Na dziedzińcu zamku w Kończycach
Kończyce Małe - na jeden wieczór w roku ta maleńka miejscowość zamienia się w prawdziwą stolicę śpiewu.
Wszystko za sprawą cieszyńskiego Festiwalu „Viva il canto!” i jego koncertu inauguracyjnego, który już od trzynastu lat gości na dziedzińcu kończyckiego zamku.
- Jest to największe wydarzenie kulturalne na terenie naszej gminy. Festiwal już na dobre wpisał się w kalendarium imprez kulturalnych, co pokazuje dzisiejsza frekwencja. – mówi zastępca Wójta gminy Zebrzydowice, Karol Sitek.
I chociaż kapryśna pogoda wzbudzała niepokój, to muzyka szybko rozpogodziła nie tylko twarze publiczności, ale i niebo nad Kończycami Małymi. Wieczór okazał się być inny niż dotychczas – zamiast corocznej opery lub operetki słuchacze wyruszyli w muzyczną podróż, by zebrać najpiękniejsze, niezapomniane melodie.
- Jest to przełamanie pewnej konwencji. Jeśli jest wystawiana opera czy operetka, to melomani z góry nastawiają się określonego kompozytora. Natomiast dzisiaj mamy zbiór wszelkich melodii, pieśni, arii, duetów – można więc w pigułce przeżyć wszystko i posłuchać wielu kompozytorów – mówi Karol Sitek. - Myślę, że ludzie zapamiętają i wybiorą swoje ulubione utwory z dzisiejszego koncertu – dodaje mieszkanka Kończyc, pani Urszula.
A trasy tej wyprawy nie powstydziłoby się niejedno biuro podróży – odwiedziliśmy Wiedeń, Barcelonę, Neapol, Budapeszt, Londyn, Moskwę i Warszawę, w każdym miejscu znajdując melodię, której się nie da zapomnieć. Nie zabrakło więc wiedeńskiego walca, węgierskiego czardasza, musicalowych przebojów czy piosenek Jana Kiepury. Żywiołowe reakcje publiczności wywoływały bisy (także w trakcie koncertu), których artyści nie skąpili. Szczególnie barwnie zaprezentowała się sopranistka Sabina Olbrich-Szafraniec, zachwycająca nie tylko kunsztem wokalnym, ale i znakomitą charyzmą. Równie przebojowo wypadły arie w wykonaniu tenora Mateusza Zajdela, który przepięknym głosem i zabawnymi komentarzami skradł serca nie tylko damskiej części publiczności. Chociaż jego zamiar mógł być zupełnie inny: Brunetki, blondynki, i rude, i szatynki, całować chcę! – śpiewał wraz z barytonem Ireneuszem Miczką w finałowej piosence. Ale nie tylko muzyka czarowała słuchaczy.
– Bardzo podobają mi się sukienki solistek. Panowie też są bardzo ładni! – mówi Justyna. Był to więc wieczór lekki i przyjemny, pełen przeżyć – zgodnie z tytułem koncertu – niezapomnianych. Wyraz temu dała owacja na stojąco oraz podwójny bis – spontaniczny, improwizowany przez solistów i część członków Śląskiej Orkiestry Festiwalowej, przed którym Mateusz Zajdel obiecał: Spróbujemy! O tym, że maleńka miejscowość na południu Polski jest miejscem wyjątkowym nie trzeba nikogo przekonywać.
- 13 lat jesteśmy w Kończycach, nigdy nie padało. Dziękujemy Kończyce Małe! – podsumowała koncert dyrektor Festiwalu i jednocześnie jedna z prowadzących, Małgorzata Mendel. Jeśli więc Inauguracja miała być przedsmakiem dalszej części Festiwalu, to z niecierpliwością czekam na kolejne dni cieszyńskiego święta śpiewu.
- I liczę na to, że jeszcze wiele dobrej muzyki usłyszymy! – dodaje ks. Marek z Parafii NMP w Kończycach Małych.
Posłuchaj, co o Festiwalu mówią uczestnicy:
Posłuchaj, co o Festiwalu mówią uczestnicy (klik)
I zobacz zdjęcia: [gallery]344[/gallery]
relacjonuje Ewa Chamczyk