Patricia Kass w Katowicach: był i kabaret, i francuskie disco
ADRIAN NOWAK: Polska trasa koncertowa Patricii Kass potwierdziła tezę, że francuska piosenka ma się całkiem dobrze. Artystka udowodniła, że nie na darmo uważana jest za współczesną Edith Piaff. Artystka przeniosła nas w świat paryskich bulwarów i kawiarni, klimatów tak dobrze kojarzonych z filmów, a przecież wcale nie tak odległych. W zaledwie dwugodzinnym koncercie posłuchaliśmy piosenek kabaretowych, pieśni francuskich, w zupełnie nowej aranżacji, ocierających się o francuskie disco.
Byłem na ostatnim z koncertów Patricii Kass w Katowicach, w sali, która tylko na pozór wydaje się wymuszać bardzo poważne i stateczne zachowania. NOSPR jak zawsze nie zawiódł selektywnością dźwięku i choć początkowo publiczność wydawała się dość spięta, być może właśnie powagą sali, za namową Patricii bardzo szybko dała się wciągnąć w zabawę. Pomyliłby się ten, który pomyślałby, że na ostatnim koncercie artystka będzie się oszczędzać. Po dwóch godzinach niezwykłego show współbrzmienia muzyki i bardzo kameralnego, efektownego oświetlenia diva schodziła ze sceny szczerze zmęczona, ale z szerokim uśmiechem na twarzy, pozdrawiając publiczność i wielokrotnie wracając na scenę do ukłonu i bisu. Bez zbędnych słów wypełniła czas swoimi największymi przebojami, wplatając w nie także piosenki z najnowszego albumu. Z utęsknieniem czekam na wieści o kolejnym powrocie szansonistki (w najlepszym tego słowa znaczeniu) Patricii Kass do Polski.