Muzyczny prezent od Sinfonii Varsovii
Sinfonia Varsovia nie po raz pierwszy podbija serca mieszkańców Warszawy, pomysłowo animując życie kulturalne stolicy. Spośród jej wielu inicjatyw, jak np.: „Odźwięki. Nowa muzyka polska”, „Szalone Dni Muzyki”, „Eksperymentalne wtorki”, „Potańcówki”, „Akcja Labirynt”, „Smykofonia na Grochowskiej”, my w pewne letnie popołudnie wybraliśmy koncert z cyklu „Sinfonia Varsovia swojemu miastu”...
...czyli Festiwal im. Franciszka Wybrańczyka. Jest to muzyczny prezent orkiestry dla mieszkańców Warszawy, który po raz pierwszy został zorganizowany w 2001 r. z inicjatywy wieloletniego dyrektora Sinfonii Varsovii Franciszka Wybrańczyka. Ponieważ kierowany przez niego zespół przez długi czas nie posiadał własnej siedziby, a muzycy o wiele częściej koncertowali za granicą niż w rodzinnym mieście, narodził się pomysł, aby Sinfonia Varsovia odbywała wyjątkowe tournée po różnych dzielnicach Warszawy, grając koncerty specjalnie dla warszawiaków i warszawianek. „Sinfonia Varsovia swojemu miastu” obejmuje zarówno koncerty kameralne, jak i symfoniczne, podczas których razem z orkiestrą występują uznani soliści i dyrygenci. Jednak od kiedy siedziba Sinfonii Varsovii mieści się na przy ul. Grochowskiej 272, wiele koncertów w ramach festiwalu odbywa się właśnie w tym miejscu, wzbogacając życie muzyczne na Pradze Południe.
Tak też się stało 9 sierpnia w imponującym pawilonie koncertowym, osłaniającym słuchaczy w tym dniu wprawdzie nie przed deszczem, ale przed upałem i skwarem. W gronie wykonawców znaleźli się: Karol Sikora (klarnet), jako trio smyczkowe: Celina Kotz (skrzypce), Mateusz Doniec (altówka), Piotr Mazurek (wiolonczela) i jako trio fortepianowe: Agnieszka Guz-Tarnowska – skrzypce, Katarzyna Drzewiecka – wiolonczela, Aleksandra Świgut – fortepian.
Na uwagę zasługują pozostająca na wysokim poziomie organizacja wydarzenia, przyjazna atmosfera oraz zróżnicowany repertuar, w ramach którego wysłuchaliśmy: tria smyczkowego oraz kwartetu na klarnet i trio smyczkowe Krzysztofa Pendereckiego (1933–2020), tria g-moll op. 8 Fryderyka Chopina (1810–1849) oraz dwóch miniatur Jana Drzewieckiego (1938–2006): „W łagodnym spojrzeniu” oraz „Jokingly Variations”. Te ostatnie, powszechnie dość mało znane, okazały się bardzo interesujące poznawczo, dobrze względem siebie skontrastowane, a przy tym wykonane rzetelnie i z finezją. Jednak prawdziwy popis kunsztu wykonawczego usłyszeliśmy w kwartecie Pendereckiego, pełnym trudnych do zestrojenia flażoletów, operującym wymagającym interpretacyjnie dialogiem pomiędzy partiami poszczególnych instrumentów. Muzycy nie tylko osiągnęli doskonały balans i opowiadali swoje muzyczne wątki niesłychanie ekspresyjnie (zwłaszcza skrzypaczka!), lecz także wyeksponowali piękne harmonie i hipnotyczny, skłaniający do niemal nabożnego skupienia, nastrój. W tym wszystkim jedno, co okazało się bardzo uciążliwe, to wymóg słuchania muzyki w maseczkach – biorąc pod uwagę panującą na zewnątrz temperaturę, cud, że nikt nie zasłabł, o zakłóconym odbiorze muzyki nie wspominając, choć oczywiście sytuacja ta pozostaje poza gestią organizatorów. Na szczęście ożywcze komentarze Michała Niżyńskiego pomagały przetrwać najtrudniejsze momenty na widowni.
(MB)