A nie potrzebujecie kontrabasu?

13.06.2016
wszystkie zdjęcia: Maciej Pagacz / Macbet

– Po ośmiu latach młodzi sami do nas piszą – czy będzie festiwal, czy brakuje nam może jakichś instrumentów do orkiestry. Oni czują, że to jest ich miejsce. Zresztą proszę zobaczyć, jak tu ładnie. Jak się człowiek tak dwa razy dziennie przejdzie tą alejką, to czuje się wakacyjną aurę. Choć to nie wakacje, bardzo dużo tu pracujemy. Ale i to młodzi lubią – podczas spaceru po parku zdrojowym w Konstancinie-Jeziornej Małgorzata Szanduła, dyrektor tutejszej szkoły muzycznej opowiada mi o swoim YouthFestivalu.
Pomysł na Młodzieżowy Festiwal Muzyki Kameralnej w Konstancinie wziął się poniekąd z idei miast partnerskich. Konstancin-Jeziorna ma ich dziś całkiem sporo. Parę lat temu, gdy festiwal rodził się w głowach trzech artystek (Agnieszka Kiniorska, Katarzyna Skrzypczak i Małgorzata Szanduła), miasta partnerskie były trzy i skromna perspektywa zaproszenia do Konstancina kilkunastu osób, które wspólnie będą muzykować i wymieniać się doświadczeniami – bo w każdym kraju edukacja muzyczna przebiega jednak trochę inaczej, gra się trochę inny repertuar. – Przyjechali do nas Czesi. A tam, normalnie w szkole, gra się muzykę ludową. I przyjechali do nas – w pięknych morawskich strojach i grali morawski repertuar. Pięknie było!

 

W tym roku też jest pięknie. Po pierwsze, dopisuje aura. Słonecznie, ciepło. Po drugie, dopisuje młodzież – „ja wiem, że będzie tu fajnie” – deklaruje na dzień dobry jedna z uczestniczek, a koleżanki potakują głowami. Organizatorzy dbają o komfort gości.
– Dziewczynki, usiądziecie przy trzecim i czwartym pulpicie, żeby koledzy z Czech dobrze się czuli – posadzimy ich tu, z przodu. Zgadzacie się? – Agnieszka Kiniorska planuje rozmieszczenie grupy smyczkowej w festiwalowej orkiestrze. Dziewczynki zgadzają się bez obiekcji. Umiejętność współpracy w zespole to jedna z ważniejszych kompetencji wzmacnianych podczas tej imprezy.

Festiwal to zajęcie non-profit i właściwie trochę na przekór: powstał jeszcze przed reformą edukacji artystycznej, w ramach której szumnie zapowiadano koniec kształcenia muzyków na solistów i wprowadzenie idei grania zespołowego. – To nie prawda, że w Polsce nie było grania zespołowego. Wspólne muzykowanie istniało zawsze, choć nieoficjalnie. To w końcu nasza naturalna potrzeba – twierdzi Małgorzata Szanduła. Formuła festiwalu jest prosta: organizatorzy zapraszają młodzieżowe zespoły kameralne ze szkół muzycznych miast partnerskich Konstancina-Jeziornej. – Nie tylko z miast partnerskich – dodaje Małgorzata Szanduła – To ważne, bo byli u nas między innymi Szwedzi, Austriacy, a tam miast partnerskich nie mamy.
Dziś już organizatorzy dobrze znają przyjeżdżające zespoły – ich poziom i zaangażowanie. Zespoły prezentują się na koncertach podczas dwóch dni festiwalowych w Konstancińskim Domu Kultury. W programie każdego zespołu musi znaleźć się utwór rodzimego kompozytora. Poza tym podczas koncertu finałowego wszystkie zespoły grają razem program symfoniczny.

– Partytury wysyłamy im wcześniej, młodzież przyjeżdża mniej lub bardziej przygotowana – opowiada dyrektor festiwalu – Dopiero tu, na miejscu rozpoczynają się próby. Młodzi mają na to cztery dni.

– A jeśli brakuje w orkiestrze jakichś instrumentów?

– Wtedy uzupełniamy skład o młodzież stąd, z Warszawy.

– Nie zapraszacie z daleka?

– Raczej nie, ze względów logistycznych. Choć czasem się zdarza – zapraszamy instrumentalistów z Lublina, a nawet z Bielska Białej czy z Sanoka. Rok temu nie musieliśmy np. szukać harfy, bo akurat była harfistka w składzie jednego z zespołów. Ale młodzi muzycy piszą do nas: a będzie w tym roku festiwal, nie potrzebujecie kontrabasu?

– A jak się zgłaszają zespoły nowe? Przeprowadzacie selekcję?

– Selekcji nie ma, ale zespół weryfikujemy. Bo dla nas liczy się przede wszystkim poziom. I możliwość wspólnego grania. Nie chodzi o to, żeby przyjechało dwa tysiące osób, każdy coś zagrał i pojechał do domu. Tu ma się tworzyć wspólnota.

 

– A drożdżówek wam nie potrzeba?
Wspólnota ma szansę tworzyć się i w czasie, i w przestrzeni. Wszyscy mieszkają w jednym miejscu – w centrum festiwalowym przy ul. Sienkiewicza 11/13, w zabytkowych budyneczkach, gdzie jest hotel i sale prób. Tworzy się tygiel muzyczno-kulturowy, bo przyjeżdżają młodzi ze szkół muzycznych krajów dawnego bloku wschodniego i dawnego Zachodu. Dyrektor festiwalu mówi, że cały czas widać podział. U nas, w Czechach, na Słowacji czy na Litwie podejście jest bardziej solistyczne do kształcenia muzycznego. Na Zachodzie mocniej zakorzeniona jest idea wspólnego muzykowania. Ale w Konstancinie, na szczęście, wszystko się miesza i uzupełnia. Tworzy się też szczególny rodzaj więzi, tworzy się lokalna społeczność. To widać także na etapie organizacji. – Dzwoni do mnie mama, której dziecko brało udział w festiwalu, ale dawno temu, dziś to dziecko ma 23 lata – opowiada Małgorzata Szanduła – Ale ta mama dzwoni i pyta: „A drożdżówek wam nie potrzeba?” Mówię, że oczywiście, potrzeba. „Dobrze, to ja przyjadę”. Przyjeżdża więc i pyta, ile, na kiedy, bo dziś będzie składać zamówienie. I tak to działa – bo gdy robi się coś autentycznie, z potrzeby serca, to inni się w to włączają, chcą pomagać.

 

Nie ma czasu na zwiedzanie
Dzięki takiej życzliwości przedsięwzięcie może się rozrastać. Bo oczywiście od początku tworzone jest po polsku, z polską fantazją: nic nie mamy, ale wydarzenie widzimy wielkie i damy radę. No dobrze, nie do końca nic – od początku jest dbanie o wysoki poziom merytoryczny i staranność organizacyjna. Skala festiwalu podporządkowana jest właśnie tym kryteriom. Zespołów nie jest dużo, ale razem mieszkają, razem ćwiczą w podziale na sekcje, przygotowują się do wspólnego występu symfonicznego. I dzielą się doświadczeniami. Zespoły przyjeżdżają ze swoimi opiekunami, którzy pełnią rolę pedagogów także dla innych uczestników festiwalu. W tym roku za przygotowanie uczestników odpowiadają: Agnieszka Kiniorska (grupa smyczkowa), Katarzyna Skrzypczak (grupa dęta), Małgorzata Zebura (grupa perkusyjna) i Piotr Stawarski (chór). Orkiestrę poprowadzi Andrzej Borzym, który także dopasowuje partytury do składu orkiestry, a chór festiwalowy – zaprzyjaźniona dyrygentka z Czech Tatiana Jonasova. Finał zapowiada się bardzo atrakcyjnie, nie tylko dla uczestników. Utwory polskich kompozytorów – w tym roku dedykowany utwór napisał Andrzej Borzym, do tego muzyka filmowa m.in. W. Kilara i J. Williamsa oraz przepiękna klasyka, choćby ta autorstwa A. Dvořáka. Więc w niedzielę 12 czerwca nie może Cię zabraknąć w amfiteatrze w Konstancinie.
YouthFestiwal w Konstancinie-Jeziornej odbył się w tym roku pod patronatem magazynu Presto. Muzyka Film Sztuka.
Wydarzenie obserwowała Kinga A. Wojciechowska

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.