David Bowie – gdy odchodzi klasyk
LUIZA BOROWIEC: 11 stycznia, trzy dni po swoich 69. urodzinach półtoraroczną walkę z rakiem przegrał David Bowie, właściwie: David Robert Jones. Człowiek, który zapewniał nie raz, że chce być kimś więcej niż tylko człowiekiem i obsesyjnie wręcz starał się zostać największą gwiazdą pop. Udało mu się. W ostatni piątek ukazał się jego ostatni studyjny album (28. w karierze) – jak się okazuje, pożegnalny. Ile musiało go kosztować nagrywanie tego krążka, skoro – teraz już wiemy – jednocześnie walczył ze śmiertelną chorobą, która go pokonała?
David Bowie obecny był także w świecie muzyki klasycznej. Gdy w roku 1978, gdy wziął udział w nagraniu „Piotrusia i wilka” Siergieja Prokofiewa, praktycznie skradł muzykom show. Gra Philadelphia Orchestra, którą prowadzi Eugene Ormandy. Czyta David Bowie:
https://www.youtube.com/watch?v=kpoizq-jjxs#t=175
Muzyka klasyczna była dla niego inspiracją, podobnie jak inne sztuki piękne. W 1976 roku przeprowadził się do Szwajcarii i wiadomo, że skoncentrował się wtedy na swoich artystycznych zainteresowaniach, miedzy innymi poznawał muzykę klasyczną i literaturę, malował. Przed końcem 1976 roku przeprowadził się do Berlina, by pracować nad kolejnymi albumami, które mały przejść do historii jako Berlin Trilogy. Bowiego inspirował minimalizm i muzyka ambientowa. Do współpracy zaprosił m.in. Briana Eno (ambitne) orz Philipa Glassa (minimalizm), który na bazie tego albumu napisał swoją Symphony No. 1 „Low”. W 1996 roku powstała za to Symphony No 4 – na bazie albumu „Heroes” Davida Bowie:
https://www.youtube.com/watch?v=Hepf31JoBNo
W takich chwilach zawsze się pojawia myśl o tym, że świat stracił ważną postać, a także o tym, co mógłby jeszcze stworzyć Bowie, gdyby żył. Jednak – przecież nikt z nas nie dostał życia na zawsze. Ważne jest więc, co zrobimy, zanim się nam ono skończy. Dorobek Bowiego jest bardzo bogaty. Każdy jego album był inny i wyznaczył nowe ścieżki innym artystom. Nie naśladował trendów. Tworzył je. Był niby gwiazdą pop a jednak jego muzyka była synonimem „tej lepszej”. Bowie żył zawsze tak, jak chciał, zawsze na 120%, perfekcyjny i pewny swego. I choć może w niektórych aspektach nie powinien być wzorem dorastającej młodzieży, to jednak w kwestii konsekwencji w realizacji marzeń – może służyć za przykład.
I o tym chcę pamiętać.