Nagrody Koryfeusz 2017 przyznane!
Polskie środowisko muzyczne przyznało Koryfeusze. Piękne statuetki zaprojektowane przez prof. Adama Myjaka odebrało dziś czterech laureatów: debiutantka, gwiazdor i dwóch nestorów.
Jako pierwsza statuetkę z rąk Pawła Gusnara, saksofonisty i prorektora Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie odebrała flecistka Marianna Żołnacz, która głosami publiczności została uznana za DEBIUT ROKU.OSOBOWOŚĆ ROKU - ta nagroda przypadła pianiście Szymonowi Nehringowi. Nagrodę wręczał kompozytor i aranżer Adam Sztaba. Zwycięzca otrzymał także nagrodę finansową od Stowarzyszenia Stoart w wysokości 10 tysięcy złotych. Niestety nie było go na gali, ponieważ właśnie rozpoczął studia w Yale, w USA. Nie ulega wątpliwości, że wyczyn Nehringa podczas tegorocznego konkursu pianistycznego im. Artura Rubinsteina w Tel Awiwie, gdy zgarnął on prawie wszystkie nagrody, zasługuje na uznanie. Szkoda, że rzucił cień na osiągnięcia pozostałych finalistów - Joanny Freszel, Pawła Gusnara, a w szczególności Nikoli Kołodziejczyka i Artura Zagajewskiego. WYDARZENIE ROKU - statuetkę Koryfeusza z rąk dyrygenta Tadeusza Strugały otrzymali kompozytor Krzysztof Penderecki, były chórmistrz Filharmonii Narodowej Henryk Wojnarowski i i dyrektor Filharmonii Narodowej Wojciech Nowak za płytę Penderecki conducts Penderecki vol 1. (wyd. Warner Classics), która otrzymała nagrodę Grammy. Gdyby ktoś pytał, gdzie tu wydarzenie, otóż składa się na nie zdarzeń kilka - pierwsze nagranie Krzysztofa Pendereckiego z Chórem i Orkiestrą Filharmonii Narodowej, pod batutą kompozytora. Na płycie znalazło się także wykonanie nowego utworu Dies Illa. No i uhonorowanie Grammy. Trochę nas dziwi przyzwanie nagrody za otrzymanie nagrody. Szczególnie że konkurencja była bardzo mocna: * Festiwal Prawykonań - Polska Muzyka Najnowsza, stworzony przez dyrektor NOSPR Joannę Wnuk-Nazarową, który w odróżnieniu od Warszawskiej Jesieni nie jest festiwalem eksperymentów muzycznych, ale faktycznym przeglądem najnowszych dzieł tworzonych przez kompozytorów wszystkich pokoleń. Atutem biennale jest to, że wszystko słyszymy tu po raz pierwszy. Niektóre kompozycje powstają specjalnie na festiwal, inne kompozytorzy wyciągają z szuflad, aby mogły zabrzmieć w najlepszej polskiej sali filharmonicznej w wykonaniu najlepszych orkiestr, zespołów kameralnych i solistów. * Wydanie dwupłytowego albumu Quo vadis Feliksa Nowowiejskiego z udziałem wokalnych gwiazd - Aleksandry Kurzak, Artura Rucińskiego i Rafała Siwka. * Światowa prapremiera opery Aleksandra Tansmana "Złote runo" na festiwalu jego imienia w Łodzi. Historia powstania, a potem odnalezienia tej opery nadaje się na scenariusz filmu. Sama opera jest dziełem pięknie uniwersalnym, pełnym poczucia humoru i ponadczasowej mądrości. NAGRODA HONOROWA. Wręczyli ją Joanna Wnuk-Nazarowa i Miłosz Bembinow, który reprezentował Zaiks, fundatora nagrody finansowej. W tym roku wyróżniono nią Jerzego Maksymiuka! Jesteśmy dumni i zachwyceni. Dziekujemy Maestro! Co z tego, że zostawił frak w taksówce, albo dyrygował w dwóch różnych butach. Nawet za to go kochamy <3 Zapytajcie kwiaciarek na Piotrkowskiej w Łodzi, na molo w Sopocie, na Długim Targu w Gdańsku, na Krupówkach w Zakopanem, kogo chcecie zapytajcie o nazwisko dyrygenta, a odpowiedzą: Jerzy Maksymiuk. Dlaczego? Bo nie tylko jest świetnym dyrygentem, pianistą, kompozytorem, ale przede wszystkim - kocha ludzi, rozmawia z tymi kwiaciarkami w Łodzi, z turystami na molo - o ich życiu, o pogodzie, o tym, jakiej muzyki słuchają... A i muzycy kochają go za tysiące prawykonań muzyki współczesnej, za perfekcjonizm, za zatracenie się w muzyce... I jeszcze jedno - co powiedział Jerzy Maksymiuk, gdy stanął przy mikrofonie? Ano... pogratulował - wszystkim laureatom wieczoru i wymienił nazwisko dyrygenta, z którym chciałby podzielić się nagrodą. Cały Maksymiuk - chciałoby się powiedzieć... Wieczór budził emocje także od strony muzycznej. Otworzyła go suita piosenek Wojciecha Młynarskiego. "Nie ma jak u mamy", "Przyjdzie walec i wyrówna" oraz "Róbmy swoje", to niektóre z utworów zaaranżowanych prześlicznie przez Krzysztofa Herdzina, który poprowadził Polską Orkiestrę Radiową. Róbmy swoje - to także przesłanie tego wieczoru. I chyba nie tylko dzisiejszego dnia, w którym obchodzone jest Święto Muzyki. Dano temu wyraz urozmaicając wieczór. Był romans klasyki z jazzem Bogusława Schaeffera: "Course J", brawurowo zagrany przez kwintet jazzowy i "radiówkę", tym razem pod pałeczką Macieja Koczura (Krzysztof Herdzin zajął miejsce przy Steinwayu). Marek Napiórkowski i Artur Lesicki zjawiskowo wykonali filmowe hity w gitarowym duecie. Wspomagał ich wydatnie przy pulpicie dyrygenckim Krzysztof Herdzin wraz z orkiestrą. Ale to nie koniec jego obecności na estradzie, bo poprowadził orkiestrę jeszcze raz - przez fragment swojej Suity na tematy polskie, którą niedawno nagrał z legendarną orkiestrą Academy of St. Martin in the Fields w Londynie, w niemniej słynnym studiu Abbey Road. W finale usłyszeliśmy natomiast po raz pierwszy koncert fortepianowy Zygmunta Koniecznego. Bardzo aktualny, bardzo filmowy z nieoczywistą, niedokończoną puentą, której nieco niepokojący, a może - zabawny? charakter pozostawił słuchaczy w lekkim zdziwieniu a może nawet niedosycie.
Nagrody wręczono po raz siódmy. Tradycyjnie w Studiu im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie.
Operatorem nagrody niezmiennie jest Instytut Muzyki i Tańca. Gala odbyła się pod patronatem magazynu "Presto. Muzyka Film Sztuka" i portalu prostoomuzyce.pl
{Kinga Wojciechowska}