Gdy dziecko opuszcza dom [Twardowski, Siadlak o pracy nad wykonaniem dzieła]

17.10.2019
fot. arch. artysty

Romuald Twardowski zapytany o to, co musi mieć w sobie twórca, by osiągnąć sukces, bez zająknięcia odparł, że „silną wolę i niezłomne przekonanie o słuszności swojej postawy, gdyż uleganie podszeptom, dobrym radom jest bardzo niebezpieczne”. Janusz Siadlak natomiast zmarszczył brwi, mówiąc: „Tak wielu już osiągnęło sukces – każdy idąc inną drogą, prezentując różne postawy – jedyne, co ich łączyło, to marzenia i przekonanie, że to właśnie im się uda”.

Spotkanie dwóch tak różnych, acz silnych osobowości w pracy nad albumem, do którego prawa w równym stopniu rościli sobie obaj, było nie lada wyzwaniem. Bo przecież to dzieła stworzone przez kompozytora, który pisząc nuty, starannie opisując tempa, nadawał im kształt, bardzo wyraźny w jego wyobrażeniach. A jednak to również – a może przede wszystkim – dzieło dyrygenta i chóru, którzy tchną życie w kompozycje wcześniej zaklęte, zamknięte na kartce.

Praca nad płytą „Romuald Twardowski. Sacrum. Profanum” obfitowała w długie rozmowy, spotkania, spięcia i tarcia. Twardowski, przekonany o swojej racji, i Siadlak, wierzący, że kształt dzieła ostatecznie nadaje wykonawca, musieli odnaleźć się w swoich wizjach, tak by wspólnie wydać na świat dzieło, które zaczerpnie to, co najlepsze z obu punktów widzenia. A te rozmowy, jakiekolwiek by były – burzliwe czy łagodne – zawsze, ostatecznie były rozmowami bardzo twórczymi.

Kiedy Twardowski pojawił się na próbach tuż przed nagraniami, nikt nie mógł przewidzieć obrotu spraw – śpiewacy zostali zresztą przygotowani przez swojego dyrektora na stanowcze, bezkompromisowe podejście Twardowskiego do własnej muzyki. Janusz Siadlak przyznał nawet, że kilka razy posunął się do drobnych manipulacji, by postawić na swoim.
– Profesorze, to teraz zaproponuję tempo.
Chór śpiewa.
– Fatalnie, nie może tak być – odpowiada Twardowski.
– Dobrze, proszę posłuchać tego.
Chór śpiewa, sostenuto.
– Tak, zdecydowanie lepiej. Teraz było bardzo dobrze.
– Pierwsze tempo zgodne było z zapisem nutowym, profesorze. Drugie to moja modyfikacja.

Iskry się pojawiały, ale sztuka zawsze wygrywała. A na ostatniej próbie, na samym końcu, tuż przed nagraniami, zespół usłyszał jakby zmartwiony głos Twardowskiego: „No, nie mam się do czego przyczepić!”.

Szarości, plamy, brzydkie to strasznie!

Muzycy w prawdziwej kontrze do siebie stanęli przy… projekcie okładki. To był zdecydowanie najtrudniejszy moment w produkcji płyty. Kompozytor widział na niej witraże, czerwienie, wyraźne liternictwo. Chciał bardzo klasycznej i „niewydziwionej” grafiki. Wizja dyrygenta była zgoła inna – ma się wyróżniać na tle innych płyt na półce. Podyktowana była również chęcią zachowania spójności z poprzednim albumem z serii – „Juliusz Łuciuk. Choral Works”, którego okładka jest utrzymana w szarościach, a z plam jakby z akwareli wydobywają się wizerunki kompozytora i dyrygenta. Twardowski nie zostawił na niej suchej nitki: „Nie podoba mi się. Brzydka, szara, a litery jakieś niewyraźne”. Projekt, wersja pierwsza. Poprawki, zmiany, propozycje. Powrót do grafika, prośby o modyfikacje. Kompozytor opatrzył się z wizją dyrygenta, dyrygent przyjął część uwag kompozytora. Udało się. Dziś płyta już jest gotowa i tylko czeka na swoją premierę.

Uczucia towarzyszące zakończeniu dzieła

Romuald Twardowski: Są podobne do uczuć sportowca dobiegającego do mety. Z jednej strony satysfakcja z dokonania, a z drugiej – uczucie pewnego żalu, że przygoda, którą było tworzenie, już się skończyła. Dotyczy to zwłaszcza większych form, np. opery, kiedy to zakończenie pracy nad nią wywołuje u twórcy uczucie pustki, którą może wypełnić jedynie praca nad nowym, kolejnym dziełem. Notabene tajemna więź łącząca twórcę z jego dziełem urywa się w momencie, gdy zostaje ono wykonane lub upublicznione w inny sposób. Przypomina to sytuację ojca, którego dziecko, już dorosłe, opuszcza dom i rozpoczyna samodzielne życie.

Janusz Siadlak: Cały zgiełk i zmęczenie, które towarzyszy mi w trakcie przygotowań, nagrań, montażu, całej realizacji znika w momencie otrzymania gotowej płyty. Wtedy na kilka oddechów wyciszam świat dookoła i patrzę na tę małą rzecz, która jest moja i moja będzie już zawsze. Ta chwila trwa krótko, bo już trzeba rozpocząć próbę, koncert, spotkanie. Ale ten krótki moment jest dla mnie bardzo ważny, aby nie zgubić się w tym całym szaleńczym biegu do… No właśnie? Dokąd? Do szczęścia?

A czym jest szczęście?

Romuald Twardowski: Wielu mędrców głowiło się nad zdefiniowaniem tego pojęcia. Osiągnięcie pełnego szczęścia jest chyba niemożliwe. Można mówić jedynie o jakichś chwilach przynoszących radość ze spełnienia oczekiwań. Poczucie szczęścia nigdy nie może być pełne – mąci je świadomość, że przecież ono się kiedyś skończy. W moim wypadku do osiągnięcia szczęścia wystarczyłyby spokój, niezbędny do twórczości, i przekonanie, że znajdzie ona uznanie u słuchacza. A tak naprawdę to szczęście możemy znaleźć tylko w drugim człowieku...

Janusz Siadlak: Moim życiem. Oczywiście, że codziennie mamy problemy, kłopoty, sprawy, które wytrącają nas z równowagi, ale ostatecznie uważam się za szczęściarza. Mam wspaniałą rodzinę i miłość, mam zespół, który stworzyłem 32 lata temu i z którym z dumą pracuję. Spełniam swoje marzenia i realizuję pasje. Chcieć więcej byłoby już wielką pazernością. A dziś moim małym szczęściem jest nowa płyta.

Koncert premierowy płyty „Romuald Twardowski. Sacrum. Profanum” odbędzie się 20 października 2019 r. o godz. 17 w bazylice św. Krzyża (Krakowskie Przedmieście 3) w Warszawie. Będzie to okazja, by wysłuchać utworów zawartych na płycie, porozmawiać z wykonawcami i kompozytorem, jak również, oczywiście zakupić najnowszy album Chóru Filharmonii Częstochowskiej Collegium Cantorum. Zapraszamy serdecznie.

Helena Siadlak

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.