Pierwszy buntownik muzyki

17.12.2017
Pierwszy buntownik muzyki

Jego nazwisko znaczy po flamandzku „buraczany ogród”. Pochodził z muzykalnej rodziny, jego dziadek był dyrygentem orkiestry księcia arcybiskupa w Bonn, a ojciec tenorem. Roland Manuel nazwał go „pierwszym zbuntowanym w sztuce”… Mowa oczywiście o Ludwigu van Beethovenie. Dziś przypada 247 rocznica jego chrztu (dokładna data urodzin nie jest znana). A życiorys kompozytora z Wiednia jest równie burzliwy i romantyczny, co dzieła, które tworzył. Bo czy wiecie, że…

Jego ojciec był alkoholikiem i, delikatnie mówiąc, człowiekiem gwałtownym w obejściu. Prawdopodobnie właśnie z tej przyczyny stracił pracę, a na Ludwiga spadł obowiązek utrzymania rodziny (ojca i dwóch młodszych braci).

W wieku 12 lat został zastępcą organisty, a rok później – klawesynistą dworskiej orkiestry.

Pobierał lekcje kontrapunktu u Josepha Haydna, a kompozycji wokalnej – u Antoniego Salieriego.

Był jednym z pierwszych niezależnych twórców. Przy czym niezależność trzeba rozumieć jako brak stałego zatrudnienia przez monarchę lub zwierzchnika kościoła. Przez wiele lat otrzymywał stałą pensję od swoich mecenasów - wiedeńskich arystokratów.

W 1814 r., podczas Kongresu Wiedeńskiego, jego sława osiągnęła szczyt. Na jego dzieła (symfonie, kwartety, koncerty…) czekała cała Europa. Rok później przestał występować z powodu coraz poważniejszych problemów ze słuchem.

Przez wiele lat, także po utracie słuchu, zbierał pieśni różnych narodów, w tym dwie polskie. Najwięcej zebrał pieśni z wysp brytyjskich, ze względu na zamówienie, jakie otrzymał od tamtejszego wydawcy. Zamówienia do końca nie zrealizowano, ale ponad 400 pieśni, opracowanych na głos, fortepian i wiolonczelę - ostało się dla potomnych.

Był zafascynowany postacią Napoleona (to jemu planował początkowo zadedykować swoja III Symfonię „Eroica”), jednak głęboko się nim rozczarował, gdy ten mianował się Cesarzem Francuzów. W historii ostał się elegancki cytat. Założymy się jednak, że użył mniej parlamentarnych słów, by wyrazić oburzenie dla zachowania Napoleona.

Napisał w życiu tylko jedną operę - "Fidelio", za to uwerturę do niej pisał cztery razy. A samą operę kilkakrotnie przerabiał i do końca nie był z niej zadowolony. Publiczność też nie.

Nigdy nie udało mu się spotkać towarzyszki życia. Do dziś nie wiadomo, kto był Nieśmiertelną Ukochaną Beethovena. Powstało wiele teorii, niektóre bardzo prawdopodobne, inne kontrowersyjne. Łącznie z tą w filmie z Garym Oldmanem, w której ukochaną tą miała być jakoby... szwagierka Beethovena.

Swojego bratanka Carla darzył wielką i nieodwzajemnioną miłością. Po śmierci brata, próbował drogą sądową odebrać go matce.

Był skąpy, podejrzliwy i gwałtownego charakteru. Wśród ludzi z jego otoczenia nie było podobno nikogo, kogo by nie obraził.

Do dziś krążą legendy o rzekomo istniejącym, lecz zaginionym rękopisie jego X Symfonii.

Podobno ostatnią wolą Beethovena było napić się dobrego wina. Rzeczywiście zapas dotarł, ale już po jego śmierci. Miał tylko 57 lat...

{MN, KAW}

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.