Podróże w przestrzeni i czasie [VI Kromer Festival Biecz]
24 lipca odbyły się dwa koncerty otwierające szóstą edycję Kromer Festival Biecz. Już od pierwszej edycji festiwalu zamysłem twórców było stworzenie cyklu koncertów, które odbywałyby się we wnętrzach z epoki. VI Kromer Festival Biecz okazał się kontynuacją pierwotnych założeń, jednak z jednym dość znaczącym „ale” – wszystko to można było obejrzeć na ekranie. Czy koncert muzyki dawnej to dobry pomysł na piątkowy wieczór we własnym salonie muzycznym?
Pierwszy koncert „Nuit e iour” – obsesja miłości” w wykonaniu grupy Sollazzo Ensemble dał widzom możliwość przeniesienia się do XIV w. A to wszystko dzięki scenerii z epoki, śpiewakom ubranym w średniowieczne stroje i muzykom grającym na instrumentach dawnych. Zespół Sollazzo powstał w 2014 r. i od tamtego czasu skupia muzyków, którzy chętnie wracają do repertuaru późnego średniowiecza i wczesnego renesansu. Grupa należy do laureatów programu „Eeemerging”, który zrzesza i umożliwia rozwój młodym, uzdolnionym interpretatorom muzyki dawnej. Tego wieczoru grupa Sollazzo za pomocą słów i muzyki przedstawiła trzy różne oblicza miłości: tragiczne, religijne i spełnione. XIV-wieczni włoscy twórcy, tacy jak: Matteo da Perugia, Paolo da Firenze, Giovanni da Cascia czy Jacob de Senlèche poszukiwali inspiracji w miłości nie tylko tej zmysłowej, ziemskiej, lecz także w relacji Boga i człowieka. Koncert rozpoczął się od uroczystego „Kyrie Rondello”, które pochodzi z Watykańskiego Manuskryptu. Od pierwszych dźwięków można było usłyszeć wyjątkowe barwy instrumentów, takich jak: fidel, portatyw, lutnia i psalterium, które dopełniały kantylenowe śpiewy dwóch sopranistek – Carine Tinney i Anary Khassenovej oraz tenora Jonatana Alvarado.
Unlocked
Podczas drugiego koncertu widzowie mogli przenieść się na farmę w samym sercu Anglii, do swojskiego, ceglanego pokoju, który chwilę później miał wypełnić się lekko rozwibrowanymi dźwiękami pasaży, obiegników i tryli. Tam czekał na nich ceniony hiszpański skrzypek i kompozytor Jorge Jiménez, który swój koncert zatytułował „Unlocked”. W obecnej sytuacji na świecie tytuł koncertu ma szczególne znaczenie. Bez wątpienia Jorge Jiménez ukazał, że muzyka potrafi otworzyć umysły i dotrzeć do ludzi nawet wtedy, gdy narzuca się im różne ograniczenia. Jednak warto zauważyć, że chodzi tu również o otwarcie się na różne epoki, style i gatunki muzyczne. Tym razem podróż w czasie rozciągała się od XVIII w. aż do dzisiaj. Program koncertu łączył dwa na pozór odległe od siebie światy. Z jednej strony ogromne, monumentalne dziedzictwo baroku na czele z kompozycjami Tartiniego i Bacha. Z drugiej strony pojawiła się twórczość Jiméneza, bliższa naszej epoce. Można było usłyszeć także utwory wielkiego hiszpańskiego poety Federica Garcíi Lorki w aranżacji Jiméneza. Ten koncert był również upamiętnieniem Krzysztofa Pendereckiego. To specjalnie dla niedawno zmarłego kompozytora skrzypek zagrał „La Follia” – utwór Pendereckiego zainspirowany kompozycjami Corellego. Bez wątpienia nie jest łatwo zaskarbić sobie uwagę publiczności, z którą nie ma się kontaktu na żywo. Jiménez wcielił się w rolę konferansjera, by jeszcze bardziej wciągnąć widzów i słuchaczy do swojego świata. Artysta stworzył spójny cykl utworów, które pozornie wydawały się od siebie odległe. Korytarze czasu się połączyły, została muzyka.
Maria Krawczyk