Dlaczego chcecie się śmiać z Pasquale'a? [Relacja z ROH]

31.10.2019
fot. Clive Barda

Opery Rossiniego, Donizettiego czy też Belliniego posiadają piękne, technicznie imponujące arie, ale najczęściej nie ściskają za gardło dramatyzmem i raczej nie wzruszają do łez. Czy naprawdę bel canto dziś może zainteresować jedynie starsze członkinie klubu konserwatywnego?

Royal Opera House wystawił właśnie nową produkcję „Don Pasquale” Donizettiego. Na pierwszy rzut oka wydaje się ona umiarkowanie śmieszną, przewidywalną i dość schematyczną komedią, którą "ratuje" tylko muzyka. Czy rzeczywiście? Zacznijmy od muzyki.

Orkiestrę Royal Opera House precyzyjnie i klarownie poprowadził Evelino Pidò. Trochę zabrakło tutaj energii i pasji, choć chwilami muzycy imponowali pięknym, lekkim brzmieniem. W roli tytułowej wystąpił niemal legendarny walijski śpiewak Bryn Terfel. Może się on wciąż poszczycić nieskazitelną techniką, a poza tym jest świetnym aktorem, ale jego głos nie ma już blasku oraz lekkości, które są bezcenne w bel cancie. Jego Don Pasquale brzmiał momentami ciężkawo, ale ogólnie Terfel sprawnie sobie radził z tą rolą. Ioan Hotea był przeciętnym Ernestem. Brak mu było pewności. Jego głos momentami wydawał się nieco matowy, a manierystyczne vibrato było po prostu drażniące. Jako Malatesta wystąpił Markus Werba. Miał on wokalną oraz sceniczną swobodę, która przyciągała uwagę publiczności i sprawiała, że jego interpretacja była wciągająca. Zdecydowanie najlepiej wypadła Olga Peretyatko jako Norina. Jej głos był jedwabisty, elastyczny, ale przede wszystkim piękny. Peretyatko to zwierzę sceniczne, które bawi się z publicznością w kotka i myszkę. Stworzyła ona niejednoznaczną postać, które uwodzi, ale też budzi pewien niepokój.

Jednak tym, co sprawia, że ta produkcja nie jest kolejną miałką komedyjką, o której łatwo zapomnieć po wyjściu z teatru, jest reżyseria. Damiano Michieletto stworzył przedstawienie, które jest barwne, oddaje na swój sposób klimat bel canta, ale nie śmieszy. Wręcz przeciwnie. Michieletto pyta publiczność: dlaczego chcecie się śmiać z Pasquale'a? Jest on starszym człowiekiem, który nie najlepiej się odnajduje w szybko zmieniającej się rzeczywistości. Chciałby przechować coś z czasów, gdy był poważany, kochany. Teraz dla znajomych jest śmiesznym dziadkiem, a dla siostrzeńca źródłem pieniędzy. Rodzina tylko czeka, żeby położyć rękę na jego majątku, a samego Pasquale'a zamknąć w domu starców, co się zresztą dzieje na końcu przedstawienia. „Don Pasquale” staje się tutaj przejmującym portretem wielu współczesnych osób starszych, które zmagają się z samotnością, a ich rodziny jedynie postrzegają ich przez pryzmat możliwych spadków. Michieletto zamiast śmiechu oferuje nam gorzką refleksję nad starzeniem się. Widzimy tutaj okrucieństwo, pazerność i próżność młodych ludzi, którzy uważają, że świat należy teraz do nich. Don Pasquale jest ofiarą, która reprezentuje tylu starszych ludzi wokół nas.

Reżyser udowodnił, że bel canto to nie pusta wirtuozerska muzyka. Jego interpretacja dzieła Donizettiego porusza. Potrzebujemy takiego bel canta, które nie jest wydmuszką, ale może skłonić do refleksji. Opera nigdy nie miała być tylko piękną muzyką, ale lekcją empatii i taki właśnie jest „Don Pasquale” Michieletta.

Dr Jacek Kornak

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl +48 579 667 678

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.