Solastalgia – tęsknota za domem [rozmowa z Rafałem Zapałą]
W psychologii pojawiło się nowe zjawisko: solastalgia. Nazwa ta określa zespół zaburzeń, takich jak niepokój czy lęk spowodowany zmianami klimatycznymi i globalną narracją medialną wokół tego tematu. Termin ten jest coraz bardziej popularny nie tylko w świecie psychologii, lecz także sztuki. O operze pod tytułem „Solastalgia” przygotowywanej w Teatrze Wielkim w Poznaniu rozmawiamy z pomysłodawcą Rafałem Zapałą.
Magdalena Burek: Pracuje Pan nad swoją pierwszą operą. Jak to się zaczęło?
Rafał Zapała: Nigdy nie byłem fanem tradycyjnej opery, trudno mi było zgodzić się na tę jej, nazwijmy to, „telenowelowość”. Choć oczywiście rozumiem sens operowych uproszczeń i snucie opowieści jak w baśni lub micie. Ale nie jest to mój styl ani forma, przez którą chciałbym się wypowiedzieć. Jest mi znacznie bliżej do nowego teatru, postteatru albo sztuk performatywnych. W związku z tym opera, którą piszę, bliższa jest raczej tym wspomnianym tradycjom.
Całość składa się z pięciu niezależnych scen. Premierę planowaliśmy na trzy ostatnie dni maja, jednak ostatecznie z powodów pandemicznych całość będzie zaprezentowana online. Koniec maja zatem będzie czasem, w którym będziemy nagrywali wszystkie sceny. Całość będzie można obejrzeć prawdopodobnie na początku września w internecie. Jest to zupełnie na przekór naszym wcześniejszym planom, gdyż opera była zaprojektowana jako wydarzenie interaktywne.
To znaczy?
Jednym z elementów wydarzenia jest konsola aplikacyjna na telefony dla publiczności, za pomocą której widzowie kontaktują się z muzykami w poszczególnych scenach, wpływają na ich partie, dostają również dodatkowe treści. W każdej ze scen interakcja jest troszeczkę inaczej zaplanowana. Myślimy o wystawieniu opery zgodnie z wcześniejszymi założeniami, gdy tylko będzie to możliwe, a tymczasem pozostajemy przy wersji online.
Skąd się wziął tytuł?
„Solastalgia” to nowe słowo, które wkrótce zyska na popularności. Brzmieniowo kojarzy się ono z nostalgią, ale oznacza niezatwierdzoną oficjalnie jednostkę chorobową, przejawiającą się zespołem dolegliwości fizycznych i psychicznych z zaburzeniami depresyjnymi, lękowymi wywołanymi zmianami klimatycznymi, poczuciem bezradności wobec zachodzących przemian oraz przytłoczeniem medialną i globalną narracją na ich temat. Druga definicja brzmi: solastalgia to tęsknota za domem, odczuwana mimo tego, że fizycznie się w nim znajdujemy. To termin ukuty przez Glena Albrechta, który bada nowe dolegliwości psychiczne, wywołane poczuciem zagrożenia szczególnie wśród młodych ludzi.
Za wizualną metaforę solastalgii przyjęliśmy zjawisko rozpuszczania się, topnienia. Ma to dużo konotacji ekologicznych, na przykład topnienie lodowców. Zatem w warstwie scenograficznej i obrazach wideo wykorzystujemy dużo elementów wodnych. Niektóre sceny jedynie dotyczą stanu roztapiania. Owe wodne metafory łączą się z solarystyczną ideą żywego, postinformatycznego oceanu. Tak pokrótce wygląda konceptualny plan projektu.
Czy ma to związek z powieścią Lema?
Idea informatycznego, inteligentnego oceanu, który Lem stworzył w „Solaris”, rzeczywiście się pojawia.
Wspominał Pan o szczególnej strukturze opery…
Ma ona pięć scen, przy czym każda może być wykonywana oddzielnie, w różnych miejscach czy przestrzeniach miasta, głównie tych związanych z gospodarką wodną. Mam na myśli na przykład fontanny, rzeki, zbiorniki wodne. Premiera odbędzie się w Poznaniu, ale w przyszłości może to być każde inne miasto.
Już mam w myślach staropolskie legendy, świtezianki i inne romantyczne topielce…
Owszem, pojawią się, ale w cybernetycznym wydaniu, bo jesteśmy w środku miasta w XXI wieku. Jakaś rytualność w owym wodnym świecie również ma swoje miejsce.
Gdzie konkretnie będą się odbywały poszczególne sceny?
Na przykład na starym, opuszczonym basenie, przy fontannie miejskiej przed budynkiem opery poznańskiej. Sceny przyjmują różne formy: performance, instalacja, także tradycyjna sytuacja koncertowa, jak finałowa scena z orkiestrą, również plenerowy happening chóralny. Scena chóralna miała odbywać się na targowisku wśród ludzi, ale tym razem musimy zrezygnować z tego pomysłu.
Można dostrzec analogię: basen pozbawiony wody i targowisko pozbawione ludzi…
Tak to się układa.
Kto uczestniczy w projekcie?
Za libretto odpowiada Michał Krawczak, naukowiec humanista, prowadzący HAT Center (Human and Art Center). Warto wspomnieć, że to pionierska jednostka w Polsce, która reprezentuje nurt art-and-science. Pomysł „rozpuszczania”, traumy nowoczesności czy nostalgii wśród młodych ludzi nakreślałem od początku jako temat główny, a Michał to ubrał w najnowsze definicje i informacje z nowej humanistyki. Dwie sceny reżyseruje Magda Szpecht. Jeśli chodzi o obsadę aktorską, mamy czworo solistów: sopranistka Aleksandra Klimczak, Alex Freiheit, czyli wokalistka Siksy, Tomasz Raczkiewicz – kontratenor, tancerz John Stevensson, ponadto orkiestra i chór.
Znaliście się wcześniej?
Nie wszyscy. Pisząc wniosek, zastanawiałem się, z kim chciałbym zrealizować operę. Covid nam ten zespół pomniejszył. Przede wszystkim w zespole jest jeszcze dwoje amerykańskich reżyserów: Marika Sprint i Travis Preston, którzy również musieli odwołać swój udział w polskiej premierze. Wciąż jednak wspólnie zakładamy ich udział, jeśli dojdzie do premiery z publicznością w przyszłości.
Rzeczywistość pisze scenariusz tej opery.
Tak, jest to projekt otwarty i zakładamy jego stały rozwój. Powrócimy więc do pierwotnych założeń, gdy tylko pojawią się takie możliwości. Mamy nadzieję na to, że projekt będzie się rozwijał, że będą powstawały nowe sceny. Obecnie rozgrywa się też konkurs Fedora Platform – to międzynarodowa platforma konkursowa dla innowacyjnych spektakli operowych. Przeszliśmy już trzy etapy kwalifikacji i zostaliśmy w czołówce czterech oper z całego świata. Celem jest odtworzenia „Solastalgii” w internecie już nie na zasadzie dokumentacji, ale jako pełnoprawny projekt telematyczny, interaktywna strona internetowa – to zupełnie inny technologicznie zaawansowany projekt, w którym konkurujemy z bardzo mocnymi czterema projektami.