Premierowe wykonania pod mistrzowską batutą
I znów emocje… 16 listopada wieczorem rozpoczął się Konkurs Dyrygentów.
Na początku trochę „oficjałki”, bo przecież to wydarzenie prestiżowe i na skalę światową. Konkurs uroczyście otworzył Marszałek Województwa Śląskiego Adam Matusiewicz, a uczestników powitała dyrektor festiwalu Grażyna Szymborska. Podczas inauguracji przemówił także przewodniczący jury dyrygent Antoni Wit i odbyło się losowanie kolejności uczestników.
Koncert inauguracyjny poprowadził Mirosław Jacek Błaszczyk, charyzmatyczny dyrygent Filharmonii Śląskiej. Usłyszeliśmy dwa prawykonania. Na początek zabrzmiała „Symfonia” Stanisława Moryty. Choć tytuł wskazywałby na wielką formę, to jednak była to właściwie uwertura symfoniczna, bardzo urzekająca i melodyjna, formą przypominała klasyczne utwory. Momentami nawet brzmiała bardzo filmowo. Została przyjęta gromkimi brawami.
Po niej zabrzmiał utwór Eugeniusza Knapika o angielskim tytule: „Beauty Radiated in Eternity” czyli „Piękno promieniowało w wieczności”. Trudno mi powiedzieć, jak sklasyfikować ten nowy utwór Knapika. Na pewno należy do tych, które muszą się ograć i powoli zakorzeniać w umysłach słuchaczy. Dla mnie nie była to prosta kompozycja. Linie melodyczne orkiestry wielokrotnie przeplatały się z wtrąconymi solówkami poszczególnych instrumentów, kończącymi się tak samo szybko, jak się pojawiły. Do tego chór… Niełatwa partia wokalna wmieszana w brzmienie orkiestry momentami sprawiała wrażenie chaosu. Ale w końcu może o to chodziło, być może nawet było to nawiązanie do biblijnego chaosu z początków świata?
[gallery]376[/gallery]
Jednak było w tym utworze coś elektryzującego, coś co kazało czekać następnego taktu. Dla specjalistów siedzących na sali mógł to być utwór odkrywczy, nowoczesny. Pisząc jednak z perspektywy przeciętnego słuchacza, muszę stwierdzić, że został on wykonany głównie po to, by zgromadzonym na sali uczestnikom konkursu pokazać, jak trudne dzieła czasem przychodzi prowadzić dyrygentowi. Na pewno kompozycja ta była mistrzowska, jeśli chodzi o kunszt dyrygencki. Maestro Błaszczyk momentami prawie odrywał się z pulpitu, dyrygując bardzo ekspresyjnie. Zaskakujące wejścia instrumentów wymagały od niego mistrzowskiego przygotowania i precyzji, ale do tego Mirosław Jacek Błaszczyk zdążył się już przyzwyczaić przez lata pracy w Filharmonii Śląskiej. Miło było obserwować siedzących obok mnie zagranicznych uczestników z podziwem patrzących na niezwykle emocjonalne prowadzenie orkiestry.
Na pocieszenie można powiedzieć, że koncert inauguracyjny był mocnym akcentem na początek wydarzenia. Teraz przed nami konkurs, w którym usłyszymy zarówno utwory klasycznych jak i współczesnych kompozytorów. Zapowiada się więc bardzo emocjonująco.
Adrian Nowak