Rewolucja w Operze

17.09.2015
<p>HOFESH SHECHTER COMPANY DANCERS WITH ENGLISH BAROQUE SOLOISTS (C) ROH. PHOTOGRAPHER BILL COOPER</p>

JACEK KORNAK: Opera Królewska w Covent Garden znana jest przede wszystkim jako scena, która prezentuje klasyczny XIX wieczny repertuar. W ostatnich latach jednak to się zmienia. Dowodem tej zmiany może być to, że w tym roku nowy sezon otworzyła nie opera Verdiego, Pucciniego czy Wagnera, ale “Orphée et Eurydice” – intymne i kameralne dzieło Christopha Willibalda Glucka.

 

Francuska wersja tej opery, którą wystawiła Royal Opera House pochodzi z 1774 roku i wyraźnie oddaje rozterki kompozytora tamtego okresu zanurzonego w baroku ale antycypującego nową epokę. Muzyka Glucka z jednej strony mieni się od barokowych rytmów, ale z drugiej melodie są tutaj prostsze, zdają się być blisko libretta i oddawać jego dramaturgię, a zamiast przerysowanej barokowej wirtuozerii wokalnej słyszymy poruszające swoim liryzmem motywy melodyczne. Wielu historyków opery twierdzi, że to kameralne dzieło była prawdziwą rewolucją w operze.

 

Najnowszej inscenizacji “Orphée et Eurydice” podjęło się dwóch twórców: brytyjski reżyser John Fulljames oraz Izraelski choreograf Hofesh Shechter. Muzycznie przedstawienie to przygotował John Eliot Gardiner, który dyrygował English Baroque Soloists oraz Monteverdi Choir. Jako soliści wystąpili Juan Diego Florez, Lucy Crow oraz Amanda Forsythe.

 

Współpraca Fulljames oraz Shechter przyniosła dość dobre rezultaty. “Orphée et Eurydice” posiada kilka fragmentów muzycznych, które były specjalnie przygotowane dla baletu. Choreografia Shechter wydaje się tutaj naturalna i dobrze się wpisuje w przedstawienie. Shechter w subtelny sposób przywołuje rytualną formę tańca, który pomaga przekroczyć siebie. Fulljames natomiast stworzył minimalistyczne i intymne przedstawienie, które opowiada o rozpadzie małżeństwa. Orfeusz i Eurydyka nie są już w stanie sobie zaufać, ich drogi się rozchodzą i muszą się z tym pogodzić.

 

John Eliot Gardiner wspaniale oddał bogactwo muzyki Glucka. Pod jego batutą ta muzyka mieni się barwami wspaniałych rytmów, interesujących harmonii i urzekających melodii. Amerykańska śpiewaczka Amanda Forsythe była wokalnie wyrazista, śpiewała pewnie i dramatycznie. Brytyjka Lucy Crow oczarowała publiczność wyjątkową techniką i poruszającym liryzmem. Jednak to Peruwiański tenor Juan Diego Florez skradł przedstawienie. Był bezsprzecznie gwiazdą wieczoru. Jego wysoki, liryczny tenor uwodził swoją barwą, a koloratury wprawiały w osłupienie. Aria “L’espoir renait dans mon âme” z pierwszego aktu to wokalny Mont Everest, naszpikowana zwodniczymi trylami w wykonaniu Floreza brzmiała naturalnie i niezwykle efektownie. Tym, którzy chcą się przekonać o uwodzicielskiej sile głosu Florena, polecam najnowsze nagranie wytwórni Decca zatytułowane “Italia”.

 

“Orphée et Eurydice” to mocny poczatek sezonu. Mam nadzieję, że kolejne produkcje również dostarczą niezapomnianych wrażeń. W tym roku podobno kilka produkcji Royal Opera House mają być dostępne w wybranych kinach w Polsce.

 

Z Londynu dla Presto Jacek Kornak

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.