Małgorzata Sarbak: Niczego nie robię wbrew sobie [wywiad]
O tym, czy w klubie można zagrać to samo, co w filhamornii i nie tylko z Małgorzatą Sarbak rozmawia Adriana Borowska.
(dokończenie wywiadu z Presto nr 7)
Czy dziś mamy wielu młodych klawesynistów?
Klawesyn był od zawsze instrumentem niszowym i dość egzotycznym. Wydaje mi się, że ta jego pozycja nadal się utrzymuje. Jest jednak coraz bardziej popularny. Cieszy się dużo większym zainteresowaniem niż wtedy, kiedy ja zdawałam na studia. Uczę w szkole muzycznej na ul. Bednarskiej w Warszawie, gdzie mamy unikatowy wydział muzyki dawnej i około dziesięciu specjalności na tym kierunku. Taka szeroka oferta sprawia, że chętnych przybywa. Młodych klawesynistów jest na pewno więcej niż kiedyś, ale nadal jest to grupka nieporównywalnie mniejsza niż na innych, najbardziej obleganych instrumentach, np. fortepianie czy skrzypcach.
Czyli dalej muzyka klawesynowa pozostaje niszowa?
Zdecydowanie tak. To trochę dziwne, bo cały ruch muzyki dawnej istniejący w Polsce ma się coraz lepiej, jest w zaawansowanej formie. Jednak w porównaniu z krajami Europy Zachodniej jesteśmy jeszcze trochę w tyle. Na przykład we Francji klawesyn jest zupełnie równouprawnionym instrumentem, na którym grę rozpoczyna się już w szkole podstawowej
Czemu w takim razie młodzi w ogóle chcą grać na tym instrumencie?
Miałam bardzo fajną historię z moimi uczniami – dwójkę z nich zdobyłam w ten sposób, że przyszli na mój koncert z partitami Bacha. Totalnie zakochali się w klawesynie. To było coś wspaniałego. Dla mnie to największe szczęście, gdy ktoś przychodzi na koncert, jest „powalony” instrumentem, repertuarem czy wszystkim naraz i decyduje się nagle zdawać na klawesyn. Mniej spektakularnie – zdarzają się uczniowie, którzy po prostu słuchają muzyki barokowej w domu i bardzo chcieliby grać na klawesynie. Są też tacy, którzy nie chcą już grać na fortepianie, ale dalej chcieliby coś w tym kierunku robić.
A w Pani życiu, jaką rolę pełni muzyka klasyczna?
Odgrywa rolę kluczową, zajmowałam się tym od zawsze. Teraz to rzeczywiście mój zawód, absolutnie pełnowymiarowy i pełnoetatowy. Zdarza mi się również wchodzić w inne światy, trochęnietypowe dla muzyki klasycznej rozumianej w tradycyjnym sensie. Cieszę się, że udaje mi się żyć tylko z muzyki klasycznej, ucząc jej i wykonując ją. Staram się też, żeby nigdy nie robić niczego wbrew sobie.
Jaka jest według Pani dzisiejsza sytuacja muzyki klasycznej na tle tego, co dzieje się na rynku muzycznym?
czytaj dalej ->