym razem wieczór był wyczerpujący i wciągający jak diabli – przyznałem naczelnej Presto w prywatnej rozmowie. A jeśli ktokolwiek przez następne pół roku spróbuje zagwizdać przy mnie “Eroicę” Beethovena albo uwerturę do “Zemsty nietoperza” – zagryzę :-p
Sprawozdanie pisałem tym razem inaczej niż zwykle – nie po zakończeniu wydarzenia, gdy emocje trochę opadną i nabiera się dystansu. Tak można pisać po koncercie, gdzie mamy jedną, góra trzy gwiazdy. Tym razem notowałem na bieżąco, aby nic mi nie umknęło. A działo się...
Pierwszy dzień przesłuchań Konkursu Fitelberga za nami. Zaprezentowało się dziesięciu zawodników – budzili różne emocje, podobnie jak dobór ich repertuaru. Uczestnicy Konkursu musieli w pierwszym etapie wybrać po trzy utwory z dwóch grup, a następnie wylosować po jednym utworze z każdej grupy, którym będą dyrygować. Do wyboru w każdej grupie były:
Grupa A
G. Rossini – Uwertura do opery Cyrulik sewilski (wydanie: B. Cagli, Ph. Gosset, A. Zedda)
C. M. Weber – Uwertura do opery Wolny strzelec
J. Strauss – Uwertura do opery Zemsta nietoperza
H. Berlioz – Uwertura Karnawał rzymski op. 9
S. Moniuszko – Uwertura Bajka
J. Brahms – Uwertura akademicka op. 80
Grupa B
J. Haydn – Symfonia G–dur Z uderzeniem w kocioł nr 94 Hob. I/94 (wydanie: H.C.R. Landon)
J. Haydn – Symfonia D–dur Londyńska Hob. I/104 (wydanie: R. Landon)
W. A. Mozart – Symfonia Es–dur KV 543
W. A. Mozart – Symfonia C–dur Jowiszowa KV 551
L. van Beethoven – III Symfonia Es–dur Eroica op. 55
L. van Beethoven – VIII Symfonia F–dur op. 93
Czas pracy nad wybranymi utworami wynosi pół godziny. W tym czasie uczestnik musi albo przeprowadzić próbę utworu, co jest łatwiejsze. Albo musi wykonać go bez żadnych przerw, co stanowi dużo trudniejsze zadanie – wszystkie informacje muszą być przekazane poprzez mimikę i gesty. Niekwestionowanymi faworytami, jeśli chodzi o repertuar, były: uwertura do “Zemsty nietoperza” (grana 4 razy) i “Eroica” Beethovena (grana 6 razy). Częstość losowania tych utworów przez kandydatów sprowokowała to jury do komentarzy. Ale po kolei.
Przesłuchania rozpoczął Anglik Alexander Negrin. Zaczął występ od uwertury do “Wolnego strzelca” Webera. Był opanowany, dyrygował płynnymi ruchami, ale muzyka pod jego batutą nie brzmiała za dobrze – nie poprawiał wpadek orkiestry i prowadził ją w bardzo ospały sposób. Jego “Eroica” brzmiała czytelnie i elegancko, a frazy były dobrze zagrane, ale całość brzmiała dość blado. Jego komunikaty do orkiestry były zwięzłe i konkretne.
Zdjęcia uczestników podczas I Etapu można obejrzeć na stronach Filharmonii Śląskiej. Link poniżej.
Całkowitym przeciwieństwem Anglika był Masane Ota z Japonii. Zaczął od “Zemsty niepoterza”, którą zadyrygował w bardzo energiczny sposób, w szybkim tempie. Nie inaczej było z Symfonią Londyńską Haydna. Ruchy Oty były dość chaotyczne, i choć na początku wzbudził sympatię orkiestry, to dość szybko zaczął ich drażnić przerywaniem gry co parę taktów. Jego wskazówki nie były zbyt jasne – mówił bardzo szybko i dużo, mrucząc pod nosem. Wykonania były jednostajne i utrzymane zawsze w szybkim tempie, dzięki czemu rytm był zawsze świetnie podkreślony. Ze swoją ekspresją ruchów Ota ma zadatki na prawdziwego showmana.
Trzecim zawodnikiem był Litwin Dainius Pavilionis, który zaczął od koncertowego wykonania “Bajki” Moniuszki. Dyrygował w szybkim tempie, gesty miał oszczędne, ale wyraziste, dobrze kontrolował rytmikę i tempo. VIII Symfonia Beethovena zabrzmiała w porównaniu z Moniuszką dość kiepsko – co prawda gesty Pavilionisa były bardziej ekspresyjne, ale nie było praktycznie żadnych kontrastów tempa i dynamiki. Co gorsza – dyrygent wcale nie poprawiał wpadek orkiesty. Zrozumienia formy utworu też nie dało się w jego występie wysłyszeć, frazowanie nie istniało. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że muzyka pod jego batutą brzmiała sucho.
Brazylijczyk Fabio Miguel Loufti Pereira rówież dyrygował uwerturą Moniuszki bez żadnych przerw. Zrobił to lepiej niż Pavilionis – jego wykonanie było bardziej emocjonalne, jest też dużo bardziej muzykalny od swojego poprzednika. Dyrygował szybko i z dużą werwą. Również w Beethovenie słychać było, że udało mu się bardzo zaangażować orkiestrę. Niestety, dynamiki prawie w ogóle nie różnicował – wszystko było jednakowo głośne, mało było w tym niuansów. Nie mam nic przeciwko żywiołowemu wykonywaniu muzyki i zawrotnym tempom, ale to było niestety zbyt jednostajne, a orkiestra często się gubiła. Uwag przekazywał bardzo mało.
Olivier Pols z Holandii nie miał takich problemów, ale jego wykonania brzmiały bardzo nieśmiało. Widać jednak było, że wie czego chce – ładnie różnicował dynamikę i dobrze frazował. Jako pierwszy z występujących dyrygentów wyciągał poszczególne sekcje orkiestry i kazał im grać osobno. Techniki nie ma za dobrej, za to często przerywał orkiestrze i bardzo dużo mówił, oby na temat.
Nadieżda Potemkina była najbardziej stremowaną uczestniczką przesłchania. Dyrygowała bardzo oszczędnie, a jej wykonania brzmiały dobrze – były spójne i potoczyste. Dobrze kontrolowała gestami tempo i dynamikę, jednak kiedy miała mówić do muzyków, widać było, że występ bardzo ją stresuje. Niestety w “Eroice” ją to zgubiło – marsz był bardzo pospieszny, a akompaniament tak samo głośny jak główna melodia. Nie brzmiało to przekonująco, chociaż Scherzo poszło Potemkinie lepiej.
Jamie Reeves z USA pokazał prawdziwą klasę – “Uwerturę akademicką” Brahmsa wykonał szybko, ale z polotem i wyczuciem. Miał bardzo oszczędne, miękkie ruchy. Wydobywał z orkiestry dużo szczegółów, różnicował brzmienie w zależności od momentu utworu. Uwagi do orkiestry także oszczędne i rzeczowe. Jedyne, co mi nie przypadło do gustu w jego wykonaniu, to zbyt nieśmiała kulminacja uwertury. “Eroica” zabrzmiała wartko, a Reeves i tutaj pokazał duże wyczucie fraz i dynamiki. Zrobił na mnie wrażenie wrażliwego i muzykalnego dyrygenta.
Azis Sadikovic był bardzo ekspresyjny a jego ruchy – zamaszyste i pewne. Szybko udało mu się zaangażować orkiestrę, która pod jego batutą grała pełnym, mocnym i soczystym dźwiękiem. Po raz pierwszy dzisiaj miałem wrażenie, że wykonywana muzyka brzmi naprawdę spontanicznie. Zarówno w uwerturze do “Zemsty nietoperza” i “Eroice” pokazał dużą wrażliwość, muzykalność i ucho do szczegółów. I tylko w marszu z “Eroiki” nie postarał się o odpowiedni balans i równą grę orkiestry. Poza tym – brak słów – duże WOW!
Nawet większe przywiązanie do detali pokazał Rustam Samedov. Nie było takiej pomyłki, której by nie usłyszał i nie poprawił. Uwagi miał bardzo konkretne i orkiestra szybko dostosowywała się do jego życzeń. Bardzo wrażliwy na barwę dźwięku – pod jego batutą wszystkie fragmenty tutti brzmiały bardzo przejrzyście. Wyciągał poszczególne sekcje orkiestry, zwracał uwagę na środkowe głosy. Przerywał orkiestrze bardzo często. Mówił dużo, ale był na tyle sympatyczny, skromny i konkretny, że orkiestra go polubiła.
Shimpei Sasaki dyrygował “Uwerturą akademicką” i Symfonią Londyńską. Chudy, wysoki, dyrygował bardzo oszczędnie i sztywno. Muzyka pod jego batutą brzmiała sucho – w wykonaniu brakowało emocji i rozmachu, orkiestra grała „pod linijkę”, brzmiała słabo i mało pewnie. Haydn był lepszy od Brahmsa, ale dalej brakowało wyczucia.
To dopiero pierwszy dzień przesłuchań, ale gdybym miał typować swoich faworytów – wymieniłbym Reevesa, Sadikovica i Samedova. Czy któryś z nich przejdzie i znajdzie się w drugim etapie? O tym przekonamy się już niedługo.
Konkurs relacjonuje Oskar Łapeta
A zmagania uwiecznione zostały tutaj: