Magdalena Kozakiewicz: Nie tylko zaprosimy Was do Filharmonii, ale wprosimy się do Waszych domów! [rozmowa o feriach zimowych w Filharmonii Łódzkiej]
O docieraniu do najmłodszych słuchaczy, wyrabianiu dobrych nawyków muzycznych w społeczeństwie, a także planach edukacyjnych Filharmonii Łódzkiej z Magdaleną Kozakiewicz rozmawia Maria Kożewnikow.
Maria Kożewnikow : W Filharmonii Łódzkiej zapowiadają się aktywne i kreatywne ferie! Młodzi melomani będą mogli uczestniczyć w wielu ciekawych zajęciach związanych nie tylko z muzyką. Ale zacznijmy od prowadzących – ma Pani duże doświadczenie w pracy z dziećmi, chociaż z wykształcenia jest Pani śpiewaczką. Czy mogłaby Pani opisać, w jaki sposób od sceny i śpiewu doszła Pani do pedagogiki i projektów edukacyjnych?
Magdalena Kozakiewicz: Rzeczywiście to dość nietypowe połączenie. W moim przypadku rozwój tych dziedzin szedł równolegle. Z jednej strony wokalistyka na poznańskiej akademii, potem praca w teatrze operowym w Tyrolu, z drugiej strony zawsze towarzyszący mi imperatyw społeczniczki. Od czasów nastoletnich angażowałam się w różne wolontariaty i organizacje młodzieżowe. W ten sposób budowało się moje doświadczenie pracy z dziećmi i młodzieżą, które tak bardzo przydaje się przy działaniach edukacyjnych, pracy w szkole. Kocham śpiew i to się nie zmieni, ale to w edukacji znalazłam poczucie sensu.
Naszą drugą prowadzącą warsztaty w ramach Ferii w Filharmonii Łódzkiej jest Magdalena Sasin, również muzyk i pedagog, adiunkt na Uniwersytecie Łódzkim, która dzięki zacięciu dziennikarskiemu prowadzi świetne projekty popularyzatorskie. Warsztaty Magdy obejmują przemyślane koncepcyjnie zagadnienia opracowane z perspektywy teoretyka muzyki i skierowane są do starszych klas. Pochylenie się np. nad muzyką w filmie i reklamie jako jednym z tematów wydaje mi się bardzo trafne, bo sprawne poruszanie się w gąszczu otaczających nas dźwięków to pierwszy krok do świadomego odbioru muzyki z sal filharmonicznych.
Program zajęć jest nietypowy. Nie przypomina znanych nam lekcji muzyki czy filharmonijnych poranków muzycznych, w których poprzednie pokolenia regularnie uczestniczyły.
Taki właśnie był mój cel. Myślę, że naszym najistotniejszym zadaniem w kształceniu młodego słuchacza nie jest przedstawianie dat urodzenia kompozytorów ani różnic między skrzypcami a altówką, ale stworzenie dobrego skojarzenia związanego z muzyką czy naszą instytucją. Skojarzenia, że z muzyką poważną można spędzić przyjemny czas. Chcę tworzyć w dzieciach dobre wspomnienia. To moje główne założenie. Filharmonia nie ma być lekcją muzyki czy szkołą muzyczną. Według mnie szkolnictwo w obecnych czasach powinno przejść kilka kluczowych zmian. Nam jednak chodzi o wychowanie przez słuchanie. O to, aby kształtować przyszłą publiczność, która będzie chciała słuchać, szukać, poznawać.
A jak zaczęła się Pani współpraca z Filharmonią Łódzką i działem edukacji?
Filharmonia Łódzka dostrzegła moje niestandardowe podejście edukacyjne, którym wpisałam się w wizję dyrekcji traktującej bardzo poważnie aspekt edukacyjny instytucji. Naszym celem jest, aby muzyka nie kończyła się ani na murach szkoły ogólnokształcącej czy szkoły muzycznej, ani na murach instytucji kultury. Moniuszko stworzył „Śpiewniki domowe”, żeby docierać do jak najszerszej publiczności. My również chcielibyśmy, aby muzyka klasyczna znowu była obecna w domach. Aby te światy się przenikały.
Czy studia na kierunku wokalnym i sam śpiew w tym pomagają? Jak wykorzystuje Pani swoje umiejętności śpiewu w kształceniu i w pracy z dziećmi?
Na moich zajęciach w szkole śpiewanie jest o tyle ważne, że – według mnie – nauka początkującego muzyka bez śpiewu jest jak nauka języka obcego bez mówienia. Śpiew to najbliższy człowiekowi sposób wyrażania myśli muzycznej. Jako śpiewaczka mogę być nieobiektywna, ale myślę, że każdy kolejny instrument jest przedłużeniem tego, co mamy w sobie, czyli głosu. Podczas moich zajęć dużo śpiewamy – solmizacja, piosenki – śpiewamy z nut, ale także dużo improwizujemy, eksperymentujemy. I to świetnie się sprawdza!
Metody ma Pani sprawdzone podczas wielu zajęć z różnorodnymi odbiorcami.
Tak. Nie jestem wykształconą rytmiczką, ale w związku z moimi działaniami, doświadczeniem i obserwacjami, poznawszy metodę Gordona czy Orffa, staram się łączyć wiele aspektów. Zawsze zastanawiam się, co dla dzieci jest ciekawe, co dla nich, na ich obecnym etapie rozwoju, może być ważne. Na przykład warsztaty feryjne dla maluchów w Filharmonii Łódzkiej pomyślane są w taki sposób, by umożliwiały poznawanie świata przez muzykę, aby jak najlepiej wytłumaczyć dzieciom jej znaczenie. Szukamy dźwięków natury, dźwięków miasta, myślimy o ciele jako skarbnicy muzycznych instrumentów. Dobieramy tematy tak, aby nasze zajęcia były pożyteczne. Co do metod – zwłaszcza teraz, kiedy pokolenia tak szybko się zmieniają – muszę być na bieżąco. To, co wypracuję obecnie, może okazać się nieinteresujące i nieskuteczne za kilka lat. To praca oparta na uważności i nieustannych poszukiwaniach.
Rozumiem, że zajęcia dla starszych dzieci będą bardziej teoretyczne, a te dla młodszych – praktyczne.
Warsztaty dla „starszaków” też mają w założeniu formę praktyczną. Oczywiście będzie w nich przemycone już więcej wiedzy, ponieważ dzieci z klas 4–6 są w stanie lepiej ją przyswoić. Nasze ferie zaprojektowane są tak, aby jak najbardziej zachęcić uczestników do muzyki klasycznej, a czystą teorią w obecnych czasach nie jesteśmy w stanie tego zrobić. W dobie krótkich komunikatów, kilkunastosekundowych materiałów wideo na Tik Toku, trudno jest uzyskać skupienie dzieci. A jak zachęcić je do 40-minutowej symfonii? To właśnie największe wyzwanie dla edukatorów – dostosować współczesnego odbiorcę do ponadczasowych dzieł, których oduczyliśmy się przyswajać. Dlatego postawiliśmy na zajęcia praktyczne, twórcze, aktywizujące i interaktywne.
Moją uwagę w programie przykuło wykorzystanie różnych płaszczyzn sztuki. Podczas zajęć będzie obecna też plastyka oraz taniec.
Tak. Do tego sposobu pracy z dziećmi zainspirowała mnie metodyka zuchowa – działać na wyobraźnię uczestników jak najszerzej i dostosować instrumenty do odbiorców. Dzieci lepiej przyswajają muzykę, kiedy jest ona różnorodniej opisana. Starsze dzieci na przykład będziemy umuzykalniać za pomocą bardzo dynamicznej gry planszowej „Fortepian Rubinsteina”. Ważna będzie tu spostrzegawczość, refleks, współpraca w zespole. Mamy też warsztaty z latarkami, za których pomocą będziemy malować muzykę. Ciemność bardzo dzieci intryguje, więc warsztat „Światłodźwięki” zapewne wzbudzi wiele emocji. Dla maluchów z kolei ważne są pamiątki, jakiś namacalny ślad, dlatego w trakcie warsztatów będziemy tworzyć proste instrumenty czy prace plastyczne. Dzięki temu po wyjściu z zajęć, poza murami Filharmonii, dzieci będą pamiętały o tym, co przeżyły. Na to właśnie liczę. Chciałabym w ten sposób trafić również do rodziców. Tak, żeby dzieci, po powrocie do domu, przekazały te muzyczne emocje i swoją pasję rodzicom.
Takie zajęcia mogą zachęcić do rozpoczęcia nauki w szkole muzycznej!
Zawsze powtarzam, że nie potrzeba nam kolejnych Mozartów. Wierzę, że muzyka jest dobrym narzędziem do tego, by budować jakościowe społeczeństwo. Potrzebujemy społeczeństwa, które będzie wrażliwe, empatyczne, inteligentne, uważne. Tych umiejętności będzie można nauczyć się na naszych zajęciach. Jeżeli ktoś za sprawą warsztatów czy koncertów odkryje w sobie również zamiłowanie do gry na instrumentach, śpiewania, tańca, to będę bardzo szczęśliwa.
Wspomniała Pani wcześniej o rodzicach. Przewidujecie więcej inicjatyw kierowanych do szerszych grup odbiorców?
Ferie w Filharmonii Łódzkiej są zaplanowane tylko dla grup zorganizowanych. Jednak docelowo chcemy rozbudowywać ofertę edukacyjną w taki sposób, by nasze inicjatywy budowały relacje rodzinne poprzez muzykę. Może okazać się, że godzina spędzona w filharmonii będzie dla rodzin wspólnym, najlepiej spędzonym czasem w tygodniu. Pytanie zasadnicze zatem brzmi: Jak filharmonia ma być postrzegana? Czy chcemy utrwalać wizerunek dość sztywnej instytucji z niezrozumiałą muzyką, dziwnym słownictwem i długą listą zasad? Moim zamiarem nie jest degradacja rangi filharmonii, a wyłącznie przetasowanie skojarzeń z nią związanych, by na pierwszy plan wysunęły się pozytywne konotacje związane z radością, ciepłem rodzinnym, dobrymi wspomnieniem. Lubimy przecież to, z czym mamy dobre skojarzenia, a najsilniejsze emocje dotyczą zwykle relacji.
A czym zachęciłaby Pani naszych czytelników do udziału w kolejnych inicjatywach?
Oprócz ciekawych propozycji warsztatów i koncertów naszą misją jest zmiana wektora. I to według mnie może okazać się dla odbiorców interesujące. Nie tylko zaprosimy adresatów naszych działań do Filharmonii Łódzkiej, ale wprosimy się do ich domów. Jesteśmy na etapie projektowania narzędzi, które pozwolą na to, by muzyka towarzyszyła im podczas dnia codziennego, nie tylko w formie świadomego słuchania, ale także rodzinnego muzykowania, tańca i zabawy. Chcemy skierować ofertę do jak najszerszej publiczności, osób nie tylko z Łodzi, ale z całego województwa. Planujemy urozmaicić warsztaty, rozszerzyć repertuar koncertów kameralnych, uatrakcyjnić zwiedzanie gmachu filharmonii. W tym procesie twórczym bardzo aktywnie uczestniczą członkowie naszej orkiestry. Ich doświadczenie jest tu nieocenione. Tworzymy inicjatywy kierowane do osób, dla których wyprawa do filharmonii jest wyprawą całodniową. W wakacje odbędzie się także 25. edycja Wędrownego Festiwalu Filharmonii Łódzkiej „Kolory Polski”. Zagościmy w mniejszych miejscowościach. Od przyszłego sezonu planujemy też koncerty rodzinne zogniskowane właśnie na relacyjnym aspekcie.
Czyli możemy liczyć na wiele interesujących planów edukacyjnych kierowanych do różnorodnych grup.
Właśnie tak. Filharmonia prowadzi już Chór dla (nie)opornych, w którym śpiewają setki osób w dosłownie każdym wieku! Do tego zajęcia „Baby boom bum” czy chociażby „Odkrywcy muzyki”, które organizowane są we współpracy z Polskim Towarzystwem Carla Orffa. Działań jest wiele, ale na nich nie poprzestajemy. Już dzisiaj serdecznie zapraszam na koncert symfoniczny z okazji Dnia Dziecka, który odbędzie się 1 czerwca. Na estradzie wystąpi hipnotyzująca Karen Edwards z towarzyszeniem Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Łódzkiej pod batutą maestry Agnieszki Nagórki. Zabrzmią przebojowe utwory z bajek Disneya. Ten koncert z pewnością pozostawi dobre, rodzinne wspomnienia. W planach mamy również organizację spotkania dla działaczy muzycznych z regionu, instruktorów, organizatorów amatorskich grup muzycznych związanych z województwem łódzkim. Chcemy podczas konferencji zainspirować jej uczestników, nakreślić nowe kierunki działań, a także wypracowywać różne formy współpracy. Planujemy pozyskać partnerów, aby kształcenie i edukacja społeczeństwa były jak najszersze. To właśnie te osoby mogą pracować tam, gdzie my, jako Filharmonia Łódzka, nie zawsze możemy dotrzeć. Planów zatem przed nami naprawdę wiele.
Życzę zatem Filharmonii Łódzkiej wspaniałych projektów zwieńczonych sukcesem oraz jak najwięcej odbiorców w każdym wieku!