Muzyczny e-learning i domowa filharmonia

31.03.2020
Muzyczny e-learning i domowa filharmonia

Choć my, muzycy, zwykle kochamy filmy science-fiction, w których bohaterowie rozmawiają ze swoimi hologramami, a zamiast murowanych ścian otaczają ich szklane ekrany, na których wyświetla się dowolne miejsce na ziemi, to jedna rzecz jest niekwestionowana — nic nie zastąpi kontaktu z żywym instrumentem.

A choć postapokaliptyczne wizje świata nierzadko nas inspirują, to przecież rzeczywistość, w której nie możemy muzycznie dialogować z innymi kameralistami lub jako soliści mieć za plecami wieloosobowej orkiestry, już o nagłośnieniu sceny czy spontanicznej reakcji publiczności nie mówiąc, wydaje się koszmarem. Może zresztą jeszcze niedawno jej doświadczenie stałoby się użyteczne wszystkim tym, którzy dotąd na warunki koncertowe czy hałaśliwą widownię narzekali. Aktualnie doświadczamy jej wszyscy — pandemia koronawirusa zatrzymuje artystów w domach, a kultura przeniosła się do wirtualnych podziemi.

I z jednej strony zachwyca nas paleta nowych możliwości, z drugiej — nasze życie znów zaczyna pędzić, tyle że teraz w trybie online. Przemiana społeczna, jaka zwykle następuje wraz z rewolucją technologiczną i na skutek zmiennych okoliczności i sytuacji na świecie, wydaje się tylko chwilowa. Pozbawieni pracy muzycy szybko znaleźli nowe rozwiązania — jedni nauczają na wideo messengerze, drudzy proponują uczniom wysyłanie zapytań i materiałów dodatkowych czy nagrań mailem, jeszcze inni transmitują i grają koncerty w domach. I co ciekawe, najprawdopodobniej takie innowacyjne podejście do edukacji będzie przez ministerstwo promowane. W końcu my, muzycy, jesteśmy do zmian zmuszeni — chyba że chcemy pożegnać się z zawodem lub całkowicie zaprzepaścić rozwój naszych podopiecznych.

Kwarantanna marzeń?

Oczywiście, społeczna kwarantanna zarówno uczniom, jak i nauczycielom wiele umożliwia. Jest czas na ćwiczenie (o ile wszyscy posiadamy wyrozumiałych sąsiadów), lekcje mogą się odbywać o dowolnej porze, można nawet prowadzić zajęcia online i jednocześnie jeść obiad. Przesterowany na Skypie dźwięk staje się natomiast dodatkowym wyzwaniem dla wszystkich pragnących rozwijać słuch. Oczywiście, do czasu aż całkowicie nie zniekształci naszego postrzegania muzyki w przestrzeni akustycznej...

I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie brak zwykłej, prostej obecności drugiego człowieka, możliwości bezpośredniego pokazania czegoś przez nauczyciela uczniowi lub „fizycznej” korekty aparatu, gdyż kamerka w tablecie nie jest w stanie wszystkiego objąć czy wyrazić. Konieczny jest też wymóg dyscypliny — lekcja to lekcja, nie telefon, który można w ostatniej chwili przełożyć na później, a takie sytuacje znam z autopsji. Grafik zajęć tak samo funkcjonuje w rzeczywistości realnej, jak i wirtualnej, po prostu nie ma dzwonka i nie przemieszczamy się z sali do sali i na co innego kładziemy akcent.

Podobne doświadczenia ma lektorka języka angielskiego, Marta Fajans: „Kocham uczyć angielskiego przez Skype! Nie trzeba jechać godzinę wcześniej autem, płacić za parking w mieście, można jeść czosnek i siedzieć przy biurku w bryczesach i kaloszach”. Jakie jeszcze wskazuje pozytywy takiej lekcji? „Uczniowie są bardziej skupieni na słuchaniu (słuchawki, brak innych uczniów wokół), można na bieżąco wrzucać na czat linki do słownika z wieloma znaczeniami i wymową plus linki do gramatyki i ciekawostek (bardzo mnie to wciąga i moim licealistom wrzucam linki nawet po lekcji), w czasach izolacji kwarantannowej kontakt i lekcje grupowe czy indywidualne spełniają potrzebę socjalizacji, a zachowanie rutyny wpływa na dobre samopoczucie. Może nie chodzimy do pracy czy do szkoły, ale na angielski tak!”. Jeszcze inną perspektywą obiera multiinstrumentalistka grająca na suce biłgorajskiej w kultowym zespole Same Suki, Helena Matuszewska: „Mam poczucie, że to czas na zatrzymanie się. Zostałam bez pracy, w końcu jestem muzykiem-wolnym strzelcem... Jakoś jednak nie czuję teraz przerzucenia się na formę pracy online. Staram się rzadko włączać internet. Czuję, że to potrwa długo, a powrót do tego, co było (?) będzie długi lub niemożliwy, pęd online to powtarzanie tego samego błędu. Matka Natura dała nam szlaban, a my trochę jeszcze grupowo udajemy, że to tylko taka zabawa. A co jeśli świat chcę się zmienić? (…) A może to przekształcenie ma służyć uzdrowieniu, a nie kolejnej formie pracoholizmu tym razem w formie online?”


fot. Helena Matuszewska

Cena kompromisu

Czasem jednak nie ma wyboru i działać muzycznie online po prostu trzeba i być może w tym upatrywać zasadnicze zmiany dotychczasowego trybu życia. Trudno sobie wyobrazić, że przez ileś miesięcy uczniowie nie będą się uczyć, a nauczyciele nauczać, o tym, że każdy z nas musi wykonywać na co dzień swoją pracę i raczej nie może sobie pozwolić na wielotygodniową przerwę, nie wspominając. „Co do zasady jestem przeciwna lekcjom przez komunikatory wideo. — wypowiada się Katarzyna Duda —Jednak w obecnej nadzwyczajnej sytuacji musimy sięgać po takie rozwiązania. W bezpośrednim kontakcie z uczniem możemy wychwycić i zaprezentować najdelikatniejsze subtelności, które przede wszystkim dotyczą dźwięku, ale też pewnego rodzaju magii muzyki. W tych wyjątkowych warunkach, dzięki internetowi i nowoczesnej technologii, możemy zwrócić uwagę na wiele elementów gry na skrzypcach, zwłaszcza jeżeli nie jest to jeszcze etap ostatecznego szlifowania utworu. W formie elektronicznej transmisji audio-wideo najbardziej traci jakość dźwięku. Ale to już cena kompromisu”. Problem z dźwiękiem początkowo był odczuwalny i dla mnie podczas prowadzenia zajęć muzycznych, choć też muszę przyznać, że były one możliwe do przeprowadzenia wyłącznie ze starszymi uczniami. Największe wyzwanie stanowi jakość łącza internetowego. Gdy połączenie się zacina, bardzo ciężko przekazać swoje sugestie czy uwagi, z drugiej strony w warunkach „polowych” jeszcze trudniej jest mieć dostęp do optymalnego sprzętu. W skrajnych przypadkach doraźnym rozwiązaniem może być zwykły telefon, niemniej w branży krążą już najróżniejsze pogłoski na temat polecanych komunikatorów internetowych, niektórzy używają Zooma, inni Whats up'a czy wspominanego wcześniej Skype'a. „Przeprowadziłam już kilkanaście lekcji przez Skype'a i jest w porządku. — zapewnia studentka Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina, Małgorzata Romańska —Tylko z 6-latką było mi trochę ciężko, kiedy próbowała coś sama przeczytać. Nie było tak łatwo pokazać jej w nutach, gdzie jesteśmy i co ma grać na klawiaturze. Według mnie dobrym rozwiązaniem są słuchawki, bo niespecjalnie zagłuszają dziecku własne granie, a za to od razu ma szansę dzięki nim na bieżąco reagować na moje uwagi (bez słuchawek gra dziecka zagłusza mnie w głośniku i trzeba się cały czas zatrzymywać). Technicznie wygląda to tak, że swoją kamerę mam skierowaną na siebie, ale siedzę oczywiście przy pianinie — tak, żeby od czasu do czasu móc coś pokazać. Niestety uczeń nie postawi sobie ekranu tak, żeby mnie widzieć podczas grania, lecz uważam, że zupełnie nie jest to potrzebne, przecież na 'normalnej' lekcji też siedzimy obok niego”.


Katarzyna Duda, fot. Grzegorz Ligaj

Nowe-stare zasady

Pojawia się natomiast kwestia, jak rozliczać odpłatne lekcje muzyki online. Czy tak samo jak te „realne”, skoro jednak jakość kontaktu nie jest taka sama, czy też potraktować je jako kolejny stopień trudności i po prostu inną, równoprawną formę edukacji? Niektórzy uważają, że jeśli nie dojeżdżają do ucznia, to już z tego powodu cena za zajęcia online powinna być niższa. Inni argumentują, że z założenia lepiej, gdy to uczeń dojeżdża do nauczyciela, szczególnie jeśli sam nie posiada dobrego instrumentu w domu, a poza wszystkim rozliczanie lekcji online „taniej” może niekorzystnie wpłynąć na koniunkturę tych „realnych”, jednak docelowo dla rozwijania warsztatu muzycznego ważniejszych. W przypadku szkół udostępnianie uczniom regularnie strojonych, wysokiej klasy instrumentów stanowi ewidentny atut kształcenia się w danej placówce. „Jako jedni z pierwszych w naszej dzielnicy zamknęliśmy szkołę, ze strachu przed epidemią. Z uczniami naszej szkoły musieliśmy przenieść się do internetu. — opowiada absolwentka UMFC, Małgorzata Drązikowska — Wykorzystujemy do tego celu nie tylko popularne komunikatory i kamerę 4K ultra HD (która normalnie służy mi i mojemu mężowi do nagrywania naszych wypraw motocyklowych!) oraz mikrofon pojemnościowy. Zarówno uczeń, jak i nauczyciel mają przy sobie swoje instrumenty. Oczywiście, to nie to samo, co spotkania stacjonarne w szkole. Musieliśmy zmierzyć się z problemem minimalnego opóźnienia. Dlatego niemożliwe jest to, żebyśmy grali równocześnie z uczniem akompaniament, jak to dotychczas miało miejsce w naszej szkole. Natomiast poradziliśmy sobie w ten sposób, że nagrywamy uczniowi nasz 'podkład; i wysyłamy mu go przed lekcją. Te formę lekcji można wykorzystać również na utrwalenie wiadomości z teorii muzyki czy na pracę nad techniką. Szczerze mówiąc, bardzo baliśmy się tego rozwiązania, natomiast kolejne lekcje z naszymi uczniami pokazują nam, że jest to im bardzo potrzebne. Chociaż wszyscy z niecierpliwością czekają na spotkanie z naszymi nauczycielami 'na żywo', w szkole, widzimy, że zarówno uczniowie jak i ich rodzice, bardzo doceniają możliwość spotkania w internecie, możliwość kontynuacji”. Czy rzeczywiście wszyscy? O zdanie zapytałam rodziców... „Jak dotąd uczestniczyłam raz w tygodniu w zajęciach jako widz (moja córka jest w II klasie) — odpowiada Daria Rzepiela — dlatego łatwiej mi jest podpowiedzieć Poli, co w danym momencie zrobiłaby jej nauczycielka na klawiaturze. Mimo całego okropieństwa obecnej sytuacji na świecie, szukanie nowych możliwości może mieć pozytywny wpływ na rozwój edukacji już po zakończeniu epidemii”. Możliwe jednak, że taka otwartość na nowe media wynika poniekąd z faktu, że moja rozmówczyni jest krakowską artystką multimedialną i doktorem sztuk projektowych, a jej mąż, dr Tomasz Wełna, który prowadzi Pracownię OKO, chwilowo sam udziela lekcji rysunku online. Zupełnie inne zdanie ma Łukasz Pawlak, wydawca serii płytowych Requiem Records i Opus Series, którego wydawnictwo ma siedzibę w Warszawie. W odpowiedzi na moje zapytanie przesyła mi mema, żartując, że to komentarz od jego żony — na obrazku widzę doprowadzoną do histerii matkę z gromadką pociech i wesoły podpis: „BBC donosi, że matka trójki dzieci po czterech dniach kwarantanny wymyśliła szczepionkę na COVID!”. Natomiast rzeczowo analizuje problem moja redakcyjna koleżanka, na co dzień mieszkająca w Toruniu, Anna Józefiak: „Obie moje córki chodzą do szkoły muzycznej pierwszego stopnia. Starsza jest w klasie szóstej, młodsza w klasie trzeciej. Obie od poniedziałku mają regularne lekcje domowe, kierowane zdalnie przez nauczycieli. W przypadku młodszej, która uczy się gry na fortepianie, przyjęłyśmy z panią takie rozwiązanie: ja nagrywam wykonania Oli telefonem (obraz i dźwięk) i przesyłam filmy na mój kanał YouTube z dostępem wyłącznie dla nauczycielki. Pani ogląda nagrania i przesyła uwagi na mojego maila. My ćwiczymy codziennie godzinę, uwzględniając uwagi pani i dwa razy w tygodniu nagrywamy kolejne filmiki – i czekamy na sygnał od pani. Takie rozwiązanie moim zdaniem jest w tej sytuacji bardzo dobre. Od miesięcy codziennie grałyśmy po pół godziny lub trochę dłużej, kierując się wskazówkami pani zapisywanymi w zeszycie w trakcie lekcji, więc utrzymanie dyscypliny i rytmu pracy nie jest w tej chwili dla nas niczym nowym. Warunkiem powodzenia takiego rozwiązania jest obecność jednego rodzica w domu (nie wyobrażam sobie edukacji zdalnej w sytuacji, gdy oboje rodzice pracują na pełny etat), minimalna wiedza na temat uczenia dzieci oraz najważniejsze – wewnętrzna dyscyplina. I oczywiście w przypadku lekcji muzyki idealnie, jeśli przynajmniej jeden rodzic zna się na zapisie nutowym... Starsza córka, Anita, ma jednak inny problem – uczy się w klasie instrumentów perkusyjnych i z oczywistych względów nie ma na co dzień dostępu do kotłów, ksylofonu, marimby czy werbla. Zajęcia zostały więc zawieszone i jak na razie nie mamy pomysłu na rozwiązanie tej sytuacji.” Z tej perspektywy patrząc, wydaje się, że rzeczywiście lekcje angielskiego czy inne przedmioty mogą być prostsze do przeprowadzenia online niż te muzyczne. Aczkolwiek Anna Józefiak i w tej kwestii ma swoje przemyślenia: „System edukacji, oparty do tej pory głównie na testach, statystykach i wyścigu szczurów, który krzywdził i uczniów, i samych nauczycieli, musi zostać przewartościowany. Piszę to jako rodzic i jako nauczyciel z 14-letnim stażem”, pozytywnych i negatywnych aspektów społecznej kwarantanny upatruje także w kwestiach psychologicznych: „Obie córki bardzo tęsknią za przyjaciółmi z klasy. Nie wystarcza im kontakt telefoniczny, sms-owy czy przez wideorozmowę. Rozłąka mocno je smuci. Okazuje się więc, że konieczność pozostania w domu ujawniła siłę międzyludzkich relacji wśród młodzieży i dzieci. Mimo wszystko potrzebują one bezpośrednich spotkań, rozmów i bliskości. Status mojej młodszej córki na WhatsAppie jest taki: 'Chcę do szkoły! ;( ;( ;('”.

Próba na Skypie

Wracając do muzycznych lekcji online, pojawia się jeszcze jedno istotne pytanie, nie dotyczące wyłącznie wykonywania, ale i odbioru muzyki jako takiej. W przypadku przedłużającej się społecznej kwarantanny jak długofalowo edukować, nie mając dostępu do „żywej” muzyki innego niż nagrania cyfrowe? Wówczas nie można zobaczyć dotąd nieznanego sobie instrumentu, spróbować na nim zagrać, usłyszeć go na koncercie w wielkiej sali. A jeśli sytuacja za jakiś czas się unormuje, to jak być na to przygotowanym, jeśli już się jest wykształconym, czynnym w zawodzie muzykiem, który np. ma do zagrania premierowy koncert z orkiestrą, z którą jednak nie mógł odbyć wszystkich przewidzianych w harmonogramie prób z powodu kwarantanny? Pewne doświadczania w tym temacie ma klarnecistka, dr Jadwiga Czarkowska: „Mam wspomnienia sprzed prawie 10 lat, kiedy to Tomek Opałka komponował dla mnie 'D.N.A.' Koncert na klarnet basowy i zespół instrumentalny. Opałka przebywał wtedy w Los Angeles, a ja w Warszawie. Nasza komunikacja była konieczna, gdyż Tomek wykorzystując liczne techniki współczesne chciał uzyskać konkretne współbrzmienia. Eliminując już na wstępie klasyczne rozmowy telefoniczne, których koszt przekroczyłby nasze honoraria, wpadliśmy na pomysł spotkań za pośrednictwem programu Skype. Był to strzał w dziesiątkę! Popularny komunikator okazał się niezastąpiony w kwestii doboru odpowiednich brzmień multifonów, a dzięki funkcji wideorozmowy mogliśmy na bieżąco ustalać sposoby ich notacji. Jedyną kwestią, którą musieliśmy wcześniej omówić, była godzina naszych spotkań. Tomek będąc w Stanach przebywał w zupełnie innej strefie czasowej niż ja, tak więc doprecyzowanie godziny było koniecznością. Z mojej strony było to bardzo wyjątkowe doświadczenie.” Opowieść dr Jadwigi Czarkowskiej pomaga wierzyć, że konsekwencje „zastoju kulturalnego” spowodowanego unieruchomieniem życia publicznego z uwagi na zagrożenie epidemiologiczne, nie muszą być wcale aż tak odczuwalne w chwili, gdy wszystko szczęśliwie wróci do normy. Ale co jeśli, okres kwarantanny zacznie się przedłużać, czy oznacza to, że w dalszej perspektywie muzycy będą się musieli przebranżowić?


dr Jadwiga Czarkowska

Koncert online

Rozwiązanie dla tej sytuacji znaleźli Karina i Adam Bałdych: „Akcja społeczna #gramywdomu ma na celu organizację zbiórek publicznych powiązanych z koncertami realizowanymi w postaci 'live stream'. Jest reakcją na kwarantannę, która uniemożliwiła pracę artystyczną tysięcy muzykom, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji materialnej. – opowiadają – Naszym celem jest wykorzystanie nowych mediów i sposobów dotarcia do publiczności w celu realizacji wydarzeń artystycznych. Wierzymy, że sztuka powinna być finansowana, dlatego chcemy edukować publiczność o konieczności wspierania finansowego artystów, szczególnie w sytuacji kryzysowej. W #gramywdomu wierzymy, że odbiorca potrzebuje bezpośredniego kontaktu z twórcą, dlatego będziemy kładli nacisk na wymianę myśli po każdym z wydarzeń artystycznych w formie 'live chat' Chcemy, aby nasza działalność realizowana była w możliwie wysokiej jakości przekazu, dlatego edukować będziemy artystów o możliwych formach przesyłu danych w sieci, streamingu, realizacji dźwięku i obrazu. Wiemy, czym jest atmosfera koncertu w bardzo dobrej sali, dlatego chcemy możliwie jak najwierniej oddać klimat przestrzeni, w której znajdują się artyści. Wreszcie #gramywdomu ma uświadamiać, że dotychczasowy sposób funkcjonowania kultury w Polsce nie daje wystarczającego bezpieczeństwa artystom.” Inicjatywa Bałdychów jest mi bliska – sama zaproponowałam na grupie Wirtualna Ręka, przeznaczonej do zgłaszania potrzeb i oferowania wsparcia, ogólnodostępną transmisję live z kontemplacyjnego koncertu z misami himalajskimi, w celu ukojenia i zredukowania napięcia, które nam wszystkim aktualnie towarzyszy. Ku mojemu zdumieniu zgłosiło się ponad 1300 osób, okazało się, że ludzie naprawdę potrzebują kontaktu ze sztuką i wspólnego bycia, choćby online. Ale choć idea grania w domu jest wspaniała, debata na temat sytuacji artystów potrzebna, a nowe media stanowią chwilowo jedyną możliwość pozostania w muzycznym zawodzie, nie łudźmy się że e-learning czy koncerty online będą rzeczywiście dostępne dla każdego, nawet jeśli w każdym domu znajdzie się internet. Osamotnieni i nie nadążający za zmianami technologicznymi seniorzy będą wykluczeni. Dzieci w wieku wczesnoszkolnym mogą mieć problem z koncentracją, a bohaterowie z ekranu mogą zostać przez nie potraktowani co najwyżej jak jeszcze jedna „baja na dobranoc”. Wreszcie dzieci z niepełnosprawnościami – dla nich okres koniecznej kwarantanny społecznej może być najtrudniejszy, a stracony czas nie do odzyskania, myślenie metaforyczne jest im obce i dla nich komputer to nigdy nie będzie drugi człowiek ukryty za szklaną szybą ekranu.

(Maja Baczyńska)
 

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.