Die Zauberflöte – oświeceniowa bajka

22.09.2017
fot. ROH. PHOTO TRISTRAM KENTON

DR JACEK KORNAK: Opera Mozarta „Czarodziejski Flet” szerszej publiczności znana jest przede wszystkim z wirtuozerskiej arii Królowej Nocy. choć zapewne każdy przyzna, że “Der Hölle Rache kocht in meinem Herzen” nie ma sobie równych w historii opery, to wielu uważa, że opera ta w całości jest dramaturgicznie nie najlepiej skonstruowana, albo wręcz nudnawa.

Reżyser David Mcvicar, którego realizację “Die Zauberflöte” mogliśmy po raz kolejny obejrzeć w londyńskim Royal Opera House, udowadnia, że opera ta może być ekscytująca również od strony dramaturgicznej. Ukazuje on “Czarodziejski Flet” jako zmaganie tradycyjnych wierzeń z oświeceniową wiarą w rozum. McVicar przedstawia starcie dwóch światów: jednego opartego na religii, pełnego magii oraz drugiego racjonalnego i uporządkowanego.

Spektakl ogląda się z ogromną przyjemnością, gdyż McVicar zadbał w nim o każdy szczegół, ruch sceniczny jest tutaj świetnie dopracowany, bardzo dobra jest scenografia oraz kostiumy. Próżno by było szukać dziury w całym. Od strony muzycznej przedstawienie to przygotowała Julia Jones. Wydobyła ona bogactwo kolorystyczne z partytury Mozarta, jednak momentami miałem wrażenie, że muzyka pod jej batutą brzmiała zbyt rytmicznie. Jones chwilami brakło polotu, mimo to jej “Die Zauberflöte” miało sporo uroku.

Oczywiście w “Die Zauberflöte” największe wyzwanie wokalne czeka wykonawczynię partii Królowej Nocy. Royal Opera House rolę tę powierzyło francuskiej śpiewaczce Sabine Devieilhe. Młoda sopranistka wykonała swoją rolę technicznie bez zarzutu, ale była w jej wykonaniu także lekkość i świeżość. Jej wykonanie miało coś charyzmatycznego, co przykuwało uwagę. Jako Sarastro wystąpił fiński bas-baryton Mika Kares. Kares urzekał melodyjnością, naturalnością prowadzenia fraz. Mauro Peter wykonał rolę Tamino. Posiada on liryczny głos tenorowy o przyjemnej barwie, ale brakowało mi nieco scenicznej charyzmy oraz wokalnej pewności. Świetny był za to Roderick Williams jako Papageno. Jego głos był pełen energii. Williams śpiewał nie tylko pewnie, on się tą rolą bawił. Potrafił w naturalny sposób wydobyć ze swojej partii humor, był bardzo dobry aktorsko, nieustannie przyciągał uwagę publiczności. W roli Paminy dobrze wypadła Siobhan Stagg. Jej głos miał w sobie coś uwodzicielskiego, Stagg potrafiła być na przemian kokieteryjna, to znów wzruszająca.

Wszystkie treści na PrestoPortal.pl czytasz za darmo. Jesteśmy niezależnym, rzetelnym, polskim medium. Jeśli chcesz, abyśmy takim pozostali, wspieraj nas - zostań stałym czytelnikiem kwartalnika Presto. Szczegóły TUTAJ.

Jeśli jesteś organizatorem życia muzycznego, artystycznego w Polsce, wydawcą płyt, przedstawicielem instytucji kultury albo po prostu odpowiedzialnym społecznie przedsiębiorcą - wspieraj Presto reklamując się na naszych łamach.

Więcej informacji:

Teresa Wysocka , teresa.wysocka [at] prestoportal.pl

Drogi użytkowniku, zaloguj się aby móc komentować nasze treści.